Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 [2] 3 4   Do dołu

Autor Wątek: Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )  (Przeczytany 7621 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #30 : 2003-06-02, 09:46 »
Dzięki już miałam kończyć z tym pisaniem. :(  :(  :(
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #31 : 2003-06-13, 20:05 »
Pisać to czy nie? Mi nie wystarczy tylko po jednym poscie piszcie więcęj a będzie następna część!
Zapisane

BEAUTY T3RROR

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #32 : 2003-06-13, 20:13 »
PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC PISAC
(;););););););););););););););););)) Wystarczy? :D
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedz #32 : 2003-06-13, 20:13 »

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #33 : 2003-06-24, 16:46 »
Daje następna częsć, ale nie wiem czy jest sens to pisać!Ale daje tą część!

  Rozdział II

 
Wielki problem



 Dalsza część miesiąca mijała spokojnie. Daniel z oczekiwaniem czekał na zakończenie roku szkolnego. Chciał być daleko od niemiłych kolegów.
Berni zaczął mieć lepszy humor i czasami nawet, na spacerze biegał za rowerem swojego pana.
Daniel miał coraz mniej obowiązków szkolnych i więcej czasu spędzał z psem.
Za nie długo pies miał wrócić do szopy.
Pewnego słonecznego dnia, kiedy Daniel wracał ze szkoły, zauważył jak Berni podbiega do niego ze smyczą.
- Witaj Berni- oznajmił chłopak. Zaczepił swego pupila na smycz i wszedł do domu i zostawił plecak w przedpokoju i wyszedł na spacer.
Kiedy zamknął bramkę podszedł do niego jakoś znany mu pies, był to prawdo podobnie pies nowych sąsiadów.
- To znowu ty? Proszę cię, odejdź.- lecz pies nie chciał odejść tylko szczekał na Berniego. Daniel strasznie się zdziwił. Po chwili owczarek pomknął w stronę swojego domu.
- Uff. Naree... - zaczął mówić chłopak, lecz Berni pociągnął go i przewrócił. Ciągnął go aż pod dom nowych sąsiadów.
Zanim Daniel ocknął się i wstał z ziemi, zza fundamentów domu wyszła nieznajoma postać. Była to dwunastoletnia dziewczynka o kręconych, blond włosach, była szczupła, a jej twarz nie miała żadnej zmazy lub ostrej rysy. Na sobie miała długą spódnicę i sweter.
Dziewczynka uśmiechnęła się do Daniela.
- Eee...Cześć!- przywitał się zaskoczony Daniel, podnosząc się wstydliwie z ziemi
- Cześć!- odrzekła nieznajoma - Jak ci na imię? Nazywam się Daria Steffen. Bardzo mi miło. –wyciągnęła rękę w stronę chłopca na przywitanie
- Jestem Daniel. Czy to twój pies?- zapytał
- Tak, to Wilda. A ten szczeniak to twój?
- Kto? Aha, Berni, tak to mój pies.
- Jak na takiego małego to niezłą ma siłę.
- Yyy... no tak, pociągnął mnie i się przewróciłem.
Jeszcze chwilę tak rozmawiali, lecz nagle...
- Dario! Już jedziemy! Zabierz Wilde i choć już. – zawołał ją jej tata
- Muszę już iść! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy! Może w szkole! Do zobaczenia! – pożegnała się Daria wołając swoją suczkę
Daniel wpatrywał się w odjeżdżający samochód.
- Ale mam sąsiadów. Czy ja z nią wytrzymam? – zapytał sam siebie niedowierzając. Nagle spojrzał na Berniego.- Co tak się na mnie gapisz? Choć, musze coś zjeść.
Poszli do domu.
- Coś długo byłeś na tym spacerze. – usłyszał Daniel, głos Susan, gdy wszedł do kuchni
- Eee.. No tak jakoś wyszło – powiedział skrępowany chłopak
- Jesteś głodny?
- Nie tak bardzo, a może gdzieś się spieszysz?
- Idę do mojej koleżanki na przyjęcie imieninowe.
- Znów kupiłaś jakieś ubranie?
- Tym razem nie.
- Aha, synku pamiętasz o tym, że pies ma za niedługo wracać do szopy?- zapytała mama wychodząc z kuchni
- Pamiętam, pamiętam! – odpowiedział prawie krzycząc Daniel, wyjmując z lodówki jabłko
 Po chwili w drzwiach zjawiła się Susan w długiej spódnicy.
- I jak wyglądam?
- Całkiem nieźle.
Po tych słowach do kuchni wszedł Berni.
- Widzę, że Berni czuje się wspaniale.- odrzekła Susan
- Też to zauważyłem.- rzekł Daniel biorąc go na ręce- Gdzie jest tata?
- Zadzwoniła po niego babcia.
Daniel kiwnął zamyśloną głową.
- Syneczku ja muszę już iść. Wrócę około dwunastej. Idę jeszcze do sklepu po prezent.
- Masz samochód?
- Jadę autobusem.
Susan wychodząc z domu pożegnała się ze swoim synem. Chłopak zamknął drzwi i skierował się w stronę kuchni. Wyjął z szafki karmę dla Berniego, nasypał i podsunął psu.
- Pewnie jesteś głodny?- zapytał chłopak.
Jednak Daniel zdziwił się, gdyż jego pupil odsunął się od miski.
- Jak nie, to nie.- rzekł do siebie Daniel, poszedł do salonu, po czym włączył telewizor.
Przesiedział przed nim, wraz z Bernim jedną godzinę. W końcu zaczął pytanie.
- Berni? Pamiętasz, że już za niedługo wracasz do szopy? Chciałbym cię tu przechować, ale mama nie pozwoli. Nie wiem, co ty o tym myślisz, ale ja uważam, że powinieneś tu zostać. Nie mam żadnych kolegów. Tylko ty mi pomożesz, gdy coś mi się stanie. Pamiętasz jak uratowałeś mnie od tego wściekłego wilka? Została ci po tym, ta rana, a raczej teraz już strupek. Wcześniej sączyła ci się z rany krew i miałeś ją obandażowaną. Mam nadzieję, że nie uciekniesz mi z szopy.
Wyłączył telewizor i poszedł do swojego pokoju. Wyjął z szafki książkę „ Podróże Amarloga”. Usiadł na łóżku i zaczął czytać.

