tymbardziej, że w Rzymie, w domach bogaczy, koty były maskotkami domowników ^^
Hum, miałam kiedyś bardzo łownego kocura. Układał swoje ofiary w rządku na parapecie jak trofea, poukładane względem wielkości i gatunku. Oczywiście nikt się z tego powodu nie cieszył. Potem z łowniejszych, była jeszcze kicia, która łapała ptaki, ale nie zamęczała ich na dworze, tylko zanosiła do domu i wchodziła z nimi pod wannę. Trzeba ją było szybko wywlekać w grubych rękawicach, po gryzła i drapała, byleby obronić zdobycz. W większości ptaszory były tylko oszołomione, jednak parę razy udało jej się biedaków zamęczyć :<
Miałam jeszcze kicię, która uwielbiała jeść ważki (te wielkie, co tak buczą jak helikoptery
) i zjadała je w całości, a gryzoni/ptaków nie przynosiła nigdy.
Czego by nie robić, kota nie oduczy się polowania, a i sposoby zapobiegania są ograniczone.