Problem w tym, że Balladyna, kotka mojej babci, ciągle jest w ciąży. Najgorsze, że niemal zawsze zapładnia ją jej dorosły syn, Barni, i przez to kocięta rodzą się martwe albo umierają tuż po urodzeniu. Nie wiem co mam zrobić- oddać ją?! Babcia nie ma pieniędzy na kastrację tej kotki (moja kuzynka gdy ją przywiozła, zapewniała że to kocurek), a już tym bardziej dwóch (to maleństwo, Rysiunia, której kociaki nie przeżyły bo Rysia jest za mało silna, jest malutka i wygląda jak kociak, zajmowała się kotkiem Bali). Ja też nie mam pieniędzy na kastrację dwóch kotek, a oddawać bym ich nie chciała, bo są przyzwyczajone do życia w Grzybnie. Czy mam im robić zastrzyki co pół roku?