Wy nie wiecie, o co tu chodzi! Nie zaniedbałam i przykro mi, jak tak piszecie. Z Tuńkiem jeździłam aż za Jelenią Górę po jakichć wiochach, bo mój wet polecił mi panią weterynarz od PTAKÓW. Jeździłam do niej, łaziłam po wszystkich wetach w okolicy. Nie widzieliście Tuńka. Sama pani weterynarz mi mowila, ze to tak ciężki stan... Z resztą to nie sam swierzbowiec. Nie da się tego wyleczyć, rodzice nie chcą uśpić. A nawet jak by się dalo, to nie mam jak go wyleczyć, bo mieszkam daleko od babci a papugi nie mogę wziąć do domu. Nic nie mogę zrobić!
A co do klatki Bilba, to macie racje, przestawie ją...