CDN(jeśli ktos to czyta)
 :(
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #34 : 2003-06-24, 16:48 »
Mówcie czy pisac czy nie! :(
Zapisane

Doris

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #35 : 2003-06-24, 17:27 »
kiedy będzie ciąg dalszy?? Pewnie że pisz, musze dowiedzieć się co było dalej. Jak na razie jest :wink: , bardzo mnie wciąglo
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #36 : 2003-06-24, 21:13 »
Dzięki!
Ciąg dalszy nastapi (około 1.8)
Zapisane

Doris

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #37 : 2003-06-25, 11:54 »
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy 8)
Zapisane

becia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1650
    • WWW
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #38 : 2003-06-25, 13:45 »
Ja także z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg! :) :)
Zapisane

So each morning you look for a reason
Just to open your eyes
But if you don’t find one deep in you
You’ll never find it outside

Forum Zwierzaki

Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedz #38 : 2003-06-25, 13:45 »

kasia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #39 : 2003-06-25, 15:12 »
Fajniutkie... :)
Jest kilka błędów stylistycznych (ortograficznych nie zauwazyłam  :wink: ), nie będę tu wymieniać (ale jak coś to na gg  :) )
Gratuluję opowa i czekam na dalszy ciąg  :wink:
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #40 : 2003-06-25, 15:32 »
Dzięki wszystkim! Serio! Myslałam że nikt tego nie czyta.
Kasiu- Trzeba uczyć sie na błędach. A co do tego z tym przyzwyczajeniem do wyłapywania błędów to może nawet trochę lepiej, bo " trzeba uczyć się na błędach"! :wink:
Zapisane

LFree

  • *
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wiadomości: 2360
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #41 : 2003-06-25, 16:25 »
fajnie sie czyta Kalusia, jak tak dalej pojdzie to moze jakos wydamy Ci Twoje dzielo...
Zapisane
Tylko dwie trwałe rzeczy możemy przekazać w spadku swym dzieciom. Jedna z nich to korzenie, druga to skrzydła.

LFree - Lifeform Fabricated for Repair and Efficient Exploration

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #42 : 2003-06-26, 15:19 »
Jak to... wydamy? :roll:


Chciałam się zapytac czy byście nie mieli nic przeciwko temu żebym zmieniła imię tego bernardyna?

