Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Wesołe święta :)  (Przeczytany 1896 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« : 2004-01-02, 22:29 »
Czyli kolejne niezrównoważone opowiadanie niezrównoważonej Kasi...  :roll:
Zapraszam :)

1
Spadł śnieg. Srebrzystobiały, puszysty dywan pokrywał całe błonia. Świat wyglądał jak przykryty białą kołderką. Liczne wieże zamku wyłaniały się spod niej, kontrastując z nią barwą litego kamienia. Przed zamkiem choinki pokryte kryształowymi soplami lodu stanowiły wspaniałe miejsce zabaw dla barwnych ptaków.
Zakazany Las nie był już ani trochę straszny, a stojąca przed nim chatka gajowego Hagrida wyglądała teraz jak bajeczna chatka z piernika z dużą ilością lukru.
Zamarznięte jezioro przypominało gigantyczne zwierciadło, odbijające idealnie błękitne niebo z maleńkimi, puszystymi chmurkami.
Cała okolica sprawiała wrażenie nierealnej, bajkowej i magicznej (ale niespodzianka).
Trzeba przyznać, że zamek Hogwart zimą był naprawdę piękny. Czas zatrzymał się dla tego miejsca, zaśnieżone ścieżki wyglądały na nietknięte ludzką stopą.
Maleńkie...
-Starczy już! - wysoki mężczyzna stojący w oknie najwyraźniej nie doceniał piękna otaczającej go przyrody. - Ile można ględzić o jakichś choinkach!
A nie mówiłam, że nie docenia? A poza tym nie jakichś, tylko jodłach.
Wracając do tematu, mężczyzna był wyraźnie niezadowolony, i to nie tylko z pięknej, zimowej pogody, ale też z powodu zbliżających się Świat Bożego Narodzenia.
Trudno się dziwić, jeżeli dodam, że tym mężczyzną był Severus Snape. A tym, czego nie lubił najbardziej (poza Harrym Potterem  oczywiście) były święta.
Teraz stał w oknie obserwując jak grupka uczniów walczy na śnieżki. Tak, święta były zdecydowanie tym, co denerwowało go najbardziej. Barwne światełka, ogromne choinki, grające bombki, duchy fałszujące kolędy, maleńkie elfy latające po zamku. A co najgorsze - Dumbledore biegający po zamku w czapce Świętego Mikołaja. Według Seva noszenie takiej czapki było dla czarodzieja upokorzeniem. On nigdy nie ubrał by się w coś takiego (a zakład? ;) ). Kolor czerwony jest prawie tak samo obrzydliwy jak różowy.
Więc Severus Snape stał w oknie swojego przytulnego (ekhm....) lochu i pełen dezaprobaty przyglądał się uczniom. Śnieżki śmigały niebezpiecznie blisko okien Mistrza Eliksirów, ale uczniowie najwyraźniej nic sobie z tego nie robili. Nagle ogromna śnieżna kula trafiła prosto w szybę. Szkło pękło z hukiem, rozbryzgując się wokół. Severus nawet nie miał czasu zareagować na to jawne pogwałcenie regulaminu, bo kilka sekund później kolejna śnieżka trafiła go prosto w twarz. Tego już było za wiele…
-Ja wam dam! - ryknął, ocierając śnieg z twarzy. Jednak jego groźba zginęła w brzęku tłuczonego szkła. Odwrócił się - tuż za nim, na półce, różnobarwne eliksiry wyciekające z porozbijanych butelek mieszały się z topniejącym śniegiem.
"Dobrze, że nie ma tam nic wybuchowego" - pomyślał zrezygnowany, po czym, ponownie krzyknął w stronę (byłego) okna:
-Pożałujecie tego!
I ponownie jego krzyk został zagłuszony. Tym razem przez wybuch na wyżej wspomnianej półce.
W tej sytuacji Mistrz Eliksirów pozostał bez wyjścia (a podobno do trzech razy sztuka...). Wyskoczył przez otwór w murze (tak, ten, w którym jeszcze niedawno było okno) i pognał by wymierzyć sprawiedliwość. Nie dognał zbyt daleko, bo już po kilku sekundach został uraczony kolejną porcją świeżego śniegu. Tym razem zaniemówił (i bynajmniej nie z wdzięczności czy zachwytu ). Dusząc się i plując śniegiem sięgnął po broń ostateczną (nie, nie różdżkę - skleroza?). Schylił się i ulepił wspaniałą śnieżkę. Po czym rzucił nią jak najmocniej umiał w stronę, skąd przyleciała poprzednia. I nie pomylił się. Na jego rzut odpowiedziało głuche stęknięcie (no, jeszcze kilka innych śnieżków). Stękniecie owo dochodziło, ze strony, w którą celował, dzięki czemu doszedł do wniosku, że trafił. I musiał stwierdzić, że przyniosło mu to satysfakcję. Bez zastanowienia schylił się więc po następną porcję śniegu. A potem jeszcze jedną i jeszcze... Bawił się świetnie (to Sev potrafi się bawić?!). I nawet liczebna przewaga przeciwników nie stanowiła problemu. W końcu Severus tez miał przewagę - szok i stan przedzawałowy u przeciwników. Który z uczniów podejrzewałby, że Mistrz Eliksirów potrafi walczyć na śnieżki! I to jeszcze jak walczyć.
Jego rzuty były zaskakująco precyzyjne i silne (nie ma to jak porządny były Śmierciożerca w końcu...).
Zabawa pewnie trwałaby dalej, gdyby nie pewne utrudnienie....
-Co to ma być?! - zawołało owo utrudnienie kobiecym głosem (a konkretniej głosem profesor McGonagall) - Co wy wyprawiacie?!
U wszystkich wywołało to gwałtowną reakcję w postaci paniki. Największą zaś u Severusa, który najpierw zaatakował owo utrudnienie przy pomocy jedynej broni, która miał przy sobie, czyli śnieżki (a różdżka co? na grzyby poszła? ), a następnie ponownie skorzystał z dziury w ścianie (tak, tak, znowu tej samej, w której kiedyś było okno).
CDN
Zapisane

