Forum Zwierzaki

Zwierzęta => Dzikie zwierzęta => Wątek zaczęty przez: zoolog w 2008-08-20, 16:47



Tytuł: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-08-20, 16:47
W tym temacie będę starał się w miarę swoich możliwości odpowiadać na różne pytania dotyczące świata zwierząt. Chciałbym, żeby w tym temacie rozgorzały również dyskusje dotyczące zachowań zwierząt, ochrony przyrody itd. Jest temat "zoolog pyta" to powinien również istnieć "zoolog odpowiada". 


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2008-08-22, 09:05
No to ja mam pytanie, nawiązujące do wcześniejszego pytania Liska :) Chodzi o tę parkową skrzekę... Parę dni temu w parku usłyszałam dziwny odgłos, jakby skrzypienie drzewa, giętego silnym wiatrem... A tymczasem wiał tylko lekki wiaterek... Podeszłam do drzewa, skąd dochodził odgłos, zadarłam głowę w poszukiwaniu "skrzypaczki" ;) ale nic nie dojrzałam... Drzewo duże, gęste, a pod nim slady, wskazujące, że weszłam na teren rażenia... ;) No to się wycofałam, postałam jeszcze chwilę w nadziei, że coś jednak zobaczę lub usłyszę, ale nic... Co to za ptak mógł tak skrzypieć? Zachrypnięty gawron? ;) :lol:

Lis pisał, że w jego parku te dziwne odgłosy są słyszane tylko nocą, a ja słyszałam rano.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-08-23, 09:12
Przychodzi mi na myśl sroka, tylko że w nocy nie bardzo by się to zgadzało. Natomiast rankiem jak najbardziej.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-23, 10:37
To ja mam inne pytanie: czy uważasz, Zoologu za niewłaściwe,użycie pojęcia " zwierzęcy holocaust " w nawiązaniu do masowego zabijania zwierząt / także,myślistwa / - czy można takiego pojęcia użyć,czy jest ono zarezerwowane tylko dla ludzi?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Kamyczek87 w 2008-08-23, 10:45
Lisie,ja myślę że odpowiedz na to pytanie powinieneś znaleźć w sobie.Moim zdaniem nie powinno się używać takich porównań...


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2008-08-23, 11:00
Czyli nie powinniśmy także porównywać hodowli przemysłowych do obozów koncentracyjnych... Przyznam, że mnie takie porównana nie rażą, bo nie widzę w nich braku szacunku dla więźniów prawdziwych obozów czy ofiar holokaustu. To dość częste podejście, że niektóre określenia są zarezerwowane wyłącznie dla ludzi, ja jednak nie jestem jego zwolenniczką. I tu koszmar, i tu, tylko ofiary i powody różne... Ale efekt podobny, niezasłużone cierpienie i smierć...
Inną kwestią jest trafność użycia porównania w odniesieniu do konkretnej sytuacji.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-23, 11:17
Widzisz, Kamyczku - jak widzę dziesiątki zwierząt w pojemnikach przeznaczonych do spalenia,lub szeregi klatek ze zwierzętami,które jednoznacznie się kojarzą z wyglądem obozów,to nic innego mi do głowy nie przychodzi ...
Chciałbym jednak wiedzieć,co inni o tym myślą,bo np. PTICA Chciał by mnie za takie sformułowanie podać do prokuratury.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: renia3399 w 2008-08-23, 16:40
ja uwazam podbnie jak IBDG
Przyznam, że mnie takie porównana nie rażą, bo nie widzę w nich braku szacunku dla więźniów prawdziwych obozów czy ofiar holokaustu
to nie jest brak szacunku dla nich a przejaw ze ktoś widzi cierpienie nie tylko ludzi, ze widzi co dzieje się z innymi stworzeniami, które nie sa mu równe, chocby ze wzgledu na to co mu grozi za ich zabicie, bo za zabicie człowieka idzie sie do wiezienia, za okrótne zabijanie zwierząt sa śmieszne kary, albo ich nie ma


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-08-24, 09:55
To ja mam inne pytanie: czy uważasz, Zoologu za niewłaściwe,użycie pojęcia " zwierzęcy holocaust " w nawiązaniu do masowego zabijania zwierząt / także,myślistwa / - czy można takiego pojęcia użyć,czy jest ono zarezerwowane tylko dla ludzi?.
Myślę, że do tej sprawy należy podejść indywidualnie, w zależności od sytuacji (patrz IBDG). Na pewno w odniesieniu do niektórych czynów ludzi jest to uzasadnione. Mam tu na myśli np. zabijanie delfinów przez japońskich rybaków, polowania na gołębia wędrownego, które w konsekwencji doprowadziły do jego całkowitego wymarcia. Przykłady takie można mnożyć.   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Arkady111 w 2008-08-26, 12:15
Nie sądzę, by Zoolog zakładając ten wątek miał na myśli udzielanie odpowiedzi na tego typu pytania (choć co ja sadzę, to nie ma znaczenia, niech się Zoolog wypowie).
Osobiście uważam, że używanie pojęcia „zwierzęcy holokaust” w odniesieniu do zwierząt hodowlanych i łownych jest przynajmniej lekkim nadużyciem.
Słowo to miało pierwotnie znaczenie „całopalenie”, jednak obecnie Holokaust jednoznacznie kojarzy się z zagładą narodu żydowskiego. Podkreślam, celem nazistów była ZAGŁADA, całkowite zniszczenie narodu.
Celem hodowli zwierząt nie jest ich eksterminacja, zawsze dąży się do utrzymania gatunku, często nawet w o wiele wyższej liczebności, a tylko pewna część zwierząt jest zabijana, cel również jest inny.
Owszem, czasem ta ilość zabijanych zwierząt może szokować. Nie da się również zaprzeczyć, że w pewnych przypadkach człowiek przyczynił się do wyginięcia gatunków wskutek bezmyślnego i nadmiernego zabijania. Nie sądzę wiec Lisie, żebyś miał poważne powody by się martwić zdaniem Pticy, z drugiej pisząc w ten sposób znowu chcesz wywołać negatywne emocje, ale taki był chyba Twój cel.

Wracając do pytań do Zoologa.
Rozmawialiśmy trochę o równowadze w przyrodzie. Chciałbym abyś przedstawił swoje poglądy i wiadomości (o ile masz oczywiście ochotę i czas) na mechanizmy regulacji liczebności w przyrodzie. Głównie na przykładach roślinożerca – roślina i drapieżnik – ofiara. Jak długo trwa samoregulacja? Co się dzieje przy zbytnim lub zbyt małym zagęszczeniu drapieżników lub ofiar?  Może jakieś ciekawe przykłady z historii gatunków.
I jeszcze całkiem prywatne pytanie. Jak widzę, jesteś miłośnikiem Droschera, zainteresowały mnie te pozycje, lecz nie wiem jaki charakter mają i jakim językiem jest to napisane. Czy mógłbyś przesłać mi np. zeskanowany fragment jego książki?

Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-26, 14:31
Cytuj
Osobiście uważam, że używanie pojęcia „zwierzęcy holokaust” w odniesieniu do zwierząt hodowlanych i łownych jest przynajmniej lekkim nadużyciem.
Słowo to miało pierwotnie znaczenie „całopalenie”, jednak obecnie Holokaust jednoznacznie kojarzy się z zagładą narodu żydowskiego. Podkreślam, celem nazistów była ZAGŁADA, całkowite zniszczenie narodu.
Celem hodowli zwierząt nie jest ich eksterminacja, zawsze dąży się do utrzymania gatunku, często nawet w o wiele wyższej liczebności, a tylko pewna część zwierząt jest zabijana, cel również jest inny.
Owszem, czasem ta ilość zabijanych zwierząt może szokować. Nie da się również zaprzeczyć, że w pewnych przypadkach człowiek przyczynił się do wyginięcia gatunków wskutek bezmyślnego i nadmiernego zabijania. Nie sądzę wiec Lisie, żebyś miał poważne powody by się martwić zdaniem Pticy, z drugiej pisząc w ten sposób znowu chcesz wywołać negatywne emocje, ale taki był chyba Twój cel.

Arkady111 - mysliwi niby " pozyskują " zwierzęta,ale w przypadku niektorych gatunków( szczególnie drapieżników ),używa się sformułowania " redukcja populacji " - to,że zabija się zwierzę bez żadnych korzyści i tylko dla samego faktu jego zabicia,zakopania lub utylizacji,jednoznacznie kojarzy mi się z tępieniem,a co za tym idzie z zagładą - zwłaszcza,ze myśliwi sami używaja takich sformułowań: " tępienie szkodników " lub tematy w stylu " likwidujmy lisy od 1 lipca ".
Zdjęcia z Niemieckich polowań,które jakiś czas temu wkleiłem w myśliwskim temacie,tez jednoznacznie kojażą się z tępieniem i z tym,w jaki sposób człowiek traktuje zwierzęta i jaki ma dla nich szacunek.
Myślę,że Zoolog ma rację i że używanie takiego sformułowania to sprawa indywidualna - zwłaszcza,ze jeden z moich znajomych który interesuje się wojennymi tematami stwierdził,że takie okreslenie jest jak najbardziej na miejscu odnośnie do masowego zabijania zwierząt.
Tak więc,wszystko zależy od punktu widzenia.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Kar w 2008-08-26, 18:18
Czy wy musicie wszędzie gadać o tym samym? Lisie.... masz tyle wątków na temat myślistwa.... musisz też inne wątki tym zasyfiać?  Czy muszę wciąż czytać o myśliwych? I to nie tylko ciebie się tyczy. Ten wątek stworzono po top by wyjaśnić pewne kwestie, raczej nie związane z myślistwem....


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-26, 19:28
Kar - nie unoś się tak:  posądzono mnie o łamanie prawa i o nieetyczne zachowanie,dlatego ta kwestia jest dla mnie ważna i dosyć istotna - Zoolog nie zawęził tematyki pytań jakie możemy mu zadawać,więc nie widzę problemu - zresztą,to Arkady111 zadał teraz pytanie o wiele bardziej związane z myślistwem,niż moje - ja chciałem się tylko dowiedzie,czy rzeczywiście złamałem prawo lub czy popełniłem nietakt.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2008-08-26, 20:06
Ciekawa dyskusja. Moim zdaniem pewnych słów nie powinno się nadużywać i zgadzam sie z Arkadym 111.
Cytat: lis
czy rzeczywiście złamałem prawo lub czy popełniłem nietakt.
Przewrotnie zapytam: gdyby ktoś publicznie powiedział, że dokonałeś holokaustu bo wytępiłeś karaluchy w swoim mieszkaniu, był by to nietakt? Wszak z premedytację zgładziłeś całą populację na tym terenie.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-26, 20:20
Cóż,jest różnica pomiędzy karaluchami a zwierzętami bardziej złożonymi i odczuwającymi ból,strach - karaluchy na pewno też odczuwają ból,ale nie mają aż takiej świadomości jak bardziej rozwinięte zwierzęta - zabicie muchy a zastrzelenie psa to czynności o podobnym skutku ( śmierć ),ale o innym ciężarze gatunkowym: za zabicie muchy nic nie grozi,za zabicie psa - już tak.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2008-08-26, 20:29
Jest tez różnica między zabijaniem karaluchów, które wlazły nam do mieszkania nie pytając o pozwolenie i z którymi raczej trudno mieszkać bezkonfliktowo ;) a wyniszczaniem jakiegoś gatunku, przebywającego we własnym środowisku naturalnym np. dlatego, że jest konkurencją (przykład podany przez Zoologa). Znam historię, gdy rybacy, mszczący się na rybach, polujących na łowiony przez nich gatunek, potrafili rozcinać ich brzuchy i wypuszczać żywe do oceanu... Bezrozumne okrucieństwo, sadyzm, może jednak zwierzęcy holokaust?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2008-08-26, 20:51
Wiedziałam, że to porównanie się na mnie zemści, właśnie karaluch wpadł mi przez okno do pokoju :D
Różnica jest oczywista, choć nie potrafimy sobie wyobrazić jak inne zwierzęta czują, bo ich zmysły za bardzo różnią się od naszych.
Chodzi mi o samo rozszerzanie pojęcia: jedni zechcą je używać w odniesieniu do ssaków, ja mogła bym ptasim holokaustem nazwać polowania na migrujące ptaki w basenie morza Śródziemnego, a jeszcze inni rozszerzą je dalej np. na owady albo rośliny, bo dla czego nie?
Dla tego niektórych słów powinno się używać w odniesieniu do ludzi.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-26, 20:56
A klatkowa hodowla drobiu lub fermy futrzane? - te sposoby wykorzystywania zwierząt jednoznacznie kojarzą się z obozami koncentracyjnymi - takie porównanie,też jest nie na miejscu?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2008-08-26, 21:11
Wiedziałam, że to porównanie się na mnie zemści, właśnie karaluch wpadł mi przez okno do pokoju :D
Latający karaluch? ;)
Dla tego niektórych słów powinno się używać w odniesieniu do ludzi.
Myślę, że to indywidualna sprawa, kto chce, może używać niektórych pojęć wyłącznie w odniesieniu do ludzi (także nazywać zwierzęta wyłącznie nie-ludzkimi imionami ;)), a kto nie widzi w tym nadużycia, niech robi po swojemu.

Zoolog, mam nadzieję, że wybaczysz nam tę wymianę poglądów, może nie do końca zgodną z Twoimi zamierzeniami co do wątku ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-26, 21:37

Dla tego niektórych słów powinno się używać w odniesieniu do ludzi.

