Zamaskowani antyterroryści wpadli do mieszkania i na oczach dzieci zastrzelili psa. Jedna z dziewcząt leżała skuta obok jego zwłok - czytamy w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".
Policjanci chcieli zatrzymać mężczyznę podejrzewanego o kradzież drewna wartego 215 zł. Podejrzany jest ojcem ośmiorga dzieci.
Tydzień temu antyterroryści wpadli do domu w miejscowości Lecka w kominiarkach. Jedna z córek - Bożena została siłą wepchnięta do łazienki. W pomieszczeniu był też duży pies. "Kiedy pies wstał jeden z policjantów strzelił do niego dwa razy" - opowiada "Gazecie Wyborczej" dziewczyna. Później Bożena została skuta i rzucona na beton koło zwłok psa. "Widziałam jego krew, kawałki mózgu na podłodze" - dodaje nastolatka.
Policjanci skuli też 20-letniego Sebastiana i jego 50-letniego ojca.
Żona aresztowanego opowiedziała "Gazecie", że jej mąż był przez funkcjonariuszy kopany, na podłogę rzucono też 17-letnią córkę.
Wszystko działo się na oczach młodszych dzieci.
Policjanci zabrali z domu piłę motorową i siekierę.
Rzecznik Komendy Miejskiej w Rzeszowie Zbigniew Sowa twierdzi, że mężczyzna jest podejrzewany o kradzież drewna. Policjanci przyszli przeszukać dom i zabezpieczyć dowody przestępstwa. Podejrzany nie wpuścił ich. Groził siekierą - twierdzi Sowa.
Mężczyzna został uznany za osobę niebezpieczną i dlatego w niedzielę do pomocy w przeszukaniu wezwano policjantów z brygady antyterrorystycznej - powiedział "Gazecie" Sowa.
Żona aresztowanego złożyła skargę na policjantów. "Nie podaruję tego, co zrobili z dziećmi. A gdyby kula rykoszetem trafiła Bożenkę?" - pyta pani Maria.
Panu Mieczysławowi postawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy oraz kradzież drewna. Przez pięć dni w tygodniu ma zgłaszać się na komisariat w Błażowej.
Źródło
http://info.onet.pl/1017334,11,item.html K**** ja rozumiem, ze oni musza łapać przestępców, ale co bogu winne dzieci i pies co za ********