olc!a

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #1 : 2004-01-03, 00:31 »
Hehe, nieźle. Sev walczący na śnieżki :lol:

CD szybciutko!!!! :mrgreen:
Zapisane

Gerda

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #2 : 2004-01-03, 15:03 »
ja też czekam ... :wink: / heh Sev ma ludzkie odruchy buhahaha :lol: ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Wesołe święta :)
« Odpowiedz #2 : 2004-01-03, 15:03 »

kraksa

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #3 : 2004-01-13, 16:26 »
fajne. :wink:  :wink:  :wink:
Zapisane

kareena

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #4 : 2004-01-14, 09:53 »
dawaj Kasia, bo to fajne  :wink:
Zapisane

Asiulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 486
  • Jai Guru Deva Om
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #5 : 2004-02-14, 16:22 »
Kasia kiedy CD ????????????
Zapisane
Words Are Flowing Out Like Endless Rain Into A Paper Cup
They Slither Wildly As They Slip Away AcrossTheUniverse

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #6 : 2004-02-14, 17:04 »
To ktos to jednak czytał?  :lol:
No dobra... Tylko, zę temat się trochę przeterminował  :lol:

Część 2
Gdy tylko znalazł się bezpiecznie (?) w swoim lochu odetchnął z ulgą. Szybko pozbył się mokrej odzieży, rzucając ja na podłogę (typowy facet...), a następnie zaczął oglądać skutki zniszczeń. Nawet nie rozczulał się  nawet nad rozbitym oknem (i tak już od kilku lat trzeba było umyć szyby - dopisek Seva). O wiele ciekawszym tematem narzekań była zdewastowana obecnie półka. Jednak Severus jako rasowy Mistrz Eliksirów, zaraz po tajemniczym wybuchu spowodowanym uderzeniem śnieżki, obiecał sobie zbadać tą sprawę (niestety natura rasowego śmierciożercy zwyciężyła w nim i musiał najpierw bronić swojego honoru, dopiero później dobytku). Teraz mógł w spokoju (no, prawie - krzyki dochodzące zza byłego okna pomińmy) przyjrzeć się dziwnej mieszance na swojej (byłej) półce. Byłej, ponieważ nowa substancja okazała się bardzo żrąca i półka w tej chwili należała już do przeszłości. Za to owa substancja wyglądała ślicznie - mieniła się różnobarwnie, świecąc delikatnym światłem. Pachniała za to obrzydliwie.
Nagle drzwi otworzyły się z łoskotem. Severus zerwał się z podłogi, uderzając się przy tym w głowę o drugą, istniejąca jeszcze (choć nie do końca półkę). W progu stała McGonagall.
-Severusie? Nic ci się nie stało? - zapytała z przejęciem
-Nie... To znaczy prawie... - odpowiedział pocierając głowę (już bez przejęcia).
-Te wstrętne dzieciaki rzucały śnieżkami. Wybiły ci okno...
-Zauważyłem - przerwał jej
-...myślałam, że coś ci się stało... - kontynuowała
-Interesujące. - powiedział cicho
-To nie wiedziałeś, że się o ciebie martwię? - zapytała łagodniej
-Mówiłem o niej... - wskazał palcem ciesz, która w odpowiedzi zabulgotała lekko (niestety nie wiadomo co chciała przekazać)
-A... - przytaknęła McGonagall -A co robiłeś kiedy rozbili to okno?