Zauważ jednak,że ja użyłem sformułowania " zwierzęcy holocaust ",tak więc nie porównałem zwierząt do ludzi,tylko porównałem sytuacje,jakim zostały poddane i zwierzęta i ludzie,rozróżniając jednak te sytuacje.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-08-27, 08:58
Oczywiście IBDG, że wybaczę (zresztą nie ma czego), dyskusja potoczyła się bardzo ciekawymi torami, czego zupełnie nie przewidywałem.
Arkady 111 bardzo chętnie przesłałbym Ci fragmenty książek Vitusa B. Droschera- niestety nie posiadam skanera. W związku z tym musisz uwierzyć mi na słowo, że są one napisane bardzo przystępnym językiem. Są to moim zdaniem najlepsze książki o zachowaniach zwierząt w historii etologii. Jeżeli chcesz służę tytułami.
Odnośnie Twoich ciekawych pytań muszę przemyśleć jak rzeczowo na nie odpowiedzieć.
Teraz mam trochę czasu więc postaram się Arkady 111 odpowiedzieć.
Jak długo trwa samoregulacja? Tak długo, aż populacja danego gatunku osiągnie optimum liczebności. Nie ma na to matematycznej reguły czasowej, dla każdego gatunku jest to sprawa indywidualna.
Przy zbytnim zagęszczeniu drapieżników pojawiają się choroby, część z nich cierpi głód i umiera. Przy zbyt małym zagęszczeniu drapieżników zwiększa się liczebność ich ofiar.
Przy zbytnim zagęszczeniu ofiar-zwiększa się rozrodczość i liczebność drapieżników.
Przy zbyt małym zagęszczeniu ofiar- liczebność drapieżców spada, część osobników nie przystępuje do rozrodu, a w skrajnych przypadkach (gdy drapieżnik jest monofagiem) może to doprowadzić do drastycznego spadku liczebności jego populacji.
Ciekawym przykładem jest zależność pomiędzy sową śnieżną a lemingami. W czasie toków samiec sowy przynosi samicy leminga jako "podarunek ślubny". Tylko wtedy dopuszcza go do rozrodu. Gdy lemingów jest pod dostatkiem wszystko jest w porządku. Co jednak się dzieje gdy jest ich bardzo mało. Wówczas samiec zamiast przynieść samicy leminga z głodu sam go zjada i kopulacji nie ma.   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2008-08-28, 09:51
No to ja mam pytanie, nawiązujące do wcześniejszego pytania Liska :) Chodzi o tę parkową skrzekę... Parę dni temu w parku usłyszałam dziwny odgłos, jakby skrzypienie drzewa, giętego silnym wiatrem... A tymczasem wiał tylko lekki wiaterek... Podeszłam do drzewa, skąd dochodził odgłos, zadarłam głowę w poszukiwaniu "skrzypaczki" ;) ale nic nie dojrzałam... Drzewo duże, gęste, a pod nim slady, wskazujące, że weszłam na teren rażenia... ;) No to się wycofałam, postałam jeszcze chwilę w nadziei, że coś jednak zobaczę lub usłyszę, ale nic... Co to za ptak mógł tak skrzypieć? Zachrypnięty gawron? ;) :lol:

Lis pisał, że w jego parku te dziwne odgłosy są słyszane tylko nocą, a ja słyszałam rano.
W jakim otoczeniu znajduje się ten park? Nie ma gdzieś niedaleko jakiegoś stawu, sadzawki czy czegoś takiego?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2008-08-28, 09:56
A tak, jest staw :) Masz jakieś podejrzenia? ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2008-08-28, 10:05
Czaple mogą się tak odzywać i nocują na wysokich drzewach, co można poznać po śladach  ;p wokół. Czasem jakieś pióra zostawiają.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2008-08-28, 10:13
A wiesz, że w naszym parku, kilka lat temu była czapla, mój mąż ją widywał, idąc rano przez park do garażu. Ja nigdy nie miałam szczęscia, może dlatego, że w innych godzinach bywałam... Pewnie masz rację i czapelka nadal tam mieszka  :VoV: :)

Podpytałam Tomka :)
Teraz czapli nie widział, ale był to nieduży ptak, stojący sobie nieruchomo w wodzie obok wysepki :) Trudno ją było dojrzeć na tle zarośli... Może więc i czasem na nią patrzyłam, nie widząc... ;) Za to usłyszałam teraz :)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Kar w 2008-08-28, 12:03
Zoologu zadam ci takie głupie pytanie.... dlaczego delfiny i walenie mają płetwę poziomą a ryby pionową?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2008-08-28, 23:21
to i ja zapytam ;)
czy karlowacenie ryby (spowodowane zbyt malym zbornikiem) jest dla niej bolesne?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Arkady111 w 2008-08-28, 23:25
Zoolog
Dzięki za odpowiedź.
Co do Droschera, jest trochę tych pozycji w księgarniach internetowych, może byś polecił jakiś tytuł lub dwa na początek jako szczególnie wartościowe. A spis wszystkich pozycji również może być.

Kar
To chyba nie jest głupie pytanie. Ciekawe co Zoolog odpowie.
Nie znam naukowego wytłumaczenia ale jak się zastanowić to różnica może wynikać z tego, że delfiny i walenie to ssaki. Ssaki, które przeszły dużo dłuższą drogę ewolucyjną i ponownie wróciły do wody. Ryby generalnie mają ciało bocznie spłaszczone (najczęściej) i ich mięśnie boczne są silniejsze.
Natomiast u zwierząt lądowych ciało jest spłaszczone grzbietobrzusznie już od płazów(grawitacja, możliwość poruszania się itp.) i silniej rozwinięte są mięśnie brzucha i grzbietu, również ruchomość kręgosłupa jest większa w tym kierunku, stąd łatwiej było się przystosować do pływania w ten sposób.
Dobrze kombinuję?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-08-29, 09:15
Walenie (Cetacea) (Kar)
Myślę, że tłumaczenie podane przez Arkadego 111 jest logiczne. Ja natomiast tłumaczę to zjawisko w następujący sposób. Walenie mają zupełnie inną przeszłość ewolucyjną niż ryby. Ewolucja nigdy nie działa po raz drugi tak samo (wtórne wejście do wody waleni) w związku z tym nie mogła się u nich pojawić pionowa płetwa ogonowa.
Karłowacenie ryby (Mitrandir)
Przypuszczam, że masz na myśli jakiś zbiornik słodkowodny (staw, jezioro).
Nie jest bolesne, jest to proces długotrwały.
Spis książek Droschera (Arkady 111)
Myślę, że wszystkie Jego książki są wspaniałe  dlatego podaję pełny ich spis.
"Reguła przetrwania" (od niej zacząłem przygodę etologiczną z Mistrzem), "Cena miłości", "Świat zmysłów", "Ludzkie oblicze zwierząt", "Białe lwy muszą umrzeć", "Rodzinne gniazdo", "Świat w którym żyją zwierzęta", "Instynkt wiedza czy doświadczenie", "Zachowania zwierząt. Skuteczne strategie przetrwania", "Krokodyl na śniadanie", "...i wieloryb wysadził Jonasza na ląd" 


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: pao w 2008-08-29, 10:14
Cytuj
Przypuszczam, że masz na myśli jakiś zbiornik słodkowodny (staw, jezioro).
Nie jest bolesne, jest to proces długotrwały.

hmmm, może samo karłowacenie bolesne nie jest, ale z drugiej  strony deformacje za nim idące (co jest częste) może już wybitnie życie utrudniać i być mało przyjemnym. Choć z drugiej strony jeśli nie wiemy ze nasze buty są za małe będziemy w nich chodzić i czekać aż się rozciągną ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-08-29, 13:45
Co do książek Droschera,to ja miałem do czynienia z " Ceną miłości ",ale to było już dawno.:P


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Wiktoria w 2008-08-29, 21:34
Ja czytałam "Regułe przetrwania" trzy razy, ale chyba przeczytam jeszcze raz, bo informacje szybko uciekają z głowy, a książka jest po prostu arcyciekawa :D


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: renia3399 w 2008-08-30, 20:04
co do pytania o delfiny to teraz przyszłó mi do głowy inne, dlaczego ssaki wodne sa uzaleznione od wody? pokarm to wiem, ale czy przez, hmm zmiany w skórze musza one przebywac w wodzie?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Wiktoria w 2008-08-30, 21:13
Dlaczego są uzależnione od wody? A czy łatwo się poruszać po lądzie mając płetwy zamiast normalnych kończyn (chociażfoki to potrafią, może przyczyna tkwi w większej masie w przypadku wielorybów i jednak trochebardziej rybich kształtach)? Walenie wyrzucane na brzeg nie giną od razu, ale to, że woda niezbędna jest do życia nie ulega wątpliwości.

Tak ja bym odpowiedziała na to pytanie przynajmniej.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: renia3399 w 2008-08-30, 22:20
ale nawet jesli przenosi sie delfina z basenu do basenu trzeba polewac go woda, o to mi chodzi, rozumiem ze nie jest przystosowany do zycia na ladzie, musi miec wode by sie poruszac i odzyciac, ale ile czasu moze obyc sie bez wody i dlaczego ?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-08-31, 09:20
ale nawet jesli przenosi sie delfina z basenu do basenu trzeba polewac go woda, o to mi chodzi, rozumiem ze nie jest przystosowany do zycia na ladzie, musi miec wode by sie poruszac i odzyciac, ale ile czasu moze obyc sie bez wody i dlaczego ?
Przyczyną, że walenie giną na lądzie jest wysychanie ich skóry. To powoduje ich śmierć, ponieważ skóra tych ssaków musi być zawsze mokra. Po wyschnięciu kształt ich wspaniałych ciał deformuje się. Bez wody mogą egzystować bardzo krótko (uzależnione jest to gatunkowo).


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: pituophis2 w 2008-08-31, 17:54
Przyczyną, że walenie giną na lądzie jest wysychanie ich skóry. To powoduje ich śmierć, ponieważ skóra tych ssaków musi być zawsze mokra

Nie. Glowna przyczyna jest to, ze miesnie oddechowe waleni nie sa w stanie poradzic sobie z wentylacja pluc na ladzie i te zwierzeta po prostu sie dusza. Wysychanie ciala jest szkodliwe i stresujace, ale mniej od niewydolnosci oddechowej.


Droscher jest fajny na poczatek, ale w sumie malo powazny, malo przejrzysty. Droscher nie mowi prawie nic o ewolucji i filogenezie behawioru. Rzuca przyklad, i sie nim zachwyca, a niektore cytowane przez niego przypadki pochodza z sensacyjnych gazet i sa nieprawdziwe. To fajny zbior ciekawostek dla poczatkujacych, ale jesli chce sie miec rzetelne podstawy etologii, trzeba siegnac po inne zrodla.
W Droscherze nie pojawiaja sie takie podstawowe teorie jak np. hipoteza uposledzenia Zahaviego.

Nie twierdze ze jest zly, warto przeczytac, ale trzeba go sobie poglebic i gdzieniegdzie skorygowac innymi zrodlami.
Polecam np. Dawkinsa (wszystko, uwielbiam Dawkinsa ;)), Krebsa "Etologie i ekologie behawioralna".
Tudziez jest pare czasopism na ten temat - ale trzeba sie pogrzebac w nich troche.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-09-01, 09:15
Richard Dawkins w książce "Samolubny gen" twierdzi, że u zwierząt mamy do czynienia tylko z altruizmem egoistycznym (promocja własnych genów). Tymczasem coraz więcej przykładów wskazuje na to, że nie ma racji. Pomagać mogą sobie zwierzęta należące nawet do różnych gatunków. Niedawno studiowałem to zagadnienie przygotowując się do odczytu i byłem zdumiony zachowaniami altruistycznymi różnych zwierząt.
Muszę stanąć w obronie Vitusa B.Droschera twierdząc,że można nauczyć się etologii właśnie z Jego książek. Zarzut, że książki Droschera są mało poważne uważam za chybiony i krzywdzący. Być może niedużo pisze o ewolucji, dlatego że nie zgadza się z twierdzeniami iż najważniejsza jest walka o byt i "zwycięża zawsze silniejszy". W pełni podzielam Jego poglądy w tej kwestii.
Pisanie, że cytowane przez Droschera wiadomości pochodzą z sensacyjnych czasopism również uważam za wysoce krzywdzące.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: pituophis2 w 2008-09-01, 12:14
Obawiam sie, ze zupelnie nie zrozumiales Dawkinsa. Promocja wlasnych genow nie wyklucza checi pomagania nawet obcym gatunkom w pewnych warunkach. Wystarczy odpowiedni "program" ;)

Cytuj
"zwycięża zawsze silniejszy

Zwycieza pozostawiajacy wiecej przezywajacych potomkow po sobie :) Co to znaczy "silniejszy"?  :roll:

Nie mam przed oczami ksiazek Droschera w tej chwili, ale w jakiejs ksiazce pisal bzdury o pytonie siatkowym "opiekujacym sie" dzieckiem, ktore byly na tyle koszmarne, ze pamietam je dosyc dobrze. Wziete wlasnie z jakiejs sensacyjnej gazety i rozdlubane przez niego na czynniki pierwsze.
Znam sporo "siatek" i wiem co potrafia, a czego nie sa w stanie zrobic. Nie sa w stanie zjesc dzdzownic gdy sa male, 3 kur dziennie gdy sa duze. Nie podaja dziecku ogona jako smoczka, nie przytulaja go aby je ogrzac, najwyzej zeby ogrzac siebie, a zachowania infantylne z oczywistych przyczyn nie wyzwalaja u nich checi opieki i nie hamuja agresji, co usiluje udowodnic Droscher...

Cytuj
Muszę stanąć w obronie Vitusa B.Droschera twierdząc,że można nauczyć się etologii właśnie z Jego książek

To naucz sie wszystkiego od Droschera, a potem zdaj dowolny egzamin z etologii na dowolnej uczelni w Polsce. Powodzenia!


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-09-02, 11:05
Zwierzęta nie są komputerami, tak więc nie można używać w odniesieniu do nich słowa program ( nawet w cudzysłowie). Zwycięża, ten którego zachowania są najlepiej przystosowane do otaczającego świata i jest w stanie je modyfikować w razie zmian w środowisku.
Istnieje wiele przykładów na to, że zachowania infantylne hamują agresję. Są to zachowania uniwersalne i zrozumiałe dla różnych gatunków zwierząt.
Niestety nie na wszystkich uczelniach wykładana jest etologia, a i program jej nauczania nie obejmuje najciekawszych aspektów tej nauki poruszanych właśnie przez Droschera.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-09-02, 12:14
Zwierzęta nie są komputerami, tak więc nie można używać w odniesieniu do nich słowa program ( nawet w cudzysłowie). Zwycięża, ten którego zachowania są najlepiej przystosowane do otaczającego świata i jest w stanie je modyfikować w razie zmian w środowisku.


Dokładnie - tych umiejętności myśliwi bardzo nienawidzą,np.u lisów - wścieka ich to,że oportunista potrafi się przystosować do nowych warunków i że radzi sobie lepiej od innych gatunków,że jest wszechstronny.

Panowie: Zoologu,Pituophis2 - a co sądzicie o takim uczonym,jak Peter Singer - twórcy pojęcia " gatunkowizm"?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-09-03, 09:14
Bardzo trudne i dobre pytanie Lisie. Peter Singer jest wybitnym filozofem i myślę, że patrzy na zwierzęta również z tego punktu widzenia. Zrobił bardzo wiele w sprawie "Great Ape Legal Project". Z niektórymi Jego poglądami nie jestem w stanie się zgodzić. Jeżeli natomiast chodzi o słynną książkę "Wyzwolenie zwierząt" to nie należy ona do moich ulubionych (subiektywizm oczywiście.)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: pituophis2 w 2008-09-03, 11:17
Ja ksiazke czytalem i uwazam ja za radykalna i zbyt jednostronna. Niektorymi zdaniami Singer sie po prostu osmiesza (np. proponujac przestawic na wegetarianizm psy i koty).

