Hmm..
Wczoraj oglądałam film, który autentycznie mną wstrząsnął. Bodajże "Bękart z Karoliny", albo coś takiego. Nie oglądałam go od początku, ale to nieważne. Rzecz w tym, że jest sobie rodzinka, pozornie szczęśliwa. Starsza córka (kurcze, ja wiem, koło 10, może troszkę więcej lat) zdaje się, że z nieprawego łoża mamusi, zanim ta wyszła za mąż za swego obecnego męża, stała się ofiarą przybranego tatusia. Była tam jeszcze młodsza dziewczynka, nie wiem, skąd sie wzięła, ale jej rola jest nieistotna. W każdym bądź razie ta starsza najpierw poznała tzw. zły dotyk ze strony.. hmm.. ojczyma? Potem wystarczyło małe przewinienie, a ten zaczynał ją tłuc. Nie bić, tylko tłuc. Zamykał się z nią w pokoju, zdejmował pasek, podwijał jej sukienkę i po prostu ją tłukł. Skończyło się oczywiście szpitalem, dziewczynka miała pękniętą kość ogonową i parę innych poważnych i mniej poważnych obrażeń. Tatuś obiecał, że to już się nie powtórzy, więc mała powróciła do domu. Oczywiście historia się powtarzała. Któregoś razu obrażenia ujrzała ciotka czy znajoma matki tej małej, i mąż tej kobiety wraz z innymi mężczyznami o mało nie zabili ojczyma dziewczynki. Potem mała teoretycznie była trzymana z dala od ojca, ale nie to jest najważniejsze. Jej matka wciąż przebywała z tym potworem. Co ciekawe, facet był w stosunku do niej i jej młodszej córki niemalże jak anioł, słowem - mąż idealny. Najbardziej drastyczny moment nastaje wówczas, gdy pokrzywdzona dziewczynka przebywa sama w domu cioci i odwiedza ją ojczym.. Mała oczywiście jest przerażona, facet prosi ją o herbatę, każe jej wrócić do matki i pomóc mu stworzyć ponownie 'normalną' rodzinę. Mała gwałtownie zaprzecza, i o mało nie przypłaciła tego życiem. Została pobita. A potem zgwałcona. Ale właściwie to wszystko jest pikusiem w porównaniu do tego, co się stało potem. Matka dziewczynki wpadła do tego domu, gdy ten gwałcił jej córkę. Cóż, rozbiła na jego głowie butelkę i zabrała małą do samochodu, ale potem.. on ją przepraszał, a ona.. ehh, cóż, po części mu uwierzyła. Film kończy się tym, że dziewczyna pozostaje u ciotki, matka oddaje jej akt urodzenia i wraca do tego potwora, bo 'go kocha'. Właściwie to, co najbardziej mnie w tym poruszyło to sytuacja tej dziewczynki. Przecież to małe dziecko i nie dość, że doświadczyła ogromnej krzywdy ze strony mężczyzny, który powienien być jej autorytetem i osobą, której może całkowicie zaufać, to jeszcze opuściła ją matka, która pozostawiła po sobie jedynie puste słowa 'kocham cię'. Matka, cholera jasna, matka, istota, która powinna swojego potomka bronić przed złem, szczególnie takim, jakie doświadczyła ta mała! A ona poparła to zło i wybrała życie u jego boku, zostawiając córkę niemalże na pastwę losu.
Nie wiem, czy ten film był oparty na faktach autentycznych, ale wiem, że takie rzeczy się zdarzają. I najbardziej przerażające jest to, że obojętne czy pokrzywdzone są małe, czy starsze dziewczyny, mali czy starsi chłopcy - takie osoby często są ofiarami przemocy, gwałtu, molestowania we własnym domu. Co to oznacza? A to, że nie mają gdzie szukać pomocy. Jasne, są fundacje, telefony, specjaliści. Ale człowiek pragnie porozmawiać z kimś, kogo dobrze zna, komu ufa. Zazwyczaj tym kimś jest, a przynajmniej powinien być, rodzic..
Również myślę, że na takie tematy niekoniecznie powinno rozmawiać się na forum, ale prędzej dlatego, że po prostu nie da się tego tak naprawdę do końca omówić, są setki różnych przypadków, z różnych powodów. Patologia dziś jest bardzo modna. A osoby molestowane czy zgwałcone zazwyczaj są pewne, że wina leży w nich samych, a nie w rzeczywistych sprawcach..