Severus ponownie gwałtownie się wyprostował, ponownie uderzając się w głowę (a jednak historia lubi się powtarzać) o półkę, której było jeszcze mniej niż poprzednio.
-E... no... pracowałem... - odpowiedział wymijająco - Nad nowym eliksirem...
McGonagall rozglądała się po lochu. Zatrzymała się nad stertą mokrych ubrań.
-To dlaczego na tym ubraniu jest pełno śniegu? - zapytała
-Na jakim? A...na tym... Bo pracowałem nad eliksirem zamrażającym
-Ale taki eliksir dawno już istnieje Severusie - Minerwa przyglądała mu się teraz bardzo uważnie
-Tak? To dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? Zaoszczędziłbym tyle czasu...
Znowu pochylił się nad bulgoczącą na podłodze cieczą, tym razem jednak, żeby ukryć zdenerwowanie.  
-Nie uderzyłeś się za mocno w głowę?
-Ja? - odpowiedział z udawaną obojętnością - Nie, nie uderzyłem się w głowę..
-Ale przecież widziałam! - krzyknęła Minera
-Niemożliwe..Nie uderzyłbym się w głowę...
-Niech będzie - dała w końcu za wygraną. - Wracając do sprawy, w jakiej tu przyszłam... Uczniowie, którzy wybili ci okno, twierdzą, że byłeś na zewnątrz... i podobno nawet rzucałeś w nich śnieżkami.
Ponownie dał się słyszeć huk. Severus nerwowo pocierał głowę w miejscu, gdzie przed chwilą się uderzył (to już jakaś tradycja, czy jak?).
-Nonsens.Ciekawe jakbym się tam dostał... - powiedział
-Na przykład przez okno... - zasugerowała McGonagall niewinnie
-Ja?! Przez okno?! - krzyknął - Wyobrażasz to sobie?! Mistrza Eliksirów wyłażącego przez okno?! Wyobrażasz sobie?
-Nie... - odpowiedziała jeszcze bardziej niewinnie - Nie wyobrażam sobie... (ciekawe, bo ja tak - przyp. aut. )
-To dlaczego zadajesz takie pytania? - zapytał tylko po to, żeby cos powiedzieć(no tak jakoś wypadało).
-Bo uczniowie twierdzili uparcie, że cię widzieli - odpowiedziała, a Severus zaczął żałować, że wrócił do tego tematu - Ale jednak miałam rację, że to niedorzeczny pomysł. Pójdę już. Zawołam ci skrzaty, żeby tu posprzątały.
-Poradzę sobie! - krzyknął
-Dobrze... - odpowiedziała bez przekonania (a to mógł być przekonany patrząc na ten bałagan? ) Wychodząc odwróciła się o jeszcze w drzwiach zasugerowała:
-Może powinieneś dać się przebadać pani Pomfrey?
-Coś sugerujesz? - warknął
-Nie, ależ skąd... (dziwne, ja czytałam coś innego nieco wyżej - przyp. aut.)
I wyszła zostawiając go sam na sam z bulgoczącą zachęcająco cieczą.

CDN
Zapisane

kareena

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #7 : 2004-02-14, 19:08 »
dawaj jeszcze  :P
Zapisane

navel

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #8 : 2004-02-15, 00:34 »
jeeeszcze :mrgreen: ekstra!  :wink: jestem fanką twoich opowiadań :mrgreen:  :wink:  :P  ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Wesołe święta :)
« Odpowiedz #8 : 2004-02-15, 00:34 »

Asiulka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 486
  • Jai Guru Deva Om
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #9 : 2004-02-15, 09:43 »
jeszcze Kasiu !!!! ja też jestem Twoją fanką
Zapisane
Words Are Flowing Out Like Endless Rain Into A Paper Cup
They Slither Wildly As They Slip Away AcrossTheUniverse

