A oto wasza kolejna część. tylko proszę dawajcie opinie bo nie wiem czy jest sens to pisać.
Tą częścią zamykam rozdział.
W nocy ciągle myślał o swym przyjacielu. Nie mógł spać.
Nad ranem Daniel wszedł do sypialni rodziców. Wiedział, że nie będą spali. Tak też było. Mama siedziała przy szczeniaku, tata wpatrywał się w okno. Daniel zapukał, bo nikt nie zauważył, że wszedł i zapytał się:
- Czy może jest z nim trochę lepiej?
- Wypoczął i jego stan się polepsza.- odpowiedziała Susan
- Idź się ubierz i spakuj do szkoły. Podwiozę cię.- zaproponował tata
- Dobrze.- odpowiedział Daniel wychodząc z sypialni i patrząc na psa.
Po chwili chłopak już stał na korytarzu, gotowy i czekał na ojca. Tata wyszedł z sypialni i ubrał marynarkę. Weszli do samochodu.
- Synu, dzisiaj jedziemy z mamą dokupić bandaże i różne rzeczy by zapełnić szafkę z lekarstwami dla naszych pacjentów. Więc będziesz musiał zaopiekować się szczeniakiem.
- Oczywiście.
W końcu dojechali do szkoły.
- Do zobaczenia.- pożegnał się Jack.
- Cześć.- odpowiedział smutno Daniel
Przez chwilę Jack wpatrywał się w syna i zauważył, że do Daniela podchodzi jakiś chłopak. Coś mówi. Daniel go odepchnął. Już miał wychodzić z samochodu, ale chłopcy weszli do szkoły, więc odjechał.
Kiedy Daniel wrócił ze szkoły niezbyt zadowolony postanowił zobaczyć, co się dzieje z jego pupilem. Wszedł do sypialni, a koło posłania szczeniaka chodził jakiś pies. Daniel zauważył, że drzwi od tarasu są otwarte. Pomyślał, że nieznajomy pies jest bardzo zręczny, otworzył je łapą i wszedł.
- Uciekaj!- wołał chłopiec.
Pies jednak nie ruszył się z miejsca, wyszczerzył na Daniela zęby, uważał, że jest najważniejszy na świecie(tak to wyglądało).
- Dlaczego te owczarki niemieckie są takie bezczelne?- powiedział sam do siebie Daniel. Wziął jakiś sznur i zaczął nim wymachiwać w prawo i w lewo, żeby wygonić nieproszonego gościa.-Nareszcie uciekł.-oznajmił, gdy pies wybiegł. Wykończony machaniem sznura padł na ziemię naprzeciw posłania.
- Dobrze, że ci nic nie zrobił. Ciekaw jestem, skąd się tutaj wziął? Chyba nie przybiegł z bloków? Za daleko. No to już nic nie rozumiem. Powiem ci coś. Mam nadzieję, że mnie słyszysz i rozumiesz. Nie wiem czy powiedzieć moim rodzicom o...-nagle przerwał, bo usłyszał dzwonek u drzwi.
Otworzył. Był to listonosz.
- Dzień dobry. Przynoszę listy. Do ciebie Danielu i do rodziców.
- Dziękuję.- odpowiedział Daniel, biorąc listy- Do widzenia.
Zauważył, że list, który przyszedł do niego jest od babci. Poszedł do sypialni i otworzył go.
Drogi Danielu!
Twój tata dzwonił do mnie. Słyszałam, że ten szczeniak, którego trzymacie w domu jest twoim jedynym przyjacielem.
Chciałabym Ci pomóc.
Babcia Laura
P.S. Nie dziw się, że list przyszedł tak wcześnie. Rano prosiłam na poczcie, żeby listonosz przyniósł go jak najwcześniej.
- O, nie! Babcia dowiedziała się!- mruknął do siebie Daniel- Chyba jednak powiem rodzicom o tym, że nikt mnie nie lubi! Babcia już się domyśliła.
Poszedł do swojego pokoju i zaczął odrabiać lekcje. Przez piętnaście minut siedział w książkach, ale przypomniał sobie, że musi zmienić opatrunek szczeniaku. Szybko zbiegł ze schodów i wpadł do sypialni. Szczeniaka nie było. Otwierał wszystkie drzwi w domu, a kiedy dotarł do kuchni spostrzegł psa przy lodówce.
