devila aska sawko tak twierdzi a ja rozmawialam z kims na ten temat kto u niej czesto bywal i widzial co robili,po pierwsze bali sie go nawet lazowac takie cyrki ponoc odstawial,owszem z siodlem byl obeznany z uzda tez,kilka razy ponoc ktos na niego wsiadl ale na tym sie skonczylo i to oprowadzajac w req,on byl taki zajezdzony ze na lazy nie potrafil nawet za bardzo chodzic,to bylo szarpanie sie z nim po calej ujezdzalni i uczenie go ze po kole sie chodzi nie rwac galopem do przodu z rozdziawiona ziapa....a jazda wierzchem?jako tako ciezar przyjal choc i tak odstawil mi rodeo ladne,wedzidlo w pysq tolerowal ale kontaktu z reka wogole,zeeero,bylo zadzieranie lba,szarpanie nim i co nie tylko,nic nie powiem o reakcji na lydke,jedynie to ze ruszal ale skrecic?....wiesz devila ja naprawde nie wiem co aska z nim robila,cos napewno tego nie wykluczam ale baaaardzo niewiele...to nie nie jest glupi kon zeby po zajezdzeniu az tak sie zachowywal....mowie to szczerze i mam na moje slowa swiadqw-konia kupilam praktycznie surowego i musialam z nim przechodzic sama wszystko od poczatq....a z galopem na prawo nadal sa problemy choc zrobil gigantyczne postepy:)))wogole podejrzeewam ze o ile moze ktos na nim siedzial raz czy dwa to byl to tyle co step moze a juz gora klus,bo tak jak jego pierwsze galopy wygladaly....