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #10 : 2004-02-18, 09:12 »
3
Severus dokładnie zbadał nowopowstałą substancję. Okazało się, że ma ona wiele ciekawych właściwości. Na przykład taką, że wybucha sobie od czasu do czasu (co Severus przypłacił przypalonymi rękawami szat), a ponadto jest silnie żrąca (wypalone dziury w szacie), bulgocze miło (pierwsze objawy nerwicy), a do tego świeci. Severus powiedziałby, ze to ogromna oszczędność prądu, ale nie mógł tego zrobić z powodów co najmniej błahych - w Hogwarcie nigdy nie było prądu. Musiał więc w tej sytuacji powiedzieć, że to oszczędność parafiny i knotów (nie mylić z Korneliuszem Knotem!, chodzi o sznurki w świeczkach). Zebrał próbkę nowej substancji, ci nie było wcale proste - nowa substancja okazała się na tyle, żrąca, że dopiero piąta z rzędu probówka wytrzymała jej działanie. Severus postanowił zając się nią później, a na razie skorzystać z obiadu. Tak więc opuścił swój już niezbyt przytulny loch (a jak mógł być przytulny, skoro nie miał okna i wiało jak na Syberii?) w celu podążenia do Wielkiej Sali.
Jakoś nie robiły na nim wrażenia świąteczne dekoracje. Mało tego, działały na niego co najmniej denerwująco. Mistrz Eliksirów szedł sobie spokojnie korytarzem, niczego nie podejrzewając, aż to, czego nie podejrzewał się wydarzyło. Nagle ze ściany wyłoniła się grupka duchów, śpiewając "Wśróóód nooocneeej ciiiszyy...". Tego delikatny słuch Severusa nie mógł tolerować.
-Przestańcie! - ryknął, kiedy duchy śpiewały właśnie:  "...głooos się roozchoodziiii..."
-Natychmiast skończcie fałszować!!! - Snape wyraźnie nie był zadowolony z tego koncertu
"...uciekajcie uczniooowiee... Snape już nadchooodzi..."
Tego było dla Severusa za wiele.
-Ja wam pokażę! - krzyknął rozglądając się za czymś, czym mógłby rzucić, ale niestety nie było niczego takiego w zasięgu jego ręki. (jasne, gdzieżby czarodziej pomyślał o użyciu różdżki? - przyp. aut.) ("A... fakt. Dzięki" - przyp. Seva)
I Severus sięgnął po różdżkę, po czym rzucił nią w uparte duchy (to już nie mógł rzucić zaklęcia jak nie miał nic innego pod ręką?). niestety jego działanie, nie przyniosło zamierzonego skutku z dwóch powodów. Po pierwsze różdżka ma zgoła inne zastosowanie, a po drugie raczej trudno trafić czymkolwiek w niematerialnego ducha.
Tak więc wielkodusznie odpuszczając duchom ich wybryk (no w końcu święta są...) udał się do Wielkiej Sali.
CDN
Zapisane

kareena

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #11 : 2004-02-18, 13:46 »
hehe  :lol:

nio dawaj jescze :)
Zapisane

navel

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #12 : 2004-02-18, 15:36 »
świetne  :lol: jeeeeeszcze :!!!:
Zapisane