Singer np. bardzo jednostronnie przedstawia sprawe doswiadczen na zwierzetach.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-09-03, 12:03
Dziękuję za odpowiedzi - chciałem poznać Wasze zdanie,gdyż we wprowadzeniu do książki pana Kruczyńskiego " Farba znaczy krew " poświęcono sporo miejsca Singerowi,a ja nie miałem z nim wcześniej do czynienia.
Cóż,każdemu zdarza się popadać w skrajności ( do czego zaliczam przestawienie zwierząt domowych na wegetarianizm  ;) ),ale co do pojęcia " gatunkowizm ",w kwestii polowań i wspomnianych doświadczeń na zwierzętach,jednak przyznam mu rację.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-09-21, 13:52
To ja mam,jeszcze takie pytanie: co się stało z lisem polarnym? ( Alopex legopus ) - kiedyś,osobny gatunek ( Alopex ) - teraz,włączony do rodzaju Vulpes ( Vulpes alopex ).


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-09-23, 15:25
To ja mam,jeszcze takie pytanie: co się stało z lisem polarnym? ( Alopex legopus ) - kiedyś,osobny gatunek ( Alopex ) - teraz,włączony do rodzaju Vulpes ( Vulpes alopex ).
Kiedyś należał do rodzaju  Alopex. Dalej jest osobnym gatunkiem tylko włączonym do rodzaju Vulpes. Systematyka zmienną jest.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2008-09-23, 15:31
Aha - dzięki,Zoologu :VoV:


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: renia3399 w 2008-10-26, 22:10
mam takie pytanie, sorry ze tu ale nie wiedziałam gdzie, co to za ptak? zdjecie z i z Dachstain - Aply
(http://img154.imageshack.us/img154/5817/yymr4.th.jpg) (http://img154.imageshack.us/my.php?image=yymr4.jpg)(http://img154.imageshack.us/images/thpix.gif) (http://g.imageshack.us/thpix.php)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2008-10-27, 12:11
Wieszczek Pyrrhocorax graculus


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: renia3399 w 2008-10-27, 15:30
dziękuje za odpowiedz ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2008-10-28, 15:13
Przedstawicielem tego samego rodzaju jest wrończyk( Pyrrhocorax pyrrhocorax). Bardzo przypomina wieszczka od którego różni się dłuższym czerwonym dziobem oraz bardziej błyszczącym upierzeniem.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2009-01-06, 00:56
Zoologu czy wapno (takie ktore mozemy dostac w aptece) pochodzi z raf koralowych?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-01-06, 16:34
Zoologu czy wapno (takie ktore mozemy dostac w aptece) pochodzi z raf koralowych?
Bardzo ciekawe ekologiczne pytanie. Prawdę powiedziawszy pewności nie mam. Myślę, że jednak nie. Widziałem w aptekach takie środki (patrz wapń) pochodzące z muszli morskich ślimaków. Gdy coś będę wiedział więcej na pewno Ci sprawę przedstawię. Chodziło Ci Mitrandir o wapno czy też wapń (to dwie różne kwestie).


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2009-01-07, 00:14
chodzilo mi o wapn  ( czesto myle te dwa pojecia )


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-01-08, 03:36
W dyskusji na temat obcych gatunków na innym forum padło takie,oto stwierdzenie:

Cytuj
obcy to znaczy ZAWLECZONY PRZEZ CZŁOWIEKA. Nie przenika do nas "bo ubywa jej miejsca do życia", ale dlatego, że wypuścili ją w Eurazji LUDZIE. Ma taki sam status, jak ścieki odprowadzane do rzeki przez fabrykę. I takie same szkody w rodzimej przyrodzie przynosi. Co innego, gdyby sama, o własnych siłach przyszła, jak sierpówka albo szrotówek.
czy mamy nie reagować na szkody i zniszczenia, jakie powoduje w przyrodzie swoją bezmyślnością CZŁOWIEK? A zawlekanie obcych gatunków jest właśnie przykładem takich zniszczeń. Czy akceptujesz wypuszczanie ścieków do rzek? A zatruwanie powietrza? Dlaczego zatem akceptujesz zanieczyszczanie biocenoz?
w Europie norce amerykańskiej kula w łeb :P

i kilka innych,odnośnie obcych gatunków:

--------------------------------------------
Pozwolić każdemu chętnemu na kupienie sobie karabinu i strzelanie do wszelkich zwierząt nierodzimych (http://forum.przyroda.org/images/smiles/jezyk_.gif) .
Szczerze... ja się z tym zgadzam... do nierodzimych i do lisów (http://%5Dhttp://forum.przyroda.org/images/smiles/hehe.gif)
Niedawno widziałem film dokumentalny o Wyspach Galapagos i z dziką satysfakcją patrzylem jak polują na kozy z helikoptera (http://forum.przyroda.org/images/smiles/icon_twisted_232.gif)   (http://forum.przyroda.org/images/smiles/icon_twisted_232.gif)   (http://forum.przyroda.org/images/smiles/icon_twisted_232.gif)


Można zrozumieć niechęć przyrodniku,ale chodzi mi o pogrubiony fragment - obcy,nie obcy,ale to jest nadal zwierzę,żywy organizm - czy należy mu się taka pogarda tylko dlatego,że został nie z własnej woli sprowadzony do naszego kraju?.
Czy gdyby norka amerykańska sama przybyła jakimś cudem do Polski / jak wymienione gatunki / to jej szkodliwość byłaby inna i wtedy byłaby ona,akceptowalna?.

Ogólnie chodzi mi oto - czy przyrodnicy,mieniący się miłośnikami zwierząt,powinni się o nich wypowiadać z taką pogardą? - i z drugiej strony: czy powinniśmy - za radą przyrodników z tamtego forum wytępić,wyrwać,wykarczować wszystkie obce gatunki fauny i flory,które przedostały się do naszego kraju? - czyż to nie byłaby / i jest / zabawa w Pana Boga i czy wtedy nasz kraj nie przypominałby jednego,wielkiego ...parku?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2009-01-08, 11:45
Cytat: lis
Czy gdyby norka amerykańska sama przybyła jakimś cudem do Polski / jak wymienione gatunki / to jej szkodliwość byłaby inna i wtedy byłaby ona,akceptowalna?
Pewnie Cię lis zaskoczę, ale w przyrodzie też istnieją pewne granice. Powiedzenie, że zwierzęta granic nie znają (czy nie uznają) odnosi się do tych sztucznie wyznaczonych przez człowieka. Dla jednych organizmów taką nieprzekraczalną granicą będzie pasmo górskie, morze czy ocean, dla innych granica pewnej temperatury minimalnej czy maksymalnej.
Mam bardzo bujną wyobraźnię ale norki amerykańskiej, masowo rzucającej się do oceanu, żeby zasiedlić Europę sobie wyobrazić nie potrafię. Tym bardziej nie potrafię sobie wyobrazić,że udaje  jej się ten ocean przepłynąć w ilości pozwalającej na stworzenie stabilnej, samowystarczalnej populacji.
Cytat: lis
Ogólnie chodzi mi oto - czy przyrodnicy,mieniący się miłośnikami zwierząt,powinni się o nich wypowiadać z taką pogardą?
Nie każdy przyrodnik mieni się miłośnikiem zwierząt, a kochać też trzeba umieć mądrze. Część wypowiada się tak dla szpanu i żeby szokować tobie podobnych. Część zaś na własne oczy, nieraz widziała co taka sympatyczna norka potrafi zrobić, a nie jest to ładny widok i nie dziw się, "że nóż się sam w kieszeni otwiera".
Cytat: lis
- i z drugiej strony: czy powinniśmy - za radą przyrodników z tamtego forum wytępić,wyrwać,wykarczować wszystkie obce gatunki fauny i flory,które przedostały się do naszego kraju? - czyż to nie byłaby / i jest / zabawa w Pana Boga i czy wtedy nasz kraj nie przypominałby jednego,wielkiego ...parku?
:roll: Gdzie Ci ktoś takich rad udzielał? Przesadzasz i  naciągasz fakty.
Lisku dla mnie zabawą w Pana Boga jest przywożenie gatunku z drugiego końca świat, wypuszczanie go i patrzenie co będzie się działo. Park to będzie właśnie wtedy gdy na coś takiego pozwolimy, bo wtedy idąc do lasu będziesz miał dęby czerwone, sumaki octowce, szopa i wiewiórkę amerykańską, normalnie nie musisz już iść do zoo i ogrodu botanicznego.
Naprawdę o to Ci chodzi?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-01-08, 14:33
Cytuj
Pewnie Cię lis zaskoczę, ale w przyrodzie też istnieją pewne granice. Powiedzenie, że zwierzęta granic nie znają (czy nie uznają) odnosi się do tych sztucznie wyznaczonych przez człowieka. Dla jednych organizmów taką nieprzekraczalną granicą będzie pasmo górskie, morze czy ocean, dla innych granica pewnej temperatury minimalnej czy maksymalnej.

Miałem na myśli ludzkie granice - zwierze nie wie,ze tu jest Polska,a tam Czechy,Słowacja,Ukraina,Rosia,itp. - min.dlatego nasze wilki giną na Litwie i na Słowacji - dla nich jest to ten sam kompleks leśny,dla ludzi już nie.

Cytuj
Lisku dla mnie zabawą w Pana Boga jest przywożenie gatunku z drugiego końca świat, wypuszczanie go i patrzenie co będzie się działo. Park to będzie właśnie wtedy gdy na coś takiego pozwolimy, bo wtedy idąc do lasu będziesz miał dęby czerwone, sumaki octowce, szopa i wiewiórkę amerykańską, normalnie nie musisz już iść do zoo i ogrodu botanicznego.
Naprawdę o to Ci chodzi?

A człowiek? - my też rozplemiliśmy się po całym świecie i dotarliśmy na tereny,gdzie nas wcześniej nie było - nam wolno,tak?.
Ja uważam,że skoro już coś jakimś sposobem dostało się na teren danego kraju i jakoś sobie radzi,to ma prawo tam żyć - nie da się,wszak ogrodzić każdego kraju niewidzialną barierą i grodzić dostęp niepożądanym gatunkom fauny i flory - czy taki zakaz rozprzestrzeniania się gatunków nie byłby równoznaczny z wstrzymaniem rozwoju i ewolucji?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-01-08, 15:37
Jako biolog i przyjaciel zwierząt na pewno nigdy nie porównałbym norki amerykańskiej do ścieków. To bardzo oryginalne i ekscentryczne porównanie. Z drugiej strony jednakże zgadzam się z Parusem. Wiem jak groźne są dla rodzimych zwierząt gatunki wprowadzone do środowiska przez człowieka. Wiele gatunków zwierząt ma z tego powodu poważne problemy, część z nich już wymarła. Winny całego zamieszania jest oczywiście Homo sapiens.
Mitrandir nie spotkałem się w żadnej aptece z wapniem pochodzącym z raf koralowych.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-01-08, 15:47
Homo sapies sam wytępił też wiele gatunków zwierząt,a także doprowadził do zagłady innych ras swojego gatunku / Indianie Północnoamerykańscy / - wydaje mi się,że próba utrzymania środowiska w takim samym stanie na stałe,jest ułudą - bo przyroda jest w ciągłym ruchu,ciągle dokonują się zmiany i zawsze jedne gatunki wypierały inne - ludzie po prostu mierzą przyrodę swoją miarą,jedna osoba na tamtym forum określiła to,jako antropocentryzm.

Z drugiej strony jednakże zgadzam się z Parusem. Wiem jak groźne są dla rodzimych zwierząt gatunki wprowadzone do środowiska przez człowieka.

Zoologu - a czy zgadzasz się z tym,że należy wytępić całkowicie wszystkie obce gatunki występujące w Polsce i czy w ogóle jest to,możliwe?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: parus w 2009-01-09, 09:46
Cytat: lis
Miałem na myśli ludzkie granice - zwierze nie wie,ze tu jest Polska,a tam Czechy,Słowacja,Ukraina,Rosia,itp. - min.dlatego nasze wilki giną na Litwie i na Słowacji - dla nich jest to ten sam kompleks leśny,dla ludzi już nie.
Lis, naprawdę nie widzisz różnicy między migracją wilków w Bieszczadach czy kozic w Tatrach a przemieszczaniem przez człowieka zwierząt między kontynentami?

Cytat: lis
A człowiek? - my też rozplemiliśmy się po całym świecie i dotarliśmy na tereny,gdzie nas wcześniej nie było - nam wolno,tak?.
Co w związku z tym proponujesz? Jakiś ekoholokaust?
Cytuj
Ja uważam,że skoro już coś jakimś sposobem dostało się na teren danego kraju i jakoś sobie radzi,to ma prawo tam żyć - nie da się,wszak ogrodzić każdego kraju niewidzialną barierą i grodzić dostęp niepożądanym gatunkom fauny i flory - czy taki zakaz rozprzestrzeniania się gatunków nie byłby równoznaczny z wstrzymaniem rozwoju i ewolucji?.
Lis nie mówimy tu o naturalnym rozprzestrzenianiu i przemieszczaniu się gatunków. Chodzi o gatunki które nigdy,naturalnie nie znalazły by się w jakimś miejscu. Nie ma tu mowy o żadnej ewolucji. Niektóre kraje posiadają bardzo surowe przepisy odnośnie sprowadzania obcych gatunków. Trzeba wykazać się między innymi warunkami do trzymania ich tak, aby nie mogły wydostać się do środowiska naturalnego. U nas nikt nie kontroluje co dzieje się z gatunkami trzymanymi w niewoli, gdy się znudzą lub rozmnożą nadmiernie właścicielowi. Efekt jest taki, że w Wiśle wędkarze już regularnie łowią piranie a od czasu do czasu w jakimś jeziorze pojawia się krokodyl.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: pituophis2 w 2009-01-09, 10:54
 
 
W życiu nie spotkałem się z bardziej naiwnym stwierdzeniem, jak chęć pozostawienia szkodliwych introdukowanych gatunków bez kontroli . Należy redukować liczebność gatunków inwazyjnych sztucznie introdukowanych, i nie dopuszczać do wsiedlania nowych.
 
Jeśli nie zredukujemy liczebności norki amerykańskiej, możemy pożegnać się z powrotem europejskiej, i z perkozami, kaczkami, bąkiem, bączkiem... Jeśli ktoś woli nienaturalną monokulturę norkowo- karasiowo - śmieszkową, to trudno, ja wolę bardziej naturalny ekosystem z większą liczbą ptaków wodnych.
 
 
My jeszcze mamy to szczęście, że klimat zawęża nam liczbę gatunków potencjalnie inwazyjnych (i piranie nam nie grożą) , ale to, co się dzieje np. na Florydzie czy Hawajach...
 


