dziwwczyny macie dużo racji. Ale z takimi narwańcami potrzeba bardzo dużo cierpliwości, kiedy nerwy nam puszczają dajmy spokój albo policzmy do 10. To że mamy do czynienia z takimi nerwusami to tylko i wyłącznie wina człowieka-najgorszego wroga zwierząt! Dlatego musimy go przekonać że chcemy dla niego tylko dobrze i palcat i siła tu nie pomoże, jedynie do utrzymania się w siodle.
Ja bardzo mało jeźdżę konno ale pracuję już teraz z prawie aniołkami ale takimi nie były na początku. Praca z koniem powinna zacząć się z ziemi i z obserwacji koni, spędzania z nimi czasu na pogawędkach, spacerach itp. Polecam książkę: CZŁOWIEK, KTÓRY SŁUCHA KONI. Monthy Robertsa, oraz REGUŁĘ PRZETRWANIA Dróshera(chyba tak to się pisze).
Pozdrawiam Masztalerzów