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #13 : 2004-02-20, 21:28 »
4
Teraz zamiast zwyczajowych czterech stołów na środku stał tylko jeden, bo większość uczniów wyjechała na święta do domów. ( i tak reszta nie zmieściłaby się pomiędzy tymi choinkami - dop. Seva).
Severus usiadł na swoim zwykłym miejscu (choć dzisiaj powodu dekoracji to ono zbyt zwykłe nie było) i zabrał się za konsumowanie obiadu. Czul się dziwnie w sąsiedztwie profesor McGonagall, która co jakiś czas pytała go, czy na pewno dobrze się czuje, a nawet kiedy nie pytała, zerkała na niego, tak na wszelki wypadek.
Na szczęście nieprzyjemną sytuację rozwiązał Dumbledore, który wstał by coś ogłosić. Dopiero teraz Severus zauważył, że dyrektor nie wygląda normalnie. Mało tego, wygląda nienormalnie z powodu licznych bandaży oplatających jego ramię. Mistrz Eliksirów zaczął się już zastanawiać, co takiego przytrafiło się sędziwemu czarodziejowi. Ale ostatecznie postanowił to odłożyć na później i skupił się na ogłoszeniach.
-Po pierwsze - mówił Dumbledore - profesor McGonagall domagała się ukarania uczniów, biorących dzisiaj udział w bitwie na śnieżki, jako powód podając stłuczenie okna w lochu profesora Snape'a..
-Ponadto - wtrąciła się profesor McGonagall - uczniowie ci upierali się, że profesor Snape bił się z nimi...A przecież wszyscy wiemy jakie to niedorzeczne. (tak? - aut.) Profesor w tym czasie pracował nad odkryciem eliksiru zamrażającego...
-Jak to? - przerwał jej Dumbledore - Severusie, nikt ci nie mówił, że taki eliksir już istnieje?
-Wiem o tym  -odparł Sev zrezygnowany - Próbowałem go tylko udoskonalić.
-Tylko uważaj na siebie.. - ostrzegł dyrektor
-Cały czas mu to powtarzam! - poskarżyła się Minera
-To raczej dyrektor powinien na siebie uważać -zauważył Severus złośliwie
-A... to - uśmiechnął się Dumbledore wskazując na bandaże - Szczerze mówiąc to też rzucałem się śnieżkami. I musze przyznać, że nie podejrzewałem dzieci o taką siłę... Ale dostałem jedną śnieżką!
"Od początku to stęknięcie brzmiało mi jakoś znajomo" - pomyślał Severus (nieładnie - własnego pracodawcę śnieżką załatwić - przyp. aut.).
-No, wracając do ogłoszeń - powiedział Dumbledore znowu głośno - to mamy święta i myślę, że nie będę tutaj nikogo karał, jeśli tylko profesor Snape nie ma nic przeciwko...
Salę wypełniło złowrogie milczenie. Wszyscy byli przekonani, że nauczyciel nie przepuści okazji odjęcia Gryfonom punktów.
-Nie... - Severus wykrzywił twarz w czymś, co ewentualnie można uznać za uśmiech
Ponownie zapadło milczenie, tym razem już nie złowrogie. Przerwała je jednak profesor McGonagall:
-Severusie, - zaczęła szeptem - może powinieneś...
-Nie! - ryknął - Z moją głową wszystko w porządku!
Zdziwione spojrzenia uczniów wyrażały zgoła inną opinię na ten temat, ale nikt nie odważył się odezwać.
-Ja tylko tak... w trosce o twoje zdrowie - zaczęła się tłumaczyć Minerwa
-To się nie troszcz! - warknął
-No więc! - krzyknął tym razem Dumbledore (a co, tylko Snape może krzyczeć w tym zamku?) - Jak widać profesor Snape nie ma zamiaru nikogo... - spojrzał na nienawistne spojrzenie nauczyciela utkwione w siedzącej obok nauczycielce - ..to znaczy nie ma zamiaru karać uczniów.
W sali zawrzało, tym razem mieszaniną radości i zdziwienia.
-A drugie ogłoszenie - kontynuował dyrektor - jest następujące: dzisiaj wieczorem odbędzie się tradycyjna uczta świąteczna połączona z wręczaniem prezentów. Serdecznie na nią zapraszamy.
Dumbledore skończył mówić. Severus uznał to jako wspaniałą okazję do wymknięcia się wreszcie z Wielkiej Sali. Dyskretnie więc udał się do swojego lochu. Miał w planach usiąść przed kominkiem i poczytać ciekawą książkę, rozkoszując się myślą, że nie musi prowadzić żadnych lekcji.
Jednak jego zamiary zostały udaremnione bardzo szybko, bo już w chwili otwarcia drzwi lochu. Okazało się, że brakujące okno wcale nie było taką drobnostką. Mało tego, było wręcz problemem, jeżeli uwzględnić obecny wygląd lochu. Całe pomieszczenie było pokryte warstwą śniegu, a większość cieczy w rozmaitych buteleczkach probówkach zamarzła. Z sufitu zwieszały się malownicze sople lodu, a tego wymarzonego kominka nawet nie było widać spod warstwy śniegu. Po lochu hulał lodowaty wiatr.
Severus stanął oniemiały na środku tego, co niedawno było jego mieszkaniem, a teraz przedstawiało raczej lodowisko, i to kiepskie. Nie bardzo wiedział od czego zacząć. Ale jak to zwykle bywa, odpowiedź przyszła sama... Rozległo się bowiem pukanie do drzwi.
-Proszę - mruknął Sev odruchowo i natychmiast tego pożałował.
Weszła McGonagall tym razem ona oniemiała ("nareszcie!" - dop. Seva) widząc stan lochu Mistrza Eliksirów. Spojrzała w przerażeniem na Snape'a i odzyskawszy głos ("odzyskawszy niech to!" - Sev) powiedziała z niemniejszym przerażeniem:
-Severusie... Ty znowu próbowałeś wynaleźć eliksir zamrażający!
Tego dla Severusa było zbyt wiele. Niestety z przyczyn czysto etycznych (etycznych, nie etnicznych! ) nie możemy przytoczyć jego wypowiedzi. Dodam tylko, że robiła ona duuuże wrażenie. Szczególnie na Minerwie McGonagall, która uciekła z lochu Severusa (nawiasem mówiąc jeszcze bardziej przerażona niż poprzednio).