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-01-09, 11:09
Ta nieszczęsna norka jest już skrajnym przykładem - chodzi o wszystkie obce gatunki fauny i flory,które przedostają się do innych krajów - nie ma żadnego sposobu,żeby im tego zakazać,prawda?.


 
W życiu nie spotkałem się z bardziej naiwnym stwierdzeniem, jak chęć pozostawienia szkodliwych introdukowanych gatunków bez kontroli . Należy redukować liczebność gatunków inwazyjnych sztucznie introdukowanych, i nie dopuszczać do wsiedlania nowych.


Chodziło mi o to,żeby nie wybijać tych gatunków tylko za to,że są obce - może odłowy / tylko kto za to,zapłaci? /,jakieś inne sposoby? - nie wiem.

 
Jeśli nie zredukujemy liczebności norki amerykańskiej, możemy pożegnać się z powrotem europejskiej, i z perkozami, kaczkami, bąkiem, bączkiem...
 

Tutaj dobrym wyjściem byłby odłów zwierząt w żywołapki i wywóz ich tam,gdzie nie są obcym elementem - a jeśli chodzi o norkę europejską,to tej już ponoć nie ma od dłuższego czasu i jakoś nikt się nie kwapi do jej reintrodukcji.
Poza tym,norkę amerykańską jak i szopa przywlekli do Europy także myśliwi / Rosja /,żeby wzbogacić swoje łowiska - podobnie jak w przypadku bażanta lub daniela.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-01-10, 10:22
Odpowiem w ten sposób  Lisie, występowanie obcych gatunków w Polsce jest wielkim złem dla polskiej przyrody. Nie chodzi tylko o zwierzęta,również o rośliny.  Przykładem niech będzie barszcz Sosnowskiego lub niecierpek Rollego, którego rozprzestrzenianie się obserwuję bezpośrednio w mojej okolicy. Barszcz Sosnowskiego został sprowadzony do Polski z terenów byłego ZSRR jako pasza dla krów. Nie spełnił jednak swojej funkcji, obecnie stanowiąc wielkie zagrożenie dla zwierząt i ludzi.     


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-01-10, 13:38
Mimo wszystko należy pamiętać,że wszystkie zwierzęta: rodzime i obce,rzadkie i pospolite - są żywymi i czującymi stworzeniami,a nie rzeczami,które można przenosić z miejsca na miejsce,dlatego potępiam wybijanie zwierząt z każdych pobudek,nawet uzasadnionych - należy szukać innych wyjść z sytuacji,niż ciągła brutalna ingerencja w przyrodę.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2009-01-10, 14:52
dziekuje za odpowiedz Zoolog :)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-01-11, 10:04
Mimo wszystko należy pamiętać,że wszystkie zwierzęta: rodzime i obce,rzadkie i pospolite - są żywymi i czującymi stworzeniami,a nie rzeczami,które można przenosić z miejsca na miejsce,dlatego potępiam wybijanie zwierząt z każdych pobudek,nawet uzasadnionych - należy szukać innych wyjść z sytuacji,niż ciągła brutalna ingerencja w przyrodę.
Jak wielokrotnie podkreślałem należy również brać odpowiedzialność za własne błędy. Mądrzę poprawiać tam gdzie daliśmy wielką plamę. Jesteśmy moralnie odpowiedzialni za życie na Ziemi jako Homo sapiens za zachowanie bioróżnorodności oraz za wszystkie gatunki zagrożone wyginięciem.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2009-01-27, 15:47
Zoologu czy wystrzal/huk moze wystraszyc konia na tyle zeby ten wpadl w panike i uciekl?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-01-29, 15:36
Zoologu czy wystrzal/huk moze wystraszyc konia na tyle zeby ten wpadl w panike i uciekl?
Oczywiście, konie to zwierzęta bardzo inteligentne i niezwykle płochliwe. W sytuacjach stresowych łatwo wpadają w panikę. Jean Pierre Hallet opisuje w niezwykłej książce "Księga zwierząt" przypadek nosorożca afrykańskiego- kuzyna konia (nieparzystokopytne), który przestraszył się żaby!


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2009-01-29, 17:58
Dziekuje Zoologu za odpowiedz :)
Ale co np. z konmi ktore byly "uzywane" podczas Drugiej Wojny? Przyzwyczaily sie do huku i wystrzalow z broni? Czy byly specjalnie do tego przygotowywane?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-01-31, 09:57
Dziekuje Zoologu za odpowiedz :)
Ale co np. z konmi ktore byly "uzywane" podczas Drugiej Wojny? Przyzwyczaily sie do huku i wystrzalow z broni? Czy byly specjalnie do tego przygotowywane?
Zapewne były ostrzelane. Jednakże na filmowych dokumentach wojennych możemy zauważyć, że podczas silnych ostrzałów konie płoszyły się powodując zamieszanie w naszej wspaniałej kawalerii.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-04-25, 15:51
Pierwsze pytanko dotyczy lisów: dostałem pewną sugestię,że kolor lisiego futra nie zapewnia mu,przecież dobrego kamuflażu w lesie - skoro tak,to dlaczego lis ma właśnie tak jaskrawy kolor futra?,a może ten kamuflaż,jednak istnieje? - niestety,nigdzie jeszcze nie znalazłem odpowiedzi ...  :oops:

Drugie pytanie dotyczy łowiectwa:

Cytuj
Gdyby tak teoretycznie zabrakło myśiwych to:
Ze zwierzyną drobną nie stałoby się nic.
Nie wyobrażam sobie natomiast, co stałoby się gdyby myśliwi nie strzelali jeleni i dzików. Jestem rolnikiem. Nawet nie masz pojęcia jakie szkody są wyrządzane przez nich obecnie, kiedy są strzelane. A gdyby nie były strzelane. Gdyby ich populacja nie była regulowana przez myśliwych.
Horror.

Cytuj
Gdyby zabrakło myśliwych, zabrakło by i ciebie.... dziki by cię zjadły i w przenośni i dosłownie. Tylko ci się wydaje, że natura sama rozwiązała by ten problem z nadmiarem zwierzyny dziko żyjącej. Jak człowiek zaczął już prowadzić gospodarkę populacjami zwierzyny dziko żyjącej, to niestety musi ją prowadzić planowo i dokładnie dalej.

Cytuj
tym wszystkim przeciwnikom polowania (jak m.inn. Filip Łobodziński)i łowiectwa wogóle , proponuję pojechać do wsi, wokół której jest 1000 ha kukurydzy (własność kilku co najmniej rolników) i powie, że należy zlikwidować łowiectwo. Nie chciał bym oglądać go po przedstawieniu mu swoich racji przez tych rolników.

Cały czas mnie to nurtuje ... czy naprawdę nie da się w inny sposób chronić upraw rolnych,niż poprzez odstrzał zwierząt leśnych?,czy jelenie i dziki zjadłyby las i nas - jak to,obrazowo tłumaczą myśliwi? - innymi słowy: czy wraz z brakiem myśliwych i ich gospodarki łowieckiej upadłoby rolnictwo a lasy uległyby zniszczeniu?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-04-26, 09:03
Świetne pytanie z lisem, muszę poszperać w swoich zbiorach. Jeżeli chodzi o szkody wyrządzane przez zwierzynę w lasach i na polach uważam, że bez gospodarki łowieckiej dalej by one istniały. Oczywiście przy założeniu dobrze funkcjonujących zależności międzygatunkowych nie zaburzonych naszą działalnością.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-04-26, 14:07
Przykład lisa jest bardzo ciekawy - lis to bardzo charakterystyczne zwierzę,właśnie ze względu na swoje ubarwienie: większość zwierząt leśnych ma stonowane ubarwienie,odcienie szarości,brązu,wtapiają się one w otoczenie - lis na tym tle prezentuje się niczym kamizelka odblaskowa ;)

Co do szkód,to także uważam,że będą one i przy prowadzeniu gospodarki łowieckiej i bez niej - mnie bardziej interesuje,czy gdyby gospodarki łowieckiej nie było,pola,uprawy i lasy byłyby maksymalnie chronione,za szkody / teoretycznie / płaciłby Skarb Państwa,to czy - zgodnie z przewidywaniami myśliwych,zwierzęta leśne zniszczyłyby lasy,pola,uprawy i rolnictwo w ogóle?.

A,i jeszcze jedno: myśliwi rozpisują się o wiosennych polowaniach na słonki i kaczory,piszą,że kaczory niszczą gniazda i jaja i w ten sposób populacja jest mniejsza i że dlatego zabijanie kaczorów wiosną jest poparte z przyrodniczego punktu widzenia - czy to prawda?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-04-27, 18:27
Nie słyszałem o niszczeniu jaj przez samce ptaków. Zwierzęta nie zniszczyłyby całkowicie lasów, pól i rolnictwa. Niestety nie znalazłem odpowiedzi na twoje pytanie dotyczące ubarwienia lisów. Natomiast wyszperałem wyjaśnienie faktu ,dlaczego lis znalazłszy się w kurniku często zabija wszystkie kury. Wynika to z jego instynktu łowieckiego, który wyzwalany jest przez poruszanie się zwierząt. W naturalnych warunkach zwierzęta na które poluje lis rozpierzchają się, a większość z nich ucieka. Złapana zdobycz po chwili leży martwa w związku z czym przestają działać podniety skłaniające lisa do zaspokajania popędu zabijania.
W warunkach nienaturalnych, które spotykamy w kurniku, ptaki nie mają możliwości ucieczki, a ich trzepotanie jest pobudką do ciągłego zabijania ich przez rudzielca.   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-04-27, 18:38
Tak,o zachowaniu lisa w kurniku czytałem już kilka lat temu w ciekawej książce o zwierzętach w księgarni ;) ( gdy jeszcze nie miałem neta,jeździłem po księgarniach,bibliotekach i szukałem różnych informacji na temat mojego ulubionego zwierzaka ) - szkoda,że nie było nic o ubarwieniu,a jest to bardzo intrygująca ciekawostka.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Arkady111 w 2009-04-27, 21:18
Pierwsze pytanko dotyczy lisów: dostałem pewną sugestię,że kolor lisiego futra nie zapewnia mu,przecież dobrego kamuflażu w lesie - skoro tak,to dlaczego lis ma właśnie tak jaskrawy kolor futra?,a może ten kamuflaż,jednak istnieje?
Istnieje, istnieje ;)
http://patrz.pl/zdjecia/naturalne-srodowisko-lisa-xxx


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-04-27, 21:32
A las? - wcześniej lis był typowo leśnym gatunkiem,dopiero od końca lat 70-tych ubiegłego stulecia ( w Polsce ) lisy zaczęły zasiedlać pola - przyznasz chyba,że lis w lesie jest dosyć widoczny?
Co do zdjęcia,to ja najpierw pomyślałem o pustyni ;),wszak lis rudy występuje też na obrzeżach pustyń,lub o terenach górzystych:

(http://img407.imageshack.us/img407/4327/rockyhabitat.jpg) (http://img407.imageshack.us/my.php?image=rockyhabitat.jpg)

;)
to też jest dobre,chociaż nie w temacie: http://www33.patrz.pl/u/f/46/25/35/462535.jpg
 :D


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Arkady111 w 2009-04-27, 23:18
A las? - wcześniej lis był typowo leśnym gatunkiem,dopiero od końca lat 70-tych ubiegłego stulecia ( w Polsce ) lisy zaczęły zasiedlać pola - przyznasz chyba,że lis w lesie jest dosyć widoczny?
Co do zdjęcia,to ja najpierw pomyślałem o pustyni ;),wszak lis rudy występuje też na obrzeżach pustyń,lub o terenach górzystych:

Co prawda moja odpowiedź miała mieć zabarwienie raczej  humorystyczne, jednak podobnie jak Ty zastanawiałem się na ile ubarwienie lisa może mu pomagać lub przeszkadzać. I również przychodziły mi na myśl różne środowiska, gdzie to ubarwienie może być sprzyjające np. wśród usychających traw, zbóż. Las też nie jest jednorodnie ubarwiony, dawniej wiekszość terenów stanowiły lasy liściaste, a te przez znaczną część roku mienią się różnymi odmianami brązu, żółtego i czerwonego od uschniętych liści. Nory lisie często są w piaszczystych zboczach itp. Poza tym ubarwienie lisów jest zmienne. Również ciekawe jest to, że spód ciała jest jaśniejszy, ten typ mimetyzmu określany jest jako "countershading" - zresztą człowiek skopiował to z natury i zastosował w malowaniu samolotów wojskowych.
Coś na pewno jest na rzeczy, choć trudno jednoznacznie określić co, w każdym razie pytanie było dobre.
Z drugiej strony ubarwienie maskujące, nie musi działać w taki prosty sposób, wystarczy wspomnieć zebry czy tygrysy - pozornie jaskrawe i świetnie widoczne, a jednak w praktyce również zakamuflowane.
No i jeszcze jedna sprawa - mimetyzm jest bardzo powszechny zarówno wśród ofiar jak i drapieżników, jednak jego nieskuteczność u ofiar skutkuje brakem możliwości przeżycia, u drapieżników zaś tylko brakiem obiadu.

Fotka super, gęsi nie są takie bezbronne jak by się mogło wydawać.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-04-28, 00:16
Masz rację,las nie jest jednorodnie ubarwiony i czasami lis się jednak wtapia w otoczenie,sam lis też cechuje się bardzo dużą różnorodnością ubarwienia,ma na to wpływ miejsce zamieszkania,oraz genetyka ( podobnie jak w przypadku koloru oczu u ludzi ).

Cytuj
No i jeszcze jedna sprawa - mimetyzm jest bardzo powszechny zarówno wśród ofiar jak i drapieżników, jednak jego nieskuteczność u ofiar skutkuje brakem możliwości przeżycia, u drapieżników zaś tylko brakiem obiadu.

Lis,mimo wszystko ma jeszcze wrogów naturalnych ( choć są oni nieliczni ),szczególnie ptaki drapieżne ( np.orzeł przedni ),tak więc kolor może ułatwić upolowanie niedoliska - może dlatego szczenięta są na początku życia ciemniejsze / brązowe?,ale gdy opuszczają norę,bardziej już przypominają lisa.

Cytuj
Fotka super, gęsi nie są takie bezbronne jak by się mogło wydawać.

Są też dosyć spore ;) - z dzieciństwa pamiętam,że gęsi domowe,to dosyć zadziorne ptaki ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Cert w 2009-04-28, 09:39
Nie słyszałem o niszczeniu jaj przez samce ptaków.


To znaczy, że nie doczytałeś. Proponuję poczytać np. o bażantach. Samce w ramach eliminowania nie swojego potomstwa rozbijają jajka.