Kto niema nic przeciwko temu to niech pisze ,że- TAK
A kto nie chce ten niech pisze, że- NIE

Zbieram głosy do piątku czyli jutra(, bo wyjerzdrzam na dwa tygodnie). Jeśli nie będzie mnie na forum w piątek, to zliczę głosy 17. lipca.

To imię byłoby- Happy
Jeśli ktoś wymyśli lepsze to niech zadzwoni na moje GG. Mój numer to 2379287. Jeśli ktoś GG nie ma to niech napisze na forum. :idea:
Zapisane

Doris

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #43 : 2003-06-26, 23:10 »
Jak chcesz to zmień imię, tylko napisz, że go przechrzcił  :lol:  :lol: żartuje, nie musisz tego pisać... jak długo jeszcze musze czekać na ciąg dalszy??
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #44 : 2003-06-27, 19:02 »
Ciąg dalszy będzie wtedy gdy zliczę wszystkie głosy i napiszę dość mojego opow... w Wordzie( "dość" to znaczy z trzy kartki).

Narazie:
TAK- 1
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedz #44 : 2003-06-27, 19:02 »

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #45 : 2003-07-15, 22:38 »
Nadal tylko 1 głos na Tak.
Nie wiem czy tylko tyle wystarczy, aby zmienić to imie.

Przypominam że głosy zbieram do 17 lipca.
Piszcie przynajmniej jedną litere T lub N.
 :(  :(  :(
Zapisane

becia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1650
    • WWW
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #46 : 2003-07-17, 14:19 »
Zdążyłam jeszcze przed czasem ;) A więc moim zdaniem możesz zmienić imię na takie, które Ci się podoba. W końcu to Twoje opowiadanie :)

P.S. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg :)
Zapisane

So each morning you look for a reason
Just to open your eyes
But if you don’t find one deep in you
You’ll never find it outside

Asiulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 486
  • Jai Guru Deva Om
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #47 : 2003-07-17, 15:36 »
czekam na ciąg dalszy t
Zapisane
Words Are Flowing Out Like Endless Rain Into A Paper Cup
They Slither Wildly As They Slip Away AcrossTheUniverse

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #48 : 2003-07-17, 18:27 »
A więc:
Tak- 3!
Nie- 0
a więc... zmieniam imię bernardyna z Berniego na Happy!
Ciąg dalszy nastąpi! Nie wiem kiedy ale dowiecie się jak go tutaj wstawie!
Jesteście kochani oraz the best! Myślałam że będzie tylko 1 głos Doris! Ale nie zawiodłam się! :wink:  :soczek:  :mrgreen:
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #49 : 2003-07-18, 16:02 »
Daje następną część! Tylko teraz nie kończe nią rozdziału! Ciąg dalszy drugiego rozdziału!



A więc:



Po połowie godziny usłyszał pukanie do drzwi. Zbiegł po schodach i otworzył. Przed nimi stał jego tata.
- Witaj synu. Jak tam dzisiejszy dzień?- zapytał uśmiechnięty ojciec
- Cześć. Dzisiaj nic...yyy... ciekawego- skłamał Daniel
- Jak tam Happy?
- Bardzo dobrze się czuje.
- Byłem u babci Laury. Wyjaśniłem jej te kłopoty- orzekł Jack.
Poszli w stronę kuchni. Jack zaczął robić obiad. A Daniel zajął się Happy’m.
Po pewnym czasie obiad był już gotowy. Jedli dosyć długo, gdyż rozmawiali o wielu sprawach. Kiedy w końcu zjedli, usłyszeli dzwonienie telefonu. Jack podniósł słuchawkę.
- Susan? Jak tam na imieninach?- zabrzmiały słowa Jacka- U nas wszystko w porządku. Nie ma problemów z Happy’m. A u ciebie?- zapytał niecierpliwy mąż- Jesteś w sklepie? Aha, po prezent. Kiedy wrócisz?... Nie tak późno, ale na pewno już będziemy spali. Jutro mam pojechać do starszej pani, której zachorował kot... Do zobaczenia.
Daniel usłyszał odłożenie słuchawki.
- Mama wróci późno. Dziwię się, że dopiero o północy. Jest dopiero siedemnasta trzydzieści. Nie wiem, co tam będą robić- rzekł Jack wchodząc do salonu.
- Też jestem zdziwiony. Mama mówiła mi, że jedzie przed imprezą do sklepu po prezent. Z godzinę to może go wybierać, a jeśli wszyscy goście będą szukać prezentu to za dwie, trzy godziny zacznie się impreza. Podejrzewam, że wszyscy będą wybierać- odrzekł ze śmiechem Daniel.
- Masz racje- zgodził się Jack- Cieszę się, że jest weekend. Będzie spokój, chyba, że nasi sąsiedzi będą tu często przyjeżdżać z tym psem. Mam dość tego szczekania. Poza tym chciałbym pochwalić ich, że szybko idzie im budowa. Aha, Happy już w poniedziałek wraca do szopy, będziesz musiał tam trochę posprzątać.
- Też tak sądzę- odrzekł Daniel. – Yyy... Mama mówiła, gdy kupowaliśmy szopę coś o koniach. Czy to znaczyło, że będziemy je mieć?
- Ależ skąd! Będziemy tam przechowywać nasze zboże, które później sprzedamy panu Kopaczyńskiemu. Mama wtedy miała dobry humor i sobie zażartowała. Oczywiście będą tam też powidła i dżemy babci Laury, które nam będzie dawała. Byłem dzisiaj u niej, gdyż mnie wezwała, żeby i to omówić. Babcia powiada, że ma swoich przetworów za dużo i niema, komu ich dać.
- Już rozumiem.
Po tej rozmowie Jack skierował się do gabinetu, a Daniel spojrzał na Happy’go, ten zaś merdał swoim ogonkiem po chwili jednak wybiegł z pokoju i wrócił ze smyczą w pysku. Daniel bardzo się zdziwił, gdyż niedawno był z psiakiem na spacerze.
- Coś knujesz?- zapytał chłopak.
Wziął smycz z pyska Happy’go i przyczepił do obroży. Wyszli z domu. Przeszli przez ulicę. Znaleźli się na wielkiej łące. Na horyzoncie widać było bloki, znajdowało się tam, bowiem centrum Londynu. Szli w tamtą stronę.
Po godzinie wędrowali już po uliczkach miasteczka. Daniel zauważył jak ludzie patrzą się na niego i Happy’go. Kiedy przeszli kawałek ulicy usłyszeli krzyki pewnego pana.
- Skąd wy jesteście? Dlaczego ten pies nie ma kagańca?
- Wyszliśmy tylko na spacer, a mój pies nie jest groźny- odpowiedział zdziwiony Daniel.
- Nic mnie to nie obchodzi! Bierz psa i jazda stąd- krzyknął nieznajomy.
Daniel nie chcąc wzbudzać konfliktu wyszedł z miasteczka.
Niebo przybrało teraz kolor różowo-niebieski, a zachodzące słońce było pomarańczowe. Daniel wraz z Happy’m usiedli na młodej zielonej trawce i patrzyli na wspaniały krajobraz, przypominało to obraz namalowany przez słynnego malarza. Wpatrywali się tak przez pół godziny. W końcu Daniel ocknął się i spojrzał na zegarek, była dziewiętnasta. Dookoła nikogo już nie było. Słychać było jedynie oddech Daniela. Po chwili chłopiec wstał i poszedł w stronę domu. Zaraz przy chłopca nodze biegł truchcikiem Happy.
W końcu dotarli do domu. Weszli do kuchni. Na krześle siedział Jack i czytał gazetę. Happy podbiegł do miski, natomiast Daniel podszedł do swojego taty.
- Nie gniewasz się, że tak późno wróciłem?- zapytał
- Raczej cieszę się, że byłeś na takim długim spacerze. Co tam w ogóle robiłeś?
- Najpierw poszliśmy do miasta, lecz nie przyjęli nas tam serdecznie. Robili awanturę o to, że Happy nie ma kagańca- Jack spojrzał na Happy’go - Potem, gdy zniechęcili nas do spaceru po mieście, poszliśmy na łąkę. Słońce wtedy zachodziło i niebo było piękne. Więc pomyślałem, że opłaca się spojrzeć na ten widok, bo rzadko zdarza się taki zachód. Kiedy się ocknąłem była już dziewiętnasta, więc wróciłem do domu- opowiedział Daniel.
- Dużo przeszliście. Od nas do miasta jest około 5 kilometrów. Skończmy już tą rozmowę, bo nie zjemy w końcu kolacji. Na co masz ochotę?
- Dostosuję się do tego, co zrobisz.
Po kolacji Daniel miał już iść do swojego pokoju, lecz przypomniał sobie o swoim spotkaniu z nową sąsiadką. Podszedł do taty, który już zaczął zmywać naczynia.
- Powiedz mi tato, czy już się zapoznałeś z naszymi sąsiadami?
- Aha, rozumiem. Pójdę dzisiaj wcześniej spać, ale jeszcze sobie poczytam i nie będę już tu schodzić, więc dobranoc.
- Do jutra.
Daniel poszedł4r do swojego pokoju. Wyjął z regałów książkę, którą już dzisiaj czytał, lecz poszedł jednak do łazienki, żeby się umyć. Wrócił pięć minut później. Usiadł na łóżku i zaczął czytać:
„ Amarlog zsunął się ze zmęczenia na ziemię po walce z Bish’em. Jego wróg zniknął, gdy poczuł uderzenie magicznego miecza Amarloga, zaś ten został trafiony w lewe ramie przez zaklęcie Bish’a. Nie spotkał się nigdy z taki m mocnym ciosem ani też nie walczył jeszcze z takim wrogiem.
Jego rana powodowała zamazania widoczności. Po pewnym czasie poczuł jakby wysysanie krwi. W końcu Amarlog stracił przytomność, był silny, lecz to zaklęcie przewyższało jego umiejętności pokonywania bólu.
Amarlog leżał na ziemi około dwie godziny, potem podeszła do niego jakaś biała postać na białym koniu. Wzięła go i posadziła na białym zwierzęciu. Później sama na niego wsiadła i pojechała w stronę lasu. Przejechali go galopem i znaleźli się na łące. Było tam wzgórze, a na nim biały zamek. Skierowali się w jego stronę. W końcu byli już pod jego bramą, przy której stał staruszek z białą, długą brodą w białej szacie.
- Przywiozłam Amarloga tak jak kazałeś mistrzu Ras’ie- powiedziała biała postać na koniu.
- Dobrze się spisałaś Pim’o- odrzekł stary człowiek- Agem, Shifo zanieście go do części leczniczej- dwóch chudych, również odzianych na biało mężczyzn podeszło do Amarloga- Pim’o bądź przy nim- biała postać na koniu zdejmując z głowy kaptur mrugnęła oczami na znak zgody.