CDN
Zapisane

kareena

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #14 : 2004-02-21, 21:55 »
Dziewczyno dawaj ten CD :>
Zapisane

Forum Zwierzaki

Wesołe święta :)
« Odpowiedz #14 : 2004-02-21, 21:55 »

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #15 : 2004-02-21, 22:55 »
Super, kiedy łaskawie napiszesz dla na CD?  :wink:  :roll:
Zapisane
-

olc!a

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #16 : 2004-02-22, 00:06 »
Napisz CD dla nas, Kasiuuuuuu :!!!: :wink:
Zapisane

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #17 : 2004-02-22, 09:47 »
5
Nadszedł wieczór. Severus zajmował się swoją nową substancją. Sprzątanie lochu postanowił odłożyć na później ("W końcu święta są…"). I powoli zaczynał żałować tej decyzji. Nie tyle z powodu bałaganu, bo ten w ogóle mu nie przeszkadzał (typowy facet…)
-Słyszałem! - Mistrz Eliksirów oderwał się od swojego pasjonującego zajęcia - To jest bałagan twórczy, nawet bardzo jak widać po rezultatach…
Taa… jasne… jak zwał tak zwał. Posprzątać mu się nie chce i już.
Ale wracając do żałowania decyzji, to Severus faktycznie żałował. A żałował dlatego, że brakujące okno było problemem, i to nie estetycznym (no przy okazji też), ale dlatego, że w lochu było, delikatnie mówiąc, potwornie zimno.
Tak więc Severus stwierdziwszy, że w takich warunkach nie można pracować, postanowił już nie pracować (ale odkrywcze). Mało tego, postanowił też opuścić swój zamarznięty loch.
I w ten oto sposób znalazł się na świątecznym przyjęciu. A trzeba przyznać, że świąteczne przyjęcia były kolejnym punktem na liście rzeczy przez Severusa nielubianych (czarna lista normalnie…). Ale ze względu względy wyżej wymienione nie miał innego wyjścia.
Już w progu Wielkiej Sali poczuł się dziwnie. Ogromne, przystrojone choinki zajmowały prawie całe pomieszczenie, jedynie koło wielkiego kominka ("Dałbym głowę, że wcześniej go tu nie było" - Sev) było troszkę miejsca. Tam właśnie stał duży, okrągły stół, udekorowany gałązkami ostrokrzewu i maleńkimi, migotliwymi gwiazdkami. Co najgorsze, przy stole siedziało jakieś 30 osób, w większości uczniowie ("a do tego Gryfoni…" - Sev)
Wszyscy byli uśmiechnięci, choć najmłodsi wyglądali na skrępowanych. Severus wprawdzie na takiego nie wyglądał, ale tak się czuł ("Co, u licha, robi się na takich przyjęciach?").
Zajął swoje miejsce obok profesor McGonagall i natychmiast poczuł, że teraz jest naprawdę skrępowany. Biorąc pod uwagę fakt, że nauczycielka co jakiś czas zerkała na niego w sposób, będący połączeniem troski, obawy i politowania, to trudno mu się dziwić.
W centralnym miejscu siedział Dumbledore. Miał na sobie uroczystą granatową szatę ze złotymi gwiazdami, migocącymi przy każdym ruchu. Severus zaczął się zastanawiać, dlaczego dyrektor nie ma na sobie zwyczajowego stroju Świętego Mikołaja i prawie natychmiast zaczął żałować, że mu to w ogóle przyszło do głowy.
-Witam was, moi kochani - zaczął Dumbledore uroczyście - Cieszę się, że możemy spędzać te święta razem. Proponuję, żebyśmy zaczęli tym razem od prezentów - uśmiechnął się.
Uczniowie zebrani przy stole odpowiedzieli tym samym.
-Niestety dzisiaj nie będę mógł pełnić obowiązków Świętego Mikołaja - z miną pełną boleści wskazał bandaż oplatający rękę - Ale myślę, że jakoś sobie poradzimy… Severusie, mógłbyś mnie zastąpić?
Zapadła cisza. Te słowa były szokiem dla wielu osób, szczególnie dla samego zainteresowanego, a raczej bardzo nie zainteresowanego. Severus czuł na sobie spojrzenia wszystkich obecnych. Dałby wiele (a nawet o wiele więcej), byle znaleźć się gdzieś daleko, najlepiej w swoim własnym, przytulnym lochu. Ale prawda była inna i musiał stawić jej dzielnie czoła…
-Ja? - zapytał przerażony (też mi dzielnie…)
-Tak się składa, że oprócz mnie jesteś tutaj jedynym mężczyzną - wyjaśnił Dumbledore
-A… faktycznie….- zauważył inteligentnie
-Dlatego będziesz pełnił honory…
-Nie! - krzyknął Severus
-Dlaczego? - odpowiedziało mu chórem kilka głosów
-Bo… bo… Czy ja wyglądam na Świętego Mikołaja?
Minerwa McGonagall wykonała nieznaczny ruch różdżką i… oto Severus Snape stał przed swoimi uczniami w czerwonym kubraczku i czapce z pomponem.
-Uważam, że wyglądasz jak najbardziej… - uśmiechnął się dyrektor
Co jak co, ale pokazywanie się uczniom w czerwonym kubraczku i równie czerwonej czapce z pomponem było dla Severusa straszliwym upokorzeniem. Postanowił coś z tym zrobić. Jedynym, co mu przyszło do głowy było zastanowienie się, czy w czerwonym mu do twarzy. Akurat, kiedy rozważał zmianę swojej garderoby na coś bardziej czerwonego, Dumbledore przywołał ogromny wór z prezentami. I Mistrzowi Eliksirów nie pozostało nic innego, jak poddać się i rozdać wszystkim prezenty.
CDN
Zapisane