Cytuj
Zwierzęta nie zniszczyłyby całkowicie lasów, pól i rolnictwa.

Tu masz rację tylko częściowo. Gdyby pozwolić dzikom czy jeleniom mnożyć się bez kontroli, to odpowiednio pola i lasy byłyby w kiepskiej sytuacji. Z dzikami i tak już jest gigantyczny problem, nie dalej jak wczoraj dostałem pismo podpisane przez kilkudziesięciu rolników (z jednej wsi) z prośbą o zwiększenie odstrzału dzików. Sołtys tej wsi dzwonił do mnie i tłumaczył, że przez "to cholerstwo" praca rolników nie przynosi żadnych zysków i że dziki trzeba wystrzelać, bo inaczej oni pomrą z głodu. Nie jest to pierwszy taki wniosek. To pokazuje, jak bardzo plaga dzików już w tej chwili zagraża rolnikom. I jak bardzo ogranicza ich przychody.
Z lasami jest analogicznie - jeśli pozostawić jeleniowate samym sobie, to w pewnym momencie - kiedy osiągną odpowiednią wielkość populacji - zaczną dewastować lasy. Stare drzewa to wytrzymają, ale na przemiał pójdą szkółki leśne, młodniki, drągowiny... Po kilku latach takiego eksperymentu ładny las zamieniłby sie w park.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2009-04-28, 09:55
Ja mam psa w lisim kolorze i zapewniam, że w jesiennej scenerii jest dobrze zakamuflowany... :P Poprzednik Toffika, też rudzielec, ale na krótszych łapach, kiedy wpadł w brązowo-rdzawe liście, był jeszcze trudniejszy do wypatrzenia... Dosłownie zlewał się z masą leżących liści... Gdyby tak przycupnął bez ruchu, długo można by się zastanawiać, gdzie jest pies? :D


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-04-28, 11:14
Cert - wyraźnie pisałem o ochronie pól uprawnych - gdyby dziki nie dojadały w uprawach i nie byłyby dokarmiane przez myśliwych,musiałyby zacząć szukać pożywienia w lesie,niedokarmiane zimą jelenie podlegałyby selekcji naturalnej i najsłabsze sztuki padałyby z głodu - a w kwestii lasu zapadł mi w pamięć taki cytat:

Cytuj
Postrzelałabym za to chętnie do ludzi którzy wyrządzają większe szkody niszcząc las-podpalając,zasyfiając,ścinając nielegalnie drzewa,kradnąc drewno, etc. aniżeli zwierzyna zgryzając sadzonki w uprawach czy spałując drzewka w młodnikach.

Jest od groma metod ochrony przed zwierzyną ale przed człowiekiem lasu NIC nie ochroni.

Co prawda nie miałbym morderczych zamiarów,ale ogólnie się zgadzam.

P.S: w przypadku jajek i gniazd chodziło o kaczki,nie o bażanty.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Cert w 2009-04-28, 14:12
Lis - wszelka rozmowa z Tobą, polemika, tłumaczenie etc. nie ma wg mnie sensu. Szkoda mojego czasu. Dlatego nie będe prowadził z Tobą dyskusji.

PS. Tobie chodziło o kaczory, ale zoolog napisał że "nie słyszał o niszczeniu jaj przez samce ptaków". Bez określania gatunku. Bażanta podałem jako przykład.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2009-04-29, 09:23
Cert, poza bażantami, jakie jeszcze w ten sposób eliminują konkurencję? Czy to raczej sporadyczne zjawisko w ptasim świecie, czy nie?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Cert w 2009-04-29, 09:51
Mylisz mnie z ornitologiem :) Nie przedstawię Ci listy gatunków ptaków, u których samce niszczą jajka. Mogę za to napisać skąd bierze się takie zachowanie - jest to tzw. sperm competition. Rozbijanie jajek sprawia,  że samce po pierwsze pozbywają się nie swojego potomstwa, po drugie sprawiają, że samice znowu mogą znosić jajka. Zatem samiec niszczący jajka ma szansę na przekazanie swoich genów. Prosty i bardzo powszechny w naturze mechanizm.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2009-04-29, 10:11
Prosty i bardzo powszechny w naturze mechanizm.
A to wiem :D
Tylko jakoś o samczo-ptasio-jajecznym terrorze nie słyszałam... ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-04-29, 18:59
Do roku 1988 w podręcznikach szkolnych mylnie wyjaśniano dlaczego zebry mają paski. Na pewno nie służą one do kamuflażu. Przecież na afrykańskim stepie są one widoczne z dużej odległości. Po co zebrom paski możemy się przekonać dopiero w ciemnościach. 90% ataków drapieżników na zebry, ma miejsce nocą, wtedy gdy paski zebr są dla nich niewidoczne. Tymczasem ogier poznaje swoje zebry po paskach na tylnej części ciała, dla drapieżców stado jest już wtedy niewidoczne. Dzięki tej wiedzy ogier może się połączyć ze swoim stadem. Paski spełniają jeszcze inne funkcje, dzięki nim poszczególne osobniki rozpoznają się np. dziecko matkę. Każda zebra posiada bowiem indywidualny wzór pasków podobnie jak my ludzie linie papilarne.
Do czego jeszcze są potrzebne zebrom pasy odkryli angielscy entomolodzy  prof. Jeffrey Waage i dr Joseph Reichholf . Służą one mianowicie do zmylenia muchy tse-tse. Jak wiadomo owady mają oczy złożone. Muchy te odbierają czarno-białe obrazy na ciałach zebr za pionowo ustawione gałęzie, a stado zebr za las i nie atakują ich. Być może jeszcze nie znamy innych funkcji pasek u zebr.
BTW niszczenia lasów przez zwierzynę płową. Rozważmy przykład większych stad łani na obszarach z dobrymi pastwiskami. Istniejące warunki również etologiczne nie dopuszczają do nieograniczonego wzrostu populacji. Niskie rangą samice zostają wyrugowane wraz ze swym potomstwem w mniej żyzne i niespokojne siedliska i w konsekwencji ich cielęta umierają.   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Cert w 2009-04-30, 08:46
BTW niszczenia lasów przez zwierzynę płową. Rozważmy przykład większych stad łani na obszarach z dobrymi pastwiskami. Istniejące warunki również etologiczne nie dopuszczają do nieograniczonego wzrostu populacji. Niskie rangą samice zostają wyrugowane wraz ze swym potomstwem w mniej żyzne i niespokojne siedliska i w konsekwencji ich cielęta umierają.  

Totalna abstrakcja, sorry...


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Arkady111 w 2009-04-30, 12:05
Do roku 1988 w podręcznikach szkolnych mylnie wyjaśniano dlaczego zebry mają paski. Na pewno nie służą one do kamuflażu. Przecież na afrykańskim stepie są one widoczne z dużej odległości.
A skąd wiesz, że mylnie?  W dalszym nie rozstrzygnięto jednoznacznie funkcji pasów u zebr. Możliwe, że równocześnie pełnią kilka. Co do funkcji socjalnych (identyfikacja osobników i grup) jest chyba największa zgoda.
Kamuflaż może mieć różne formy, ten występujący u zebr określany jest mianem rysunku rozłamującego.  Drapieżnikom trudno jest rozróżnić pojedyncze osobniki, gdy widzą „las” ciemnych i jasnych pasków. Służy to zwłaszcza ochronie młodych, które zwykle są wybierane i oddzielane od stada. Zwłaszcza, że widzenie oraz rozróżnianie barw  u lwów jest upośledzone.
Dodatkowo istnieje teoria mówiąca, że ciemne i jasne powierzchnie skóry nagrzewają się inaczej. Ciemne absorbuję ciepło, jasne odbijają, co potęguje ruch powietrza tworząc zawirowania. Służyłoby to również szybszemu chłodzeniu.
Po co zebrom paski możemy się przekonać dopiero w ciemnościach. 90% ataków drapieżników na zebry, ma miejsce nocą, wtedy gdy paski zebr są dla nich niewidoczne.
Można więc wyciągnąć wniosek, że jest to świetny dowód na to, że za dnia kamuflaż działa, skoro drapieżniki zmuszone są atakować nocą, wtedy kiedy zmysł wzroku nie ma już znaczenia.
BTW niszczenia lasów przez zwierzynę płową….   
Też nie załapałem o co Ci chodzi.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-05-01, 09:17
Totalna abstrakcja, sorry...
To nie jest abstrakcja Cert,taki obraz struktury społecznej jeleni szlachetnych przedstawiają najnowsze badania etologiczne. Szeroko pisze o tym mój Mistrz Vitus B.Droscher w książce "Świat w którym żyją zwierzęta" PIW W-wa 2000 Książka ta została ostro skrytykowana w 1992 roku na łamach wielkiego niemieckiego pisma przez pięciu profesorów. Co ciekawe żaden z nich nie był badaczem zachowań zwierząt. Wśród nich byli weterynarz,anatom, dwóch pedagogów i systematyk. Vitus B. Droscher dowiódł na podstawie badań etologicznych, że to on miał rację. Po przedstawieniu dokumentacji pismo to musiało opublikować również na podwójnej stronie sprostowanie z którego wynikało, że wszystkie fakty naukowe o których pisze mój Mistrz są nie do podważenia. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że w tym zawiera się sprawa zebr i jeleni szlachetnych.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Cert w 2009-05-01, 23:45
Wybacz, ale to:"niskie rangą samice zostają wyrugowane wraz ze swym potomstwem w mniej żyzne i niespokojne siedliska i w konsekwencji ich cielęta umierają" jest jak najbardziej abstrakcja. Do kwadratu.   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-05-02, 09:48
Wybacz, ale to:"niskie rangą samice zostają wyrugowane wraz ze swym potomstwem w mniej żyzne i niespokojne siedliska i w konsekwencji ich cielęta umierają" jest jak najbardziej abstrakcja. Do kwadratu.   
Wybaczam Cert, ale pozostanę przy swojej opinii.Skrótowo chciałbym omówić jak samice jeleni walczą o pozycję w stadzie. Odbywa się to w bardzo rzadko występujących pojedynkach. Łanie stają na tylnych kończynach i uderzają przednimi kopytami w klatki piersiowe rywalek. Ta z samic, która straciła równowagę, przegrywa i po tym jedynym pojedynku jest przez całe swoje życie niską rangą samicą. Od wysokiej pozycji łani w stadzie zależy przyszłość jej potomstwa. Im wyższe ma miejsce w hierarchii tym lepiej może wykarmić swoje dzieci. Dzieci dzięki temu są większe i silniejsze, co powoduje, że mogą sobie wywalczyć wysokie pozycje w stadzie. Natomiast dzieci niskich rangą samic są chude, wątłe i słabe i znowu będą w dole struktury społecznej stada. Takie koło może się ciągnąć aż do dziesiątego lub nawet dwudziestego pokolenia.
Tak mówią wyniki badań, które przeprowadził na jeleniach szlachetnych angielski prof. T.H.Clutton-Brock. Obserwacje swoje czynił przez 12 lat i obejmowały one ponad tysiąc jeleni.Dla przykładu łania nazwana przez niego Momc urodziła od 1976 do 1984 roku siedmioro młodych. Wszystkie zmarły one po kilku tygodniach lub w czasie pierwszej ich zimy. Momc była najniższą samicą w hierarchii stada. Tymczasem jedna z najwyższych rangą w stadzie łania Colc urodziła w tym samym okresie dziewięcioro cieląt z których aż siedmioro osiągnęło wiek dorosły.
Piszę o tym tak szeroko, żeby uzasadnić merytorycznie, że te zjawiska nie są abstrakcją, tylko prawdziwym życiem jeleni szlachetnych. Okazuje się, że wcale nie znaliśmy dobrze biologii tych jeleniowatych.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Cert w 2009-05-02, 21:02
Nie ma czegoś takiego jak "samice łań" przyjacielu :) Używając mentorskiego tonu należy być bardzo ostrożnym ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-05-02, 21:35
Drobny błąd ;) - powinno być łanie lub samice jelenia.
Cert - masz zastrzeżenia do tekstu,czy tylko do błędu w pisowni? ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-05-03, 09:23
Nie ma czegoś takiego jak "samice łań" przyjacielu :) Używając mentorskiego tonu należy być bardzo ostrożnym ;)
Doskonale o tym wiem, że nie ma samic łań. Ten błąd wynikł z mojego niedopatrzenia i prawdę mówiąc jestem z tego powodu bardzo zły. Parę lat temu leczący mnie prof.kardiologii powiedział: "Pana kłopoty sercowe wynikają z tego, że jest Pan perfekcjonistą". Czy rzeczywiście nim jestem nie mnie oceniać. Twój post Cert oceniam jako drobny przytyk w moim kierunku. Bardzo dobrze to uodparnia człowieka psychicznie.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2009-05-03, 11:06
Ten błąd wynikł z mojego niedopatrzenia i prawdę mówiąc jestem z tego powodu bardzo zły. Parę lat temu leczący mnie prof.kardiologii powiedział: "Pana kłopoty sercowe wynikają z tego, że jest Pan perfekcjonistą".
Chyba pan doktor miał rację... Wyluzuj, Zoolog, toż nie ma się czym przejmować... Cert przecież oczko puszcza... ;p

Tak sobie myślę, że trochę to smutne, że zwierzak praktycznie nie ma szans na zmianę swojej pozycji w hierarchii stada... Ano łania, ani jej dzieci...
Ciekawe, w jaki sposób może dojść do zmiany istniejącego stanu rzeczy? Pewnie potrzebny jest jakiś zbieg okoliczności... Śmierć dotychczasowej przywódczyni i jej dzieci, rozbicie stada...


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-05-05, 18:07
Dokładnie IBDG tak jak piszesz. Tym bardziej,że owe pojedynki łań są jednorazowe i decydują o ich przyszłym życiu. Dzięki za miłe słowa. 


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-05-25, 20:33
Zaczynam mieć mętlik w głowie ... chodzi o temat pomocy rannym,dzikim zwierzętom - myśliwy uważa tak:

Cytuj
Jakie wyłączenie mechanizmów samoregulacji

Ano takie, że osobnikowi który przegrał walkę ze środowiskiem (był nieprzystosowany) Ty pomagasz i powodujesz utrwalenie i rozmnożenie cechy, która wyeliminowała go z gatunku i takim działaniem zagrażasz trwałości tego gatunku (miał zdechnąć 1 teraz zdechnie ich sporo więcej) :| Twoje dobre serce tu wyrządza szkodę bo partner tego uratowanego zwierza miałby potomstwo nie obciążone tą wadą, która uśmierci jego dzieci :|

Zoologu - czy pomoc rannemu zwierzęciu powoduje u niego wady genetyczne,bo on miał zginąć,a my zmieniliśmy jego przeznaczenie i będzie teraz rozsiewał złe geny na przyszłe pokolenia? - ja myślę,że to bzdura.