- No, tak! Oprócz bandażu zapomniałem ci dać jedzenia! Najpierw zmienimy opatrunek.- odrzekł Daniel
Wziął szczeniaka do gabinetu.
- Moja mama znów robiła operację. I nie zdążyła posprzątać. Tyle tu sierści!- powiedział oburzony Daniel
Poszukał bandażu. Kiedy w końcu odnalazł go, zaczął odwijać stary opatrunek. Psina piszczała, gdyż bandaż przylepił się do krwi.
- Wiem, że to boli, ale już kończę.- odrzekł chłopiec
Kiedy skończył, spojrzał na zegarek. Była 15: 35. Przez pięć minut męczył się z bandażem.
- To była ciężka praca.- oznajmił chłopiec- Czas teraz coś przekąsić. Sam mam na coś ochotę.
Poszli do kuchni. Daniel nałożył szczeniaku suchą karmę, a sam zrobił sobie kanapkę. Po zjedzeniu Daniel powiedział:
- Idę robić lekcję. Pójdziesz ze mną, bo boję się, że coś ci się stanie.
Pies nie był jeszcze w pokoju swojego pana, więc Daniel postanowił zapoznać go z tym pomieszczeniem.
- Lubię psy i koty i mam tu dużo plakatów z tymi miłymi zwierzakami.
Rzeczywiście. Było tu strasznie dużo zdjęć i plakatów w temacie pies i kot. Ten pokój nie był taki wielki, ale też nie malutki po prostu średniej wielkości. Był tu komputer i rozrzucone na biurku książki.
- Siadaj. I bądź grzeczny, bo ten bałagan mi wystarczy. Poza tym lekcje w szóstej klasie nie są takie łatwe, wiec nie szczekaj.
Przez godzinę bez przerwy się uczył. Odwrócił się w stronę psa i zaczął się śmiać, gdyż psina siedziała identycznie tak jak na początku.
- Ty mój mały, aż tak jesteś grzeczny? Nie o to mi chodziło. –oznajmił Daniel śmiejąc się.
Nagle usłyszał trąbienie samochodu.
- To rodzice. Jest już 16: 40. Tak późno nie przyjechali. –wziął psa i wybiegł z pokoju.
Wbiegł do sypialni i położył szczeniaka na posłaniu. Później otworzył drzwi i pobiegł w stronę rodziców.
- Witaj synku.- przywitała się Susan.
- Cześć. –odpowiedział z radością Daniel.
Tata Daniela wciąż się nad czymś zamyślał. Czy jego syn ma kłopoty, problemy?
- Pomożesz nam nosić zakupy?- spytała Susan swojego syna
- Oczywiście.
- Jak tam pies? Zrobiłeś lekcje? –dopytywała się mama
- Zmieniłem mu opatrunek. A potem poszedłem z nim do mojego pokoju i robiłem lekcję. –odpowiedział syn
Weszli do domu.
- Pewnie jesteś głodny? – spytała troskliwa mama
- Zrobiłem sobie kanapkę, ale i tak jestem głodny. –odpowiedział chłopak
- Idziemy dzisiaj do babci Laury, zapraszała nas na obiad. – powiedział Jack
- To wspaniale! Nie będę musiała robić obiadu! Cieszysz się Danielu?- oznajmiła Susan
Lecz Daniel wlepił oczy przed siebie. Nie mógł uwierzyć, że pójdzie do babci, która o wszystkim wie. Nie odpowiedział. Poszedł na górę do swojego pokoju.
Zdziwieni rodzice namyślali się w ciszy.
Ten spokój zagłuszyło pukanie do drzwi. Mama Daniela otworzyła.
- Proszę pani! Mój pies! Mój pies! On od rana nie obudził się! Co dzień było, coraz gorzej! Zasypiał, a potem budził się coraz później! Niech mu pani pomorze! –krzyczała pani trzymając psa na rękach
- Niech się pani uspokoi. Proszę za mną.- uspokajała Susan właścicielkę kundelka. Poszły do gabinetu.
Jack wpatrywał się w tą scenę, ale gdy tylko stracił z widoku swoją żonę i nieznajomą panią, zaczął się namyślać. Po chwili poszedł w stronę sypialni, ale zatrzymał się, bo zauważył na niskiej szafce leżące listy. Na samym wierzchu był otworzony list do Daniela. Przeczytał go. Teraz już wszystko zrozumiał: najpierw ”,ale dla mnie, jest on jedynym przyjacielem”, później smutne pożegnanie, potem kłótnia przed szkołą. Wiedział już, dlaczego chłopiec nie chce iść do babci. Jack pomyślał sobie:
- Nie zauważyłem tego. Moja mama domyśliła się, że Daniel ma kłopoty. Wziął pozostałe listy i wszedł do sypialni.