olc!a

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #18 : 2004-02-22, 10:27 »
łahahahahahahaha super!!!!!!!!!! pisz ciągotki jak najszybciej :!!!:
Zapisane

kareena

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #19 : 2004-02-22, 11:28 »
Pisaj jeszcze ;)
Zapisane

navel

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #20 : 2004-02-22, 11:52 »
muhahaha..daaaawaj ciągotkę..  :lol:  :!!!:
 ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Wesołe święta :)
« Odpowiedz #20 : 2004-02-22, 11:52 »

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #21 : 2004-02-28, 20:39 »
Skleroza mnie bierze - zapomniałam dać CD  :lol:

6
Zdziwiłby się przypadkowy gość Hogwart widząc słynnego Mistrza Eliksirów zapakowanego w strój Świętego Mikołaja i rozdającego prezenty (również zapakowane). A sam Severus Snape, o którym mowa (tak, tak, on dał się zrobić w Mikołaja) nie był wprawdzie zbyt zadowolony z obecnej sytuacji, ale też nie byłby zadowolony musząc stąd uciekać (w końcu jakiś honor trzeba mieć, nawet będąc byłym Śmierciożercą).
Tak więc cierpliwie łowił w ogromnym worku kolejne paczki, czytał dla kogo są przeznaczone i dawał adresatom. Nie przejmował się spontanicznymi wybuchami radości wyżej wymienionych (nawet profesor McGonagall wieszającą mu się na szyi).
Gdy już dopełnił rytuału wręczania prezentów odnalazł na dnie worka paczkę z własnym nazwiskiem, wypisanym ozdobnym pismem. Paczka nie była wprawdzie zapakowana w obrzydliwie różowy papier w prosiaczki (no bo kto pakuje prezenty świąteczne w obrzydliwie różowy papier w prosiaczki?), ale i tak nie budziła zaufania swojego nowego właściciela.
Niestety próba ukrycia prezentu się nie powiodła, z powodu bardzo prostego, prostego za to głośnego.
-No rozpakuj Severusie - zachęciła McGonagall
-Tak! - rozległy się zewsząd głosy
No i biedny Severus musiał rozpakować prezent. Jak się okazało w środku były czerwone, puchate skarpetki z reniferami.
Wszyscy (oprócz samego właściciela) skwitowali nową część garderoby Mistrza Eliksirów śmiechem. Niestety, nawet usilne nalegania, aby przymierzyć prezent nie pomogły (a szkoda, tak zobaczyć Severusa w czerwonych skarpetkach z reniferkiem…). Za to sam obdarowany odczuł niemałą ulgę, kiedy przypomniał sobie swój poprzedni prezent (tak, ten od obrzydliwie różowego papieru).
Rozpoczęła się świąteczna uczta. Ku niezadowoleniu Severusa nie pozwolono mu jeszcze zdjąć czerwonego kubraczka i reszty. Z miną cierpiętnika skonsumował więc wystawny posiłek.
Właściwie miał iść do swojego lochu tuż po uczcie, ale perspektywa lodowatego wiatru hulającego mieszkaniu nie była zbyt kusząca. Za to cieplutki kominek o wiele bardziej.
Tak wiec Severus postanowił złamać swoją odwieczną tradycję i zostać z wszystkimi na świątecznej herbatce, deserze i czym tam jeszcze. Jednak bardzo szybko pożałował swojej decyzji. A dokładniej w momencie, kiedy usłyszał głos profesor McGonagall stojącej obok niego:
-Severusie… spójrz do góry…
I Severus spojrzał do góry (no w końcu dżentelmen nie odmawia kobiecie)…
Tuż nad nimi unosiła się w powietrzu gałązka jemioły z czerwoną kokardką.
-Co widzisz? - zapytała McGonagall zbliżając się do niego