Cytuj
Jak byłem smykiem to pola były pełne kuropatw i bażantów (wiem obcy gatunek) i zajęcy, które myśliwi odławiali w sieci i eksportowali do Niemiec i Francji za dużą kasę.
Tak dużą ilość zwierzyny w znacznej mierze zawdzięczano wówczas myśliwym :mg: i Niemcom, którzy uwielbiali chodzić w futrach :|
Potem "ekolodzy" sprayami zaczęli te futra malować i nikomu nie opłaca się redukować nadmiernej liczby lisów.
Teraz na polach drobnej zwierzyny nie ma :|
To trochę ekologiczny samobój :wink:

i to też jest wina dobrego serca ludzi,bo pomagają zwierzętom,nie noszą futer,itp.

Cytuj
Bo trzeba odstrzelić 400 000 lisów, a jak będzie trzeba to w następnym roku też 400 000 :|
Ale tu to się nie dogadamy, bo Ty kochasz lisy, a ja zwierzynę drobną, ptaki śpiewające, ryjówki .

myśliwy krytykuje też pomoc drapieżnikom,bo według niego,ten kto ratuje lisa,skazuje jego ofiary,a Anglicy,zamiast pomagać lisom,powinni zabijać ich dwa razy więcej,niż dotychczas.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

Cytuj
Zaakceptuj ten stan rzeczy i nie zawracaj Słońca tyczką.

Edukując intensywnie zmniejszysz ten lęk z obecnych ok 90% do ok 70-80%
I sam siebie przekonałeś, że nie ma zagrożenia np ze strony chorób odzwierzęcych?
Mnie niepokoi lis (i inne zw) i jego odchody z pasożytami na moim podwórku :| . Zakładam, że wszystkie lisy (i inne zwierzęta zaszczepiłeś przeciw wściekliźnie :wink: ) i boję się dalej boreliozy, bąblowca i jego kuzynów, babesiozy, kleszczy, które przynosi mi na podwórko (jedna samica= 2000 larw), wirusowego zapalenia opon mózgowych, toksokarozy, toksoplazmozy...itd
Jeżeli w swych rozważaniach mówiłeś o lęku tylko przed pogryzieniem to nie jest źle - będziesz żył :wink: jeśli masz 14 lat...

Według myśliwego,należy straszyć ludzi bliskością dzikich zwierząt w mieście / zagrożenia,choroby /,ja jestem przeciwnego zdania,uważam,że należy ludzi edukować - a co Ty myślisz na ten temat,Zoologu?.

Na dodatek myśliwi uważa,ze jeśli mam naprawdę 30 lat,to znaczy,że w szkole byłem nieukiem i nic już ze mnie,nie będzie ...  :roll:


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Arkady111 w 2009-05-26, 10:42
Cytuj
czy pomoc rannemu zwierzęciu powoduje u niego wady genetyczne,bo on miał zginąć,a my zmieniliśmy jego przeznaczenie i będzie teraz rozsiewał złe geny na przyszłe pokolenia?
To pytanie jest źle postawione. Uszkodzenia mechaniczne, urazy nie są dziedziczone.
Ale....


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-05-26, 19:28
Zgadza się Lisie należy edukować i jeszcze raz edukować (odnośnie zwierząt w mieście). BTW pomocy rannym i osłabionym zwierzętom, temu myśliwemu chodziło zapewne o to, że takie zwierzę dzięki naszej pomocy przeżyje i będzie przekazywało swoje geny potomstwu. Zapewne może zaistnieć taka sytuacja, jednakże nie zmienia to ani o milimetr moich poglądów w tej sprawie. Pomagajmy i jeszcze raz pomagajmy, ale z głową mając na uwadze zwyczaje i zachowania dzikich zwierząt (patrz zabieranie rzekomo porzuconych sarenek, zajączków, ptaków).   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2009-05-26, 19:57
BTW pomocy rannym i osłabionym zwierzętom, temu myśliwemu chodziło zapewne o to, że takie zwierzę dzięki naszej pomocy przeżyje i będzie przekazywało swoje geny potomstwu. Zapewne może zaistnieć taka sytuacja, jednakże nie zmienia to ani o milimetr moich poglądów w tej sprawie. Pomagajmy i jeszcze raz pomagajmy, ale z głową mając na uwadze zwyczaje i zachowania dzikich zwierząt (patrz zabieranie rzekomo porzuconych sarenek, zajączków, ptaków).   

Dokładnie - wszystko należy robić z głową,nie należy ingerować,jeśli nie ma takiej konieczności,ale nie wolno być obojętnym,jeśli zwierzę jest naprawdę osierocone bądź ranne - ów myśliwi pisze,że jeżeli zwierzę nie będzie mogło wrócić na wolność i zostanie z człowiekiem,to jest to krzywda dla niego i dla całej populacji a ja myślę,że każdy takowy przypadek należy rozważać indywidualnie i że są przypadki gdy dziki zwierz naprawdę dobrze się czuje pod opiekom człowieka - ale ten pan kwestionuje nawet takie przypadki,gdy zwierze samo dokonało wyboru,gdzie chce żyć.
Wracając do pomocy rannym zwierzętom to uważam,że nie wolno nawet rozważać takiej myśli,że tej sarnie nie wolno pomóc,bo ich jest za dużo,a i ta w przyszłości zostanie odstrzelona,ten dzik zryje komuś pole,ten zając będzie wyrządzał szkody,a lis zje zająca - pomoc jest bezinteresowna i wynika z naszej wrażliwości,a nie z zimnej kalkulacji.

To,jeszcze w kwestii pomagania dzikim zwierzętom:

Cytuj
Nie czarujmy się. Pomaganie, ratowanie powoduje, że zwierzę co prawda przeżyje ale niestety staje się mniej odporne na czynnik powodujący. Tak się dzieje z lisami. Tak się dzieje z dokarmianymi ptakami. Robimy ZOO dla własnej przyjemności, a później się dziwimy, że zwierzęta stają się tak mało odporne.

Cytuj
Ty leczysz ranną sarnę potrąconą autem, myśliwy w głębi lasu strzela zdrową ...
Tobie się poprawiła samoocena.

Inna sprawa: ów myśliwy przerzucił się teraz z pomocy rannym zwierzętom na monokultury iglaste,że skoro nasze lasy składają się z owych monokultur,to dlatego należy zabijać dzikie zwierzęta:

Cytuj
Ano to, że na moich siedliskach jedna sarna zjada gatunki domieszkowe na 18 hektarach lasu.
Jelenie, łosie i daniele eliminują te liściaste drzewka z większych obszarów.

Jeżeli proponujesz nieograniczany rozród i leczenie to albo dążysz do monokultur, albo do ogrodzenia lasu.

Takie są konsekwencje Twojej logiki.

Drapieżników brak, myśliwym odmawiasz pełnienia ich roli-zgoda,że to kulawe rozwiązanie.

 mi podoba się,jednak takie podejście:

Cytuj
Oczywiście nasze lasy nie są naturalne, ale są w stanie normalnie funkcjonować, potrzeba tylko trochę czasu.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: mitrandir w 2009-10-03, 20:04
Zoologu czy znane sa jakies przyklady "wprowadzania" do srodowiska obcego gatunku ktore nie zaszkodzilo temu srodowisku?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2009-10-04, 09:46
Zoologu czy znane sa jakies przyklady "wprowadzania" do srodowiska obcego gatunku ktore nie zaszkodzilo temu srodowisku?
Generalnie takie wprowadzanie obcych gatunków zawsze ma działanie na środowisko i na rodzime gatunki negatywne. Czasami jednak odnosi pozytywne rezultaty (patrz metody biologiczne walki ze szkodnikami drzew). Nie zmienia to jednak faktu, że do takiej walki najlepiej "zaprzęgać" rodzime gatunki.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Estel w 2010-01-17, 11:48
Wilki krzyżują się z psami, a jak jest z lisami czy były jakieś przypadki?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-01-17, 15:03
Raczej nie,o ile pamiętam to chodzi o różnicę w genach i o różny kod DNA - ale Zoolog pewnie lepiej to wytłumaczy.

A w kwestii obcych gatunków:

Cytuj
Dzik znalazł się ostatnio na liście zwierząt i roślin stwarzających zagrożenie dla rdzennej brytyjskiej fauny i flory - informuje "Daily Telegraph".

Oprócz parzystokopytnego ssaka z gatunku świń, na "czarną listę" opracowaną przez Ministerstwo Środowiska Naturalnego, Wyżywienia i Rolnictwa Wielkiej Brytanii, wpisano jeszcze 60 przedstawicieli dzikiej przyrody. Znaleźli się wśród nich: puchacz pospolity, papuga mnicha, jeleń chiński i 35 roślin, w tym dwie odmiany rododendronów i wodorostów.

- Jest bardzo ważne, by rdzenne brytyjskie gatunki - zwierząt i roślin - uzyskały tak niezbędną im ochronę - oświadczył Hugh Davis, nadzorujący w rządzie brytyjskim sprawy środowiska naturalnego ...

onet.pl

rozumiem,że będą próby wytępienia tych gatunków? :roll: - czy dzik nie jest Europejskim gatunkiem?,nie rozumiem jego miejsca na tej liście " do likwidacji " ...


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: renia3399 w 2010-01-17, 15:26
ja bym chciała się dowiedzieć jak to jest z kocim mruczeniem, obecnie mam 3 koty (urwanie głowy z nimi) jeden mruczy bardzo głośnio, drugi tylko jak chce jeść a kotka mruczy, ale nieczęsto i cicho. za to niektóre koty mruczą jak śpią (no przysypiają) inne tylko gdy są głaskane, od czego to zależy i co tak w ogóle powoduje mruczenie? im to nie przeszkadza? :P


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-01-17, 15:35
Mruczy? - mój najczęściej " drze mordę " :lol:( głośno miauczy ;) ) zwłaszcza,jak jest głodny - mruczy czasami ale rzadziej bo ciężko jest go pogłaskać w przerwach pomiędzy gryzieniem i drapaniem :lol: ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Estel w 2010-01-17, 19:14
mój mruczy jak go głaszcze/jak jest "zadowolony" jak je coś według niego dobrego
a miauczy różnie: jak chce żeby otworzyć mu drzwi, gdy chce coś dostać (jedzenie) itd. przy każdej z sytuacji miauczenie jest inne tzn. inny ton, długość miauczenia itd  :)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-01-17, 19:21
Dokładnie
mój nie przepada za głaskaniem,woli gryźć i drapać ;) :lol: - a niby mnie lubi - wredokot jeden ;) :P
jak chce zwrócić na siebie uwagę,to drapie stołek ;)

Estel - doczytałem że krzyżowanie się psów i lisów jest niemożliwe ze względu na odmienność genetyczną oraz różną liczbę chromosomów.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Estel w 2010-01-17, 20:18
Lis dzięki za odp :)

Kiedyś w Polsce gniazdował sęp płowy, aktualnie ich pobyt w naszym kraju jest sporadyczny.
(zamieszkuje on tereny górzyste i wyżyny)
Czy sępy te mogłyby żyć aktualnie w naszym kraju? czy są jakieś "za" i "przeciw"? I czy były jakieś rozważania o zasiedleniu nim naszych terenów?
Pytam z ciekawości  :)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-01-18, 15:41
Bardzo ciekawe pytanie Estel. Sęp płowy (Gyps fulvus) dawniej był prawdopodobnie ptakiem sporadycznie lęgowym w Karpatach (patrz Tatry i Pieniny). Obecnie jest ptakiem bardzo rzadko odwiedzającym Polskę. Jego przyczyny wymierania są nieznane. Zmiany naszych siedlisk są dla tego gatunku zapewne nieistotne. Nie słyszałem o próbach zasiedlania tego ptaka w naszym kraju.
BTW mruczenia muszę przyjrzeć się dokładniej tej kwestii.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Estel w 2010-01-19, 21:18
Czym spowodowana jest mała ilość różanek w naszych wodach?
Kiedyś były trzymane w akwariach, aktualnie z powodu ochrony chyba już nikt jej nie hoduje.(?)


Przez ostatnie lata bardzo zmalała ilość okoni; według mnie powodem jest nadmierne łowienie jej i kłusowanie przez wędkarzy, oraz wpuszczanie do stawów itd. innych nierodzimych ryb które wyjadają ikrę i narybek.
Jakie jest twoje zdanie zoologu na ten temat?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-01-20, 15:26
Najpierw sprawa mruczenia kotów. Otóż w mruczeniu nie biorą udziału struny głosowe kota. Zazwyczaj mruczenie jest znakiem zadowolenia. Kotki mruczą, gdy urodzą potomstwo i zaczyna ono ssać. Kocięta wydają te odgłosy, gdy mają poczucie bezpieczeństwa, są syte i jest im ciepło. Jednakże zdarza się, że koty mruczą, aby uspokoić swój system nerwowy. Mruczą także czasami w celu ukojenia bólu.
Przypuszczam, że liczebność populacji różanki jest odzwierciedleniem jej bardzo specyficznych siedlisk lęgowych (patrz muszle małży).
Podane przez Ciebie przyczyny mogą być powodem załamania się populacji okoni.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-01-20, 15:31
Mnie zastanawiają dziwne zachowania i upodobania zwierząt - np. mój kot śpiący na kaloryferze z głową na szpiczastym zegarze,pies tylko częściowo leżący w koszyku,gdy spora część psa wisi w powietrzu,pies który podwija przednią łapę i czołga się na niej po pokoju ;) - co skłania zwierzęta do takich wyczynów i popisów kaskaderskich?  ;p

Mam jeszcze pytanie odnośnie lisa:
czytałem i słyszałem wielokrotnie że lis nie poluje w obrębie własnej nory i że mogą się w niej znajdować / w jej odnogach / nawet zwierzęta stanowiące lisie ofiary:

Cytuj
Obok nory i w jej najbliższym otoczeniu lis nie poluje i tu nawet te gatunki zwierząt,które stanowią jego łup, mogą bezpiecznie przebywać, a nawet wychowywać
swoje młode. W korytarzach lisiej nory znajdowano króliki, popielice i siedzące na jajach sowy pójdźki

http://www.ekoswiat.com.pl/ekologia/pdf/2005-02-09.pdf

Drugą kwestią jest fakt że lisy ponoć przynoszą do nory żywą zdobycz którą pokazują swoim młodym aby te się z nimi zapoznały i że zwierzęta te nie są zabijane - Słyszałeś może o tym? ( ja znam to min. z wypowiedzi pani Doroty Sumińskiej ).

