A mnie się wydaje, że nie można jednoznacznie ocenić, czy aborcja w przypadku młodej dziewczyny jest zła, czy nie. To zależy od wielu czynników. Wydaje mi się, że gdybym ja wpadła, nie usunęłabym dziecka. Mimo, że wiem, że rodzice zrobiliby mi armagedon i nie mogłabym liczyć na pomoc z ich strony. Mimo, że wiem, że wiele osób by się ode mnie odsunęło, a ojciec dziecka najprawdopodobniej zostawiłby wszystko nie poczuwając się do jakiegokolwiek obowiązku. Szukałabym pomocy gdzie tylko się da, ale gdybym usunęła ciążę, nie potrafiłabym później normalnie żyć, a już na pewno nie uprawiałabym seksu, bałabym sie przeżyć cos takiego drugi raz, nie potrafiła czeprać z tego przyjemności. Nie mam mocnej psychiki i taki krok jak aborcja pozostawiłby w niej olbrzymi ślad nie do zmazania. Ja to czuję, chociaż w zyciu czegoś takiego nie przezyłam i mam nadzieję nie będę przeżywać. A po urodzeniu tego dziecka, po przejściu trudów ciaży i porodu, również nie oddałabym MOJEGO dziecka nikomu. Starałabym się zrobić wszystko, szukać pomocy wszędzie... byleby tylko mojemu dziecku było w miarę możliwości dobrze. Zepsułabym sobie tym młodość. Ale aborcją zepsułabym siebie, bo nie wytrzymałabym poczucia winy i świadomości że w tak obrzydliwy sposób unikam konsekwencji tego, co robię.
Ale w innym przypadku - powiedzmy, że wpadła dziewczyna, która nie jest odpowiedzialna, ma problemy w szkole, z rodzicami i wszędzie. Rodząc dziecko psuje doszczętnie życie nie tylko sobie, ale i dziecku, olewa je... w najlepszym przypadku oddaje pod opiekę rodzicom, albo domowi dziecka i się od niego odcina, w innym znowu ląduje z nim pod mostem. Jeżeli tylko potrafiłaby dokonać aborcji, to być może nauczy się się na własnym błędzie, bo to jednak nie jest prosta decyzja i sprawa i w każdym pozostawia chyba swój slad. A mała, bezbronna istotka zostanie uchroniona od wielu, wielu cierpień i niebezpieczeństw. Oczywiście, że ma takie dziecko szansę "wyjść na ludzi".... Jednak na pewno nie będzie osobą szczęśliwą, przynajmniej dopóki się nie usamodzielni.
Ostatnio dużo myślę na temat "co by było gdyby...", stąd ten mój wykład