-Dorodny okaz Viscum album - powiedział, starając się zachować spokój. A nie było to łatwe, biorąc pod uwagę fakt, że stał na środku Wielkiej Sali w stroju Świętego Mikołaja, z dziwnie uśmiechniętą profesor McGonagall obok siebie i pęczkiem jemioły nad głową.
-Doskonale nadaje się do sporządzania delikatnych trucizn, jak na przykład Vegite… - dokończył, bezceremonialnie pakując gałązkę do kieszeni (swojej, nie Mikołaja).
Zaczynał mieć dość tych świąt. Jednak to nie zmieniało faktu, że loch był bardzo zimny.
Powoli, ale zdecydowanie oddalił się od niebezpiecznego rejonu i zajął bezpieczną (to się jeszcze okaże) pozycję przy ogromnej choince.
Delektował się właśnie smakiem świątecznego soku z dyni, kiedy tuż przed nim stanął…
-Potter! Czego chcesz? Mikołaja nie widziałeś?!
-Ee…nie - przyznał się Potter (biedne dziecko…) i trzeba przyznać, że trochę zbił Mistrza Eliksirów z tropu.
-Nie gap się tak na mnie! - krzyknął ten zbity (z tropu oczywiście)
-Ale…
-Żadnego ale! - warknął Severus
Niestety nie przyniosło to żadnego skutku. Harry Potter nadal stał przed swoim nauczycielem, gapiąc się na niego, a raczej za niego, z co najmniej dziwnym wyrazem twarzy.
-I co się tak gapisz! - ryknął Severus ostatecznie wyprowadzony z równowagi (a co mu się będzie taki Potter bezwstydnie przyglądał)
-Bo…
-Bo co? Może mi jeszcze powiesz, że za mną jest coś niezwykłego?
-No… - przytaknął Potter z przejęciem
-I może jeszcze to jest ogromny renifer?! - zadrwił nauczyciel
-Ehe….
-Z czerwonym nosem…. i dzwoneczkiem na szyi…
Potter wpatrywał się z przejęciem w rzekomego renifera.
-I może jeszcze pomylił mnie ze Świętym Mikołajem?!
Dziwna mina ucznia (oraz doświadczenie byłego Śmierciożercy) sprawiła, że Severus w końcu się odwrócił. I zamarł, bowiem faktycznie stał za nim (a obecnie przed nim) ogromny renifer. Naprawdę miał czerwony nos i dzwoneczek na szyi, a co najgorsze naprawdę wziął Severusa za Świętego Mikołaja. Severus nie pozostał mu dłużny i też wziął, ale nogi za pas.
Pognał jak najszybciej potrafił do swojego lochu. Wszedł do zimnego lochu i rozkoszując się lodowatym wiatrem, a poniekąd dzwoniąc zębami, zasiadł w fotelu i stwierdził, że jednak woli tradycyjne święta. (no, przynajmniej skarpetki mu się przydadzą - przyp. aut.).

THE END
Zapisane

navel

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #22 : 2004-02-28, 22:08 »
świetneee  :wink:  :lol: przy twoich opowiadaniach można czasem się uśmiać  :wink:  
 ;)  :P
Zapisane

kareena

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #23 : 2004-02-28, 22:20 »
brawo  :lol:  8)  :wink:
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #24 : 2004-03-18, 15:36 »
Jeszcze! Może tak jeszcze ciąg dalszy by zrobić? :lol:
Zapisane
-

kasia

  • Gość
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #25 : 2004-03-18, 17:22 »
Już po świętach jest :P

Ale jak chcesz cos podobnego przeczytać, to gdzieś tu na forum jest "Dzień z zycia Severusa" ;)
Zapisane

yashima00

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2702
Wesołe święta :)
« Odpowiedź #26 : 2004-03-18, 19:25 »
Okej... jak znajdę to wejdę :P
Zapisane
-
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.116 sekund z 28 zapytaniami.