Pytam bo mam pewien konflikt i chodzi o to,czy te dane są wiarygodne:

Cytuj
Czyli mamy rozbieżność w danych źródłowych, prawda?
Z drugiej strony (nie będę robił skanu, chyba, że zechcesz) sowa pójdźka jest bardzo bojowa i mimo niewielkiego wzrostu potrafi atakować nawet łasicę. Z kolei łasica, to bezwzględny morderca, morduje wszystko co może, a nie tylko to, co zjada. Jak dostanie się do kurnika, zagryzie wszystkie kury, chociaż zjeść na raz, to może góra jedną. Zatem sowa pójdźka potrafi obronić się przed lisem.
Co do lisa, widziałeś lisa na swobodzie? Bo ja widziałem zaledwie kilka razy, przy czym tylko raz w życiu z bliska. Chłop na polu widłami go zatłukł metr ode mnie. Pewnie wściekły był, bo normalnie lis nie powinien pojawić się tam, gdzie są ludzie.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-01-23, 09:23
Nie słyszałem Lisie o takim zachowaniu (patrz Pani dr Dorota Sumińska). Pytasz o ciekawe upodobania zwierząt domowych. Po prostu tak jest im dobrze i nie porównywałbym tego do popisów kaskaderskich.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2010-04-21, 23:36
podbijam ;p
Później o coś zapytam. (;


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Kamil w 2010-05-09, 19:06
Ja mam pytanie. Jaka jest szansa,że zachowamy przy życiu i " wychowamy" znalezione pisklę? Czy można mu jakoś pomóc?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-05-10, 15:49
Ja mam pytanie. Jaka jest szansa,że zachowamy przy życiu i " wychowamy" znalezione pisklę? Czy można mu jakoś pomóc?
To bardzo obszerne i złożone pytanie. Nie podałeś szczegółów dotyczących pisklęcia czyli :co mu dolega, gdzie je znalazłeś, jakiego jest gatunku itd. Nie wiem czy Twoje pytanie jest teoretyczne, czy też rzeczywiście dotyczy konkretnego pisklaka. Za mało mam danych. Ogólnie mogę odpowiedzieć, że przy odpowiedniej opiece oczywiście jest to możliwe i wykonalne.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Kamil w 2010-05-10, 17:24
Chodziło mi "teoretycznie" jakie warunki mu zapewnić, jak się nim opiekować...


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Estel w 2010-05-10, 20:48
Jak wiadomo jenoty jako jedyne z psowatych przesypiają zimę.
Jak jest z jenotami trzymanymi w niewoli? chodzi mi o przypadki trzymania jenota w domach z człowiekiem.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-05-11, 01:28
O,ciekawe pytanie,ciekawe czy Zoolog wie coś na ten temat?

ja pamiętam tylko tyle że jenot należy do,tzw.prymitywnych Caninae,dlatego też zapada w sen zimowy - nie jest to jednak bardzo mocny sen,jeżeli jest cieplej zwierzę może się przebudzić,zaspokoić potrzeby fizjologiczne oraz żywieniowe i ponownie zapaść w drzemkę.

Z ciekawostek czytałem, że jenot łatwo się oswaja ze względu na rodzinny charakter życia / pies i suka wspólnie odchowują młode / ,przywiązuje się do właściciela a ze względu na wrodzoną cechę załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w jednym miejscu / niedaleko nory znajduje się dół / latryna gdzie jenot załatwia swoje potrzeby fizjologiczne / łatwo jest go nauczyć załatwiania swoich potrzeb w kuwecie - nigdzie jednak nie znalazłem nic o śnie zimowym u oswojonych jenotów ... może,jeśli wiąże się to z temperaturą to taki oswojony jenot nie ma potrzeby zapadania w zimową drzemkę?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-05-11, 19:50
Chodziło mi "teoretycznie" jakie warunki mu zapewnić, jak się nim opiekować...
Rozumiem i odpowiadam. Najpierw musimy sobie odpowiedzieć na pytanie czy wzięcie pisklaka pod naszą opiekę jest konieczne. Czy nie działamy przypadkiem na jego wielką niekorzyść (innymi słowy zamiast pomóc szkodzimy). Wiele bowiem podlotów znajduje się w pobliżu gniazda. Nam wydaje się, że są one pozostawione bez opieki ptasich rodziców. Tymczasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Rodzice karmią owe podloty i właśnie wtedy uczą się one trudnej sztuki przeżycia. Rzecz dotyczy np. takich grup ptaków jak: drozdy, krukowate, szponiaste (szczególnie pustułki!) oraz sów.
Osobnym problemem są ptaki rzeczywiście wymagające naszej interwencji (patrz rany na ciele, zwisające skrzydło, osowiałość). Jak im pomóc? Najważniejszą sprawą jest zapewnienie takiemu pisklęciu ciepła. Może do tego celu świetnie się nadawać lampka lub butelka z ciepłą wodą zawinięta w ręcznik. Również bardzo ważne jest podanie wody. Podajemy ją po kropelce pipetą sprawdzając czy ptak przełyka. Bardzo dobry jest w tym przypadku roztwór Duphalite (patrz lecznice dla zwierząt). Roztwór glukozy bez odpowiedniej wiedzy może zaszkodzić! W ostateczności można zastosować roztwór Vibovitu.
Niezwykle ważne jest również karmienie w odpowiednich interwałach czasowych właściwym dla danego gatunku ptaka pokarmem. Czym się ptak żywi, można się zorientować oglądając jego dziób. Młode gołębie można żywić zagotowanymi, przemielonymi ziarnami. Ptaki drapieżne muszą! otrzymywać części swych ofiar razem ze skórą, sierścią i kośćmi skąd pobierają wapń niezwykle ważny dla ich rozwoju. Bardzo dużym błędem jest podawanie młodym sowom oraz pustułkom mięsa zwykle z piersi kurczaka bez kości. Efektem są poważne odwapnienia tak karmionych ptaków. Ptaki owadożerne i wszystkożerne lubią tzw. mieszankę jajeczną składającą się z jajka ugotowanego na twardo, następnie posiekanego na drobne kawałki i pomieszanego z mąką kukurydzianą.
Młode szponiaste i gołębie karmimy tylko wtedy, gdy mają puste wole!
Oczywiście zabiegi te wykonujemy gdy z jakichś powodów nie możemy dostarczyć pisklęcia do wyspecjalizowanej placówki. Bardzo ważne jest, by jak najszybciej trafiło ono do specjalisty. Trzymanie w domu pisklaka lub co jeszcze gorsze leczenie go na własną odpowiedzialność jest zwykłym dręczeniem ptaka.
Pisząc te słowa korzystałem z informacji zawartych w artykule Agnieszki Czujkowskiej i Andrzeja Kruszewicza "Pierwsza pomoc dzikim ptakom" zamieszczonym w biuletynie Ptaki 1/2010 Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
 


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Kamil w 2010-05-11, 20:37
Dziękuje bardzo za fachową odpowiedź  :)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-05-12, 18:25
Jak wiadomo jenoty jako jedyne z psowatych przesypiają zimę.
Jak jest z jenotami trzymanymi w niewoli? chodzi mi o przypadki trzymania jenota w domach z człowiekiem.
Niestety nie znalazłem nigdzie odpowiedzi na to pytanie. Przyznaję że pytanie jest przedniej marki. Zaintrygowała mnie ta kwestia.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: Estel w 2010-05-13, 18:32
przy ogłoszeniu na allegro:


Zachowanie i temperament:
Jenoty są zwierzątkami znacznie spokojniejszymi od szopów praczów,
bardzo przywiązują sie do swojego właściciela.

Dzięki naturalnej cesze załatwiania potrzeb w jednym
miejscu bardzo łatwo tak jak koty można nauczyć toalety w kuwecie.

Można bez problemu nauczyć chodzenia na
smyczy. Hodowane w domu zima nie zasypiają.

Jako ciekawostka jenoty żyją rodzinami, samiec razem z samicą opiekuje
się i wychowuje młode, dlatego takie łatwe do oswojenia.

Są mało agresywne nawet podczas jedzenia ze
wspólnej miski nie wszczynają awantur tak jak np. psy, koty czy szopy.

Kochają zabawę i towarzystwo ludzi.

Żywienie:
Karmienie jak u pieska czyli sucha karma dla psów
gotowane lub surowe mięso z kruczka, indyka, wołowina z ryżem lub
makaronem + witaminy takie jak dla psa warzywa: tarta marchew, seler pietruszka
owoce: jabłka, ananas, jagody, truskawki, banan.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-05-14, 13:53
Estel, czyli moje przypuszczenia sprawdziły się. Dziękuję za znalezienie informacji i umieszczenie w tym miejscu.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-08-17, 13:29
Ja mam pytanie odnośnie szacunku do zwierząt w odniesieniu do obcych gatunków
wiadomo ze dla przyrodników obce gatunki / norka amerykańska,szop pracz czy jenot / to " element niepożądany " ale czy wyzywanie ich od " szkodników "," franc ",itp.jest godne miana przyrodnika?
ja zwróciłem tylko uwagę że to nie wina szopa,norki czy jenota że przyszło im żyć w naszym kraju i ze one chcą tego co każde inne zwierzę - przeżyć i nie zdają sobie nawet sprawy z tego że ich egzystencja czemuś,komuś szkodzi.

Odpowiedziano mi żebym uznał prawo innych do oceniania i nazywania zwierząt tak,jak oni sobie chcą i że moje emocjonalne podejście jest niepoważne bo " Obecność szopów i norek w naszym kraju i to co ona ze sobą niesie jest bezsprzecznie winą człowieka i to człowiek powinien tą sprawę załatwić uśmierceniem tychże. " i że żaden szop czy jenot się nie obrazi na to ze jest wyzywany i mieszany z błotem przez przyrodników ...
ja mam jednak inne zdanie,bo według mnie elementarny szacunek należy się wszystkim zwierzętom bez wyjątku.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-08-17, 15:24
Nie ulega wątpliwości, że gatunki obce są wielkim problemem stworzonym przez nas samych. Jednakże szacunek (również w słownictwie) jest przynależny każdej żywej istocie.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-08-17, 15:33
Właśnie o ów szacunek mi chodzi,nie lubię słuchać o rzucaniu kamieniami w " szkodnika " czy o uciesze gdy zwierzę zginie pod kołami samochodu - może moje zapatrywanie jest trochę ' inne ' ale dla mnie życie to życie,nieważne,obce czy miejscowe - bo każdy gatunek chce przeżyć i taki jenot czy szop nie " niszczy " rodzimych gatunków bo to jest typowo ludzkie podejście a zwierzę niczego nie " niszczy ",nie szkodzi nam umyślnie i na złość,ono po prostu je żeby żyć dlatego pojęcie " niszczy " rodzime gatunki należało by zastąpić określeniem " ma wpływ " na rodzime gatunki.

Okazało się jednak że mając odmienne zdanie szerzę demagogię - zresztą,sam oceń czy tak bardzo uraziłem moich rozmówców:
http://forum.przyroda.org/topics4/obce-gatunki-vt1790,420.htm#355079
potem wymarzę link.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-09-02, 00:49
Na TVN24 był niedawno dokument " Afrykańskie łowy " o polowaniach na farmach dzikich zwierząt w Namibii
jeden z panów myśliwych mówił że nie wolno nam się utozsamiać ze zwierzętami bo jest to czysty " bambizm " gdyż zwierzęta nie mają uczuć i nie myślą i obojętne im jest to,kto je zabije
drugi pan dodał że zabicie pierwszego zwierzęcia daje niesamowitego " kopa "
na forum przyrodniczym dyskutanci ( min.nasz były forumowicz Rmatysiak ale i inni przyrodnicy ) wytykają mi ignorancję dla zdania biologów i zoologów,gdyż nie mam wiedzy o tamtejszych Parkach Narodowych a wedle Rmatysiaka:

Cytuj
polowanie na wychodowane "dzikie" zwierzęta sprawia że za zarobione w ten sposób pieniądze można walczyć z kłusownictwem.
A kłusownicto jest jednym zgłównych wrogów dzikich zwierząt w afryce ( do tego mamy jeszcze wojny, głód, rabunkowe wydobycie złóż mineralnych itp)
...
Piekne ideały i zero realizmu jest w twoich postach.
To że zwierzęta na siebie zarabiają to sprawia że mieszkańcy będą dbali o zachowanie odpowiedniego stanu liczebnego. Tak żeby można było na nich zarabiać.
Jeżeli trzeba w parkach ograniczać liczbę zwierząt to czemu ma tego nie robic mysliwy płacąc za to olbrzymie pieniądze które pójdą na utrzymanie parku ?
Tak jest w Indiach z tygrysami. Tygrysy zabijają ludzi i gdyby nie fakt że przyciągają turystów na których można zarobić już dawno by je wytępiono. Nie poluje się na nie bo jest ich za mało.
pojemności parków jest ograniczona i trzeba zmniejszać liczebności zwierząt. Skoro można na tym zarobić czemu nie ?
A co to za różnica czy zwierze zabija się w rzeźni i sprzedaje w supermarkecie czy hoduje na fermie i jest odstrzeliwane ?

z tego co widzę inni przyznają mu rację,więc jak to jest?
zabijanie zwierząt w PN w Afryce jest ok?,pomaga biednym Afrykanom i wspiera walkę z kłusownictwem?
czy hodowla dzikich zwierząt na farmach i sprzedawanie odstrzałów nań bogatym Amerykańskim myśliwym jest ok?,jest to działanie etyczne i moralne i również wspiera walkę z kłusownictwem?
czy obrońcy tygrysów,wielorybów,pand,itp.dbają o ich ochronę sprzedając polowania nań?
czy tak wygląda ochrona zwierząt i przyrody?

oto jak wygląda taki biznes:

Cytuj
Organizacja polowania obejmuje następujące gatunki:

- ELAND
- KUDU
- NIEBIESKIE GNU
- CZARNE GNU
- HARTEBEST
- SZABLA
- BERGZEBRA
- ORYX
- SPRINGBOCK
- IMPALA
- BLESBOCK
- STEINBOCK
- DUIKER
- WATERBOCK
- GUZIEC AFRYKAŃSKI
- ŻYRAFA
- SZAKAL
- KARAKAL
- PAWIAN
- GEPARD
- LAMPARD

Ceny różnią się w zależności od farmy, na której organizowane jest polowanie.
Dzienne koszty organizacyjne wahają się pomiędzy 120 a 350 euro.
Wpływ na te zróżnicowanie mają m.in. standard zakwaterowania oraz gatunki możliwe do pozyskania.

Dodatkowym obciążeniem będą:
- wiza,
- opłata za dokumenty uprawniające do wwozu / wywozu broni do / z Namibii,
- transport lotnisko - farma, farma - lotnisko.

Minimalny czas pobytu to 9dni / 7dni polowania.