CDN[/img]
P.S. Ten rysunek przed "A więc" jest troche pomylony. Zdradzę wam jeśli byście nie zauwżyli że pies na obrazku jest dorosły a to miał być "Mały bernardyn"!
Zapisane

Doris

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #50 : 2003-07-21, 18:50 »
nom fajne, a kiedy następna część?? 8)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedz #50 : 2003-07-21, 18:50 »

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #51 : 2003-07-21, 20:09 »
Za dwie strony i pół milutka Doris! :D
Zapisane

Gerda

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #52 : 2003-07-22, 20:05 »
no muszę przyznać, że opowiadanko jest ok, sorki, że wcześniej nie napisałam, chyba wolałam Berni'ego, bo Happy to mi się kojarzy z serialem " Siódme niebo" zresztą bardzo fajnym :).
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #53 : 2003-07-22, 21:27 »
Cytat: Gerda
no muszę przyznać, że opowiadanko jest ok, sorki, że wcześniej nie napisałam, chyba wolałam Berni'ego, bo Happy to mi się kojarzy z serialem " Siódme niebo" zresztą bardzo fajnym :).


Happy bardziej mipasowało gdyż te zdarzenia działy się w Londynie a tam mówi się po angielsku i mi bardziej to pasowało niż Berni bo Berni to bardziej polskie imię. Dzięki że coś napisałaś! :wink:
Zapisane

Gerda

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #54 : 2003-07-23, 10:46 »
acha :)
czekam na ciąg dalszy ...
Zapisane

kareena

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #55 : 2003-07-24, 09:23 »
Opowiadanie przeczytałam dopiero teraz, więc nie pisałam nic wcześniej. ;) Ogólnie spoko. Pisz dalej i nie przejmuj sie brakiem moich komentarzy, to wcale nie oznacza że mi sie nie podoba :)
Zapisane

SKR

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #56 : 2003-08-19, 17:52 »
ja też dopiero teraz przezytapam. chociaż widzialam ten temat wcześniej jakoś nie mialam czasu czytać. Ale bardzo mi sie podoba. Przeczytralmam narazie tylko 1 roździał, ale ju z niedługo napewno przeczytam jeszcze dlaej. Piasz więc pisz!!! ;)
Zapisane