Daniel siedział w swoim pokoju nic nie mówiąc i nic nie myśląc gapił się w regał książek. Nagle podskoczył, ponieważ usłyszał dzwonienie telefonu.
Odebrał jego tata.
- Mama? –spytał wesoło
Daniel wsłuchiwał się w tą rozmowę w jednej chwili usłyszał:
- Nie, nie przyjdziemy na kolację. Susan bada pacjenta, który podobno nie obudził się od rana. Biedne te zwierzęta. –Daniel chciał podskoczyć z radości, ale w ostatniej chwili powstrzymał się. Jego tata położył słuchawkę. Najwidoczniej poszedł do kuchni i zaczął przygotowywać kolację.
Daniel nudził się i nie chciał schodzić na dół, gdyż na pewno jego tata zadawałby mu pytania o tym, dlaczego chodzi smutny. Włączył komputer i grał w różne gry. Tak mu zleciały trzy całe godziny. Jego tata nie zwracał na niego uwagi, siedział w kuchni i albo jeszcze robił kolację, albo siedział i oglądał telewizję. W pewnej chwili chłopak usłyszał nagłe otwarcie drzwi. Wyszedł na schody i spojrzał, co się stało. Jego mama wchodziła właśnie do kuchni. Kiedy daniel chciał się wycofać do swojego pokoju i był już przy drzwiach usłyszał jak jego tata przywołuje go na kolację. Zszedł po schodach i otworzył drzwi do kuchni.
- Nie idziemy do babci, ponieważ mama miała operację pacjenta. –powiedział Jack – Dzisiaj będziemy jeść w salonie.- wziął dwa talerze i poszedł w stronę salonu.
Daniel ucieszył się tajemnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Zabrał pozostałe talerze i wszedł do dużego pokoju. Usiadł na krześle.
- Jak tam poszła ta twoja operacja?- spytał swojej mamy
- Okazało się, że ten pies zdechł. Badałam go, ale nic nie wskazywało na to, że żyje. Jednak jakoś dziwnie drgał. Pomyślałam, żeby go uśpić, bo tak się strasznie męczył od tych drgawek. To było bardzo dziwne. – odpowiedziała Susan- A jak tam dzisiaj było?
- A tak sobie. Kiedy wróciłem ze szkoły i wszedłem do waszej sypialni zobaczyłem, że przy posłaniu szczeniaka chodził jakiś owczarek niemiecki.
- Owczarek niemiecki? To pewnie ten od sąsiada. – oznajmił Jack
Daniel ze zdziwieniem popatrzył na swojego tatę.
- Jak to? Przecież my nie mamy tu sąsiadów. – spytał niedowierzając
- Dzisiaj rano patrzyłem przez okno i widziałem jak jacyś ludzie budują sobie tu dom. – dodał Jack
Daniel ciągle niedowierzając spojrzał na tatę. Wstrząsnął głową.
- Szczeniak teraz śpi? – zapytała mama
- Tak. – odrzekł spokojnie ojciec – Synu mam do ciebie jedno pytanie? – Daniel odrzucił myśli od nowych sąsiadów i ze strachu otworzył usta
- Tak? – spytał
- Przeczuwam, że coś przed nami ukrywasz. Widziałem cię jak kłóciłeś się z jakimś chłopakiem.
Daniel wgapił się w tatę, ale później wymknęło mu się zdanie:
- Mam kłopoty i problemy. Koledzy mnie nie lubią. Mówiłem wychowawczyni, ale pani nic nie poradziła.
Wszyscy zamilkli. Tą ciszę zajął głos Daniela.
- Nie martwcie się. Poradzę sobie. Aha, dlaczego szczeniakowi nie daliśmy jeszcze imienia? Ja bym go nazwał na przykład...Berni...i co wy na to?
- O twoich problemach porozmawiamy, kiedy indziej. A to twoje imię... Berni... podoba mi się. – oznajmił Jack
Susan kiwnęła głową na uznanie racji.
Po, teraz już wesołej kolacji wszyscy rozeszli się po swoich pokojach.