Istnieje możliwość dłuższego pobytu i organizacji polowania na dwóch farmach jednocześnie.

Dodatkowymi atrakcjami mogą być:
- wycieczka do Etosha National Park of Namibia,
- wędkowanie na wybrzeżach Oceanu Atlantyckiego.
- przelot nad pustynią Namib.

wszystkie ceny podane są w euro.

http://www.polowania-ibex.pl/oferta/polowanie-w-namibii/6-23/


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-09-03, 09:19
Na wszystkie Twoje pytania Lisie moje odpowiedzi brzmią nie. Tak z całą pewnością nie wygląda ochrona zwierząt i przyrody. Natomiast obrońcy tygrysów, waleni oraz pand są etyczni aż do bólu.
Zatrzymam się na chwilę nad cytowaną przez Ciebie reklamą owych nieszczęsnych polowań. Pochylę się nad nią z troską i gniewem w sercu biologa oraz miłośnika języka polskiego. Lampart nie jest gepardem, żeby pisać o nim lampard. Nie istnieją takie gatunki zwierząt jak: bergzebra, hartebest, waterbock, niebieskie gnu. Nie ma też gatunku zwanego szablą. Jest za to taki rodzaj białej broni. Cóż to za dziwolągi językowe! Nie wiem śmiać się czy płakać? 


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-11-05, 16:48
Dzisiaj trafiłem na wypowiedź myśliwego że jest gatunek dzikiego zwierzęcia któremu grozi wyginięcie na skutek działań ekologów i tym gatunkiem jest suhak:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Suhak

Cytuj
Na przełomie XIX i XX wieku na skutek polowań gatunek prawie wyginął. Od roku 1919 został objęty ochroną. Zabijany głównie dla smacznego mięsa oraz rogów, z których wytwarzano afrodyzjaki. Liczebność populacji sajgi rosyjskiej (S. tatarica tatarica) zmniejszyła się gwałtownie z ok. 1,25 mln do mniej niż 50 tys.[4], a suhaka mongolskiego (S. tatarica mongolica) z 5200 osobników w 2000 do 750 w styczniu 2004[5].

Zoologu - Wiesz coś na ten temat?,w jaki sposób ekolodzy zagrozili temu gatunkowi i doprowadzili go na skraj wymarcia?

Mam już częściową odpowiedź na moje pytanie:

Cytuj
Aby ratować populację nosorożca pewna część " ekologów " zaczęła potwierdzać informację iż sproszkowane poroże suhaka ma identyczne właściwości lecznicze jak róg nosorożca. Pewnie przewidywali że półtora milionowa populacja suhaka lepiej zniesie presję niż nosorożec. Tylko nie przewidzieli jednego, a właściwie nie przewidzieli niczego, gdyż nie mieli żadnego pojęcia o biologii tego zwierzęcia. I tak oto w chwili obecnej suhaka jest mniej jak 8000 szt. Z racji tego iż wybito populację najsilniejszych samców, młode rodzą się coraz słabsze i nie są w stanie podjąć wędrówki za odchodzącym stadem. Kłusownictwo, coraz gorsza pula genowa, próby ograniczenia polowań na wilki, konkurencja pokarmowa z zwierzętami pasterskimi powoduje zmniejszanie się liczebności tej antylopy, której początki sięgają ( o ile dobrze pamiętam, choć mogę się mylić ) plejstocenu. Wyginie dzięki tym którzy mienią się obrońcami przyrody.

http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=11&i=355820&t=355820

P.S; według myśliwych,drugim gatunkiem który cierpi na działalności ekologów jest człowiek ;)


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-11-09, 00:06
To napisała mi Betty:

Cytuj
Wraz z rozpowszechnieniem broni palnej łowiectwo nabrało charakteru eksterminacji: w 1920roku suhakom groziło już wyginięcie. Po rewolucji październikowej polowań jednak zakazano i przez następne 30lat ich populacja lawinowo się odbudowała do poziomu ponad dwóch mln. Było to możliwe, ponieważ zwierzęta wyjątkowo dobrze są przystosowane do swojego nieprzewidywalnego środowiska.
w latach suszy lub nadmiernych opadów śniegu wiele z nich ginie z głodu-nawet do 80%populacji. jednakże w sprzyjających warunkach mogą się szybko rozmnażać; samice często rodzą bliźnięta, a młode osiągają dojrzałość płciową już w 8mies życia i mogą odbywać gody już pierwszej zimy po narodzeniu.
Ostatnio jednak na te azjatyckie antylopy spadł kolejny cios. Na początku lat 90 w celu ratowania nosorożców, zagrożonych wyginięciem z powodu popytu w Chinach na ich rogi, niektórzy z ekologów zaczęli zachęcać do wykorzystywania rogów suhaka jako alternatywy. W tym samym czasie rozpadł się Związek Radziecki i przestał obowiązywać zakaz polowań.
przyrodników ,którzy mieli nadzieje na ponowne cudowne odrodzenie tego gatunku, zaniepokoiły wyniki ostatnich badań. Ponieważ myśliwi wybierają wyłącznie samce- tylko one bowiem są rogate- w populacjach dominują samice, tak wiec nie może się populacja sprawnie reprodukować.
Istnieje prawdopodobieństwo ze w Mongolii zwierzęta te wygina całkowicie już w bieżącym roku, a jeśli nie ukróci się kłusownictwa, taki sam los spotka inne ich skupiska.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-11-11, 16:18
To z całą pewnością nie byli ekolodzy. Mam prośbę Lisie o nie pogarszanie i tak nie za dobrego wizerunku ekologów w oczach Polaków. Może dla odmiany zamieścisz coś pozytywnego o Nas?


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-11-11, 17:03
Ależ Zoologu,ja nie szkaluję opinii ekologów,temat ów został poruszony na forum łowieckim wiec zwróciłem się do Ciebie,właśnie dlatego żeby zapobiec oczernianiu opinii ekologów,gdyż jest ona szkalowana przez innych i jeśli ktoś postronny czyta takie rzeczy to może dojść do pochopnych wniosków że ekolodzy szkodzą przyrodzie - tutaj jednak możemy im wytłumaczyć że to nie prawda.
Zresztą,sam temat nie dotyczy polskich ekologów,prawda?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-11-27, 13:04
Takie dwa pytanka:

po pierwsze; dostałem sugestię że ekologiczny jest tylko taki człowiek,który ubiera się w zwierzęce futra i skóry a w domu ma meble,narzuty i dywany ze skór i futer zwierzęcych oraz inne przedmioty użytku codziennego wytworzone ze zwierząt ( sztućce,itp. ) i że jestem " dziwny " bo nie mam znajomych którzy maja ścian obwieszonych trofeami,skórami oraz skór i futer na meblach i na podłogach:

Cytuj
Co do znajomych ........skóry z upolowanych i kupionych dzików schodza mi na pniu, blizsi i dalsi znajomi ( kompletnie nie zwiazani z lasem czy łowiectwem) chca miec cos takiego na scianie lub na podlodze jako element dekoracyjny i nikt jakos nie postrzega tego w sposob negatywny, wyglada ze faktycznie z twoimi znajomymi cos nie teges :lol:

druga rzecz to taka,że myśliwi twierdzą że są bardziej humanitarni,litościwi niż naturalne drapieżniki ( wilk,orzeł,ryś,itp. ),które są okrutnymi mordercami:

Cytuj
Zwierzyna czy chcesz czy nie jest rowniez kwalifikowana jako 'odnawialny zasob przyrody' ekploatuujemy ja łowiecko , a jakos jej nie ubywa , a czesto wrecz przybywa...owszem zgadzam sie z toba ze zwierze to istota czująca, dlatego etyczny mysliwy tak strzela zeby nie zdarzyła niczego poczuć :wink: , zapewniam cie ze jest to bardziej humanitarne niz skrecenie karku czy zaduszenie przez drapieznika (chyba ze drapeżnik wpiernicza ofiare na "żywca" bo i tak czasem bywa)..... pac i ciemnosc .... to chyba nie najgorszy koniec, biorac pod uwage brutalnosc wystepujacą w przyrodzie.
...
skoro ty posuwasz sie do bezzaadnego i nieuprawnionego przypisywania zwierzętom cech ludzkich, twierdzac ze czuja mysla itp itp to automatycznie dajesz mi prawo do krytykowania metod łowieckich np wilka?...no bo skoro "czuje.. mysli"... zauwaz ze ten kij ma dwa konce :lol:

spotykam się z takim określeniem już nie pierwszy raz: człowiek / myśliwy = humanitaryzm,itp. - zwierzęcy drapieżnik= okrutny zabójca,oprawca,itp.

http://www.forum.lasypolskie.pl/viewtopic.php?t=19625&postdays=0&postorder=asc&start=22


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-11-29, 13:53
I jeszcze jedno pytanie: co Myślisz Zoologu o ostatnim odstrzale łosi nad Biebrzą?:

Cytuj
Czy takie populacje można/trzeba przerzedzać (strzelać). I tak i nie. Niestety bez odstrzału wielu rzeczy nie zauważymy. Jak chociażby zmian morfologicznych narządów wewnętrznych i poziomu zapasożycenia (całkowitego). Nie, bo jak przez przypadek usuniemy cos cennego to populacja może to niesamowicie odczuć. Ale chyba nauka jest po to by zdroworozsądkowo podchodzić do tematu.

Kwestia jest raczej do czego strzelać. Moim zdaniem do samic przede wszystkim zwłaszcza starszych. Specyfika jeleniowatych polega na tym, że u większości gatunków największy sukces rozrodczy ma konkretny samiec. A strzelając samice można np.: określić rzeczywistszy poziom rozrodu (blizny w macicy itd.).
...
Dlatego myślę, że jeśli miało by to tak wyglądać u Łosia, to odstrzał 90 osobników byłby jak najbardziej uzasadniony (choć może 90 to z deka dużo). A kłótnia czy to ma sens z racji zagęszczenia populacji jest bez sensu. I tak się nie przekonacie. Moim zdaniem jak można małym kosztem (odstrzał 90 sztuk to nie jest dramat) dowiedzieć się więcej o stanie zdrowotnym tych zwierząt to warto to zrobić. Odstrzał tego rzędu będzie przez populacje raczej niezauważalny a nawet jeśli to populacja sobie go odbije w przyszłym roku. Bo taka redukcja skutkuje zazwyczaj wzmożonym rozrodem.

http://forum.przyroda.org/topics4/rzez-losi-nad-biebrza-vt13344,45.htm#365137

czy rzeczywiście odstrzał 90 zwierząt to mały koszt bo populacja i tak się odnowi?
czy można w taki sposób traktować zwierzęta?
czy wszystko można tłumaczyć nauką?
czy Parki Narodowe ( według niektórych - " święte gaje " ) również powinny być miejscem polowań? - bo dla " gadziny " nie ma znaczenia gdzie " zostanie ukatrupiona " a PN zarobi na tym ciężka kasę?.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: zoolog w 2010-11-30, 18:41
Zacznę od końca Lisie: mój stosunek do odstrzału łosi nad Biebrzą jest negatywny. Z wielu względów w tym etycznych, ochroniarskich itd. Parki Narodowe nigdy nie powinny być miejscem żadnych polowań. To świątynie przyrody, w których nie ma miejsca dla strzałów z broni palnej. Podkreślam to z całą stanowczością i odpowiedzialnością.
Przejdę teraz do Twoich dwóch pierwszych pytań. Na oba moje odpowiedzi brzmią nie. Czym różni się polowanie drapieżnika od polowań urządzanych przez myśliwych? Zasadniczą kwestią. Jest ono w 100% naturalne oraz wpisane w odwieczny cykl życia i śmierci.   


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2010-11-30, 20:34
Śledzę sobie dyskusję na przyrodzie ( bo,niestety pisać już nie mogę ) i wynika z niej że,wedle jednego z rozmówców - dla " nawiedzonych "( czyli ekologów,przyrodników i obrońców zwierząt ) nie dociera że tzw. " święte gaje " ( czyli Parki Narodowe ) nie są z gumy i tam też należy zabijać zwierzęta poprzez " redukcję populacji " bo inaczej " bydlęta i gadziny " zeżrą cały park - mało tego,na zabijaniu zwierząt w PN można nieźle zarobić ...
Zwolennik owej redukcji pisze ze dla " gadziny " i tak nie ma znaczenia gdzie zostanie zabita wiec problem dotyczy tylko " nawiedzonych " i ich niechęci do " buców w kapelusiku z piórkiem ' i nie rozumieją oni że zabijanie zwierząt w PN jest koniecznością.

Tłumaczą się też zwolennicy badań,że tylko tak można owe badania przeprowadzić - pytanie tylko,po co te badania?
moim zdaniem takie posunięcie można tylko wytłumaczyć bezpośrednim zagrożeniem dla trwania populacji a tutaj mamy do czynienia z badaniami które mają pomóc zawyrokować,kiedy będzie można normalnie polować na łosie.

Heh,widzę nawet że mod o mnie nie zapomniał:

Cytuj
dziesiątki razy już podnosiłem ten temat w dyskusjach "myśliwskich" (ty upierdliwie wciskając to wszędzie stajesz się jak lis22 tylko w drugie mańkię). Zawsze prezentując pogląd, że wolę zjeść dzika biegającego bezstresowo na wolności i zabitego przez myśliwego niż świnię z wielkoobszarowych chowów, cierpiącą całe życie i porażoną prądem na koniec. Jedzenie dziczyzny uważam za bardziej etyczne.

http://forum.przyroda.org/topics4/rzez-losi-nad-biebrza-vt13344,45.htm#365326

ów moderator w rozmowie ze mną twierdził że wolałby być zabity " etycznie " przez myśliwego niż przez jastrzębia,orła czy wilka bo one są okrutne a człowiek jest etyczny - min,za niezgodność poglądów zostałem tam zbanowany.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: diuna w 2011-07-15, 19:49
A ja myślałam,ze fora służą do dyskusji a nie do przytakiwania adminom czy modom.
Uwazam tez ,ze zamiast hodowac"dzikie"zwierzeta do polowań powinno podzielić się mysliwych na 2 grupy aby mogli  strzelac do siebie nawzajem - to dopiero byłby kop :) Albo losowo wybrac jednego niech reszta go ściga - ten scigany tez mialby kopa :)
A na koncu byłby "humanitarnie" zabity ....
I jestem pewna ,ze rzeźnicy raczej nie odbieraja zycia zwierzętom dla przyjemnosci w przeciwienstwie do myśliwych.


Tytuł: Odp: Zoolog odpowiada
Wiadomość wysłana przez: lis w 2012-05-27, 19:07
Zoologu, co to może być za ptak, którego widuję dosyć często u mnie w parku, na osiedlu ( choć rzadziej ), niby wygląda jak sroka