SKR

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #57 : 2003-08-19, 17:52 »
ja też dopiero teraz przezytapam. chociaż widzialam ten temat wcześniej jakoś nie mialam czasu czytać. Ale bardzo mi sie podoba. Przeczytralmam narazie tylko 1 roździał, ale ju z niedługo napewno przeczytam jeszcze dlaej. Piasz więc pisz!!! ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedz #57 : 2003-08-19, 17:52 »

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #58 : 2003-08-20, 12:16 »
I następna część! Mam dużo pomysłów na drugi rozdział i chyba będzie dłuższy niż ten pierwszy. Dzieki że coś piszecie! :wink:
Zaczyna się od"Podróży Amarloga"! :)  



Agem i Shifo położyli Amarloga na łóżku, po czym wyszli. Do Amarloga zatem podeszła kobieta biało odziana. Na rękawach i pod szyją miała czerwony krzyż, a w nim widniały winorośle. Trzymała w rękach zieloną szmatę, którą położyła na klatce piersiowej Amarloga. Drugą wilgotną szmatkę położyła na jego czole i odeszła. Pima siedziała przy Amarlogu i wpatrywała się w jego oczy tak jakby oczekiwała na ich otwarcie. Nie zauważyła nic innego niż wcześniej. Po pewnym czasie odeszła do okna i usiadła na nim. Wpatrywała się w zielone łąki na las pełen tajemnicy.
Natomiast w Amarlogu działo się coś fantastycznego. Czuł jak gdyby cos obmywało mu serce jakaś mięta czy jakieś zioła. Odczuwał wspaniały chłód. Nagle otworzył powoli oczy. Widział sufit, z którym się jeszcze nie spotkał. Spojrzał najpierw w lewą stronę potem w prawą. Zatrzymał wzrok na pięknej białej postaci, która drzemała na oknie. Jej brązowe włosy opadały na twarz.
- Kim jesteś?- zapytał spokojnie Amarlog.
Piękna postać lekko przestraszona odwróciła głowę w jego stronę.
- Oprzytomniałeś- odrzekła z małym uśmiechem kobieta.- Jestem Pima, a teraz znajdujesz się w zamku, catwhit’ów- powiedziała schodząc z okna- Jesteśmy podobni do ludzi jednak inni. Sądzę, że już zauważyłeś moje oczy. Wszyscy mamy kocie oczy. U was mówi się tak o kolorze oczu u nas o całym oku. Jesteśmy przyzwyczajeni do ciemności.
- A skąd się tutaj wziąłem? Dlaczego nic nie pamiętam? Co się tak w ogóle ze mną stało?- Amarlog usiadł na łóżku, a na jego nogi spadła teraz już biała szmata i zimny okład. Poczuł zapach mięty.- Co to za świństwo?- wskazał na białą szmatę, z której wydobywał się zapach.- Nie cierpię mięty!
- Od chwili twojej wyprawy nasz mistrz Ras ogląda twoje dobre i złe czyny. Dzisiaj walczyłeś z Bish’em wrogiem ludzi i catwhit’ów. Trafił cię bardzo silnym zaklęciem i straciłeś przytomność. Ras rozkazał mi pojechać po ciebie, żeby przywieść cię tutaj. Jesteśmy zapoznani z ziołami i ta szmata to okład z mięty. Działa on w ten sposób, że wsiąka do serca i oczyszcza zmazy od zaklęcia.
- Dlaczego mnie śledzicie?
- Kontrolujemy twoje czyny, gdyż niedługo... – do pokoju wszedł mistrz Ras.
- Amarlogu... Twoje życie jest dla nas jak skarb.
- Czy ty jesteś mistrzem Ras’em?
- Jestem w tym zamku magiem na razie jednym magiem. Ćwiczymy tu ludzi na czarodziejów, niektórzy nadają się na nich, ale mogą dopiero stać się nimi, gdy skończą 50 lat.
- Powiedz mi, co takiego nadzwyczajnego jest w moim życiu?- mistrz, z Pim’ą wymienili spojrzenia.
- Jesteś nam potrzebny, Amarlogu- szepnął Ras wychodząc z pokoju.
- Odpocznij. Musisz się wyspać- mruknęła Pima oddalając się do drzwi.”
Daniel poczuł senność.
- Koniec z czytaniem- wybąkał odkładając książkę.
Zamknął oczy i zasnął. Śniło mu się coś... tak, ale sam nie widział tego czegoś dokładnie... zaraz, zaraz to był Amarlog, a obok niego... nie możliwe..., a jednak to był Daniel. Ale co on robił?
- Amarlog?- zapytał chłopiec.- Czy to ty?
Jednak Amarlog nic nie odpowiedział. Patrzył na śnieżno-biały zamek. Daniel rozpoznał ten pałac. Należał do catwhit’ów.
- Amarlogu zaczekaj!- ku nim na bialutkim koniu jechała...
- Pima!- zawołał Amarlog.
- Weź od nas tego konia!- wskazała na drugie zwierze.
- Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiliście- teraz Amarlog wpatrywał się prosto w zielone oczy Pim’y.
- Danielu! Danielu!- rozległ się nad chłopcem. Otworzył oczy i...
- Aa!- krzyknął
- Co się stało?- zapytało stworzenie nad Danielem.
- To ty tato?
- A kto inny?- zdziwił się, Jack, który wcześniej był potworem.- Wstawaj już 11:58.
- Przepraszam. Coś mi się śniło.
- Opowiesz mi o tym przy śniadaniu- rzekł tata Daniela odsłaniając firanki z okien.- I przed jedzeniem ubierz się- wyszedł z pokoju zamykając drzwi.
Daniel wyprostował się, ziewając i podszedł do szafki. Wyciągnął ubrania, założył i wyszedł z pomieszczenia. Przed jedzeniem umył się i zasiadł przy stole w kuchni. Rozejrzał się po krzesłach i coś mu nie pasowało.
- Gdzie mama?- zapytał
- Była tak zmęczona, że jeszcze śpi. Ale opowiedz mi o swoim śnie- wybełkotał Jack.
- A Happy?- dodał chłopak.
- Jeszcze mocno chrapie- zażartował Jack
- Aha, rozumiem- ziewnął Daniel.- Więc opowiem ci o moim śnie, to było fantastyczne- chłopiec opowiedziało swoim spotkaniu z Amarlogiem, raz po raz przegryzając kanapką.
- Za dużo czytałeś tych „Podróży Amarloga”- rzekł Jack, kiedy chłopiec skończył.
- Ależ tato to był najwspanialszy sen w moim życiu. Jeśli tobie tak się nie wydaje to trudno!- prawie krzyknął podniecony Daniel.- Pójdę po Happy’go i wyjdę z nim na spacer.
Chłopiec był już przy drzwiach, lecz zza progu wyszedł Happy.
- Uważaj!- krzyknął tata Daniela, jednak było już za późno. Daniel przewrócił się o Happy’go i pojękiwał na ziemi.
- Coś się stało?- zapytał przestraszony Jack.
- Chyba złamałem rękę- pisnął Daniel, ściskając sobie łokieć.- A Happy?
Pies leżał na ziemi, ale zaraz wstał i zaczął szczekać.
- Cicho!- uciszył Jack psa.- Zadzwonię na pogotowie- i wyszedł do salonu.
Chłopiec usiadł przy ścianie uważając na swoją rękę. Poczuł. Że krew ścieka mu po czole. Rozejrzał się. Z sypialni wyszła jego mama. Susan miała na sobie szlafrok, a jej oczy były podkrążone. Szła przez korytarz chwiejnym krokiem, zatrzymała się dopiero, gdy była w progu kuchni.
- Krwawisz- rzekła.- Co się stało?
- Przewróciłem się- zachrypiał Daniel
- A gdzie tata?
- Dzwoni na pogotowie chyba złamałem rękę- wyjaśnił.
- Wstań i choć do łazienki- odrzekła Susan pomagając swojemu synowi stanąć na nogach. Weszli do małego pomieszczenia.
 „Zaraz będzie po wszystkim. Chyba”- pomyślał Daniel czując pieczenie na czole.
- Niestety mój drogi chłopcze. Głowa do zszywania- oświadczyła Susan, kiedy Danielowi wydawało się, że już koniec.
Zapisane

Kalusia

  • Gość
Mały bernardyn (proszę wejrzyjcie tu :| )
« Odpowiedź #59 : 2003-09-04, 21:28 »
czy ktoś jeszcze czyta moje opowiadanie? :(
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.092 sekund z 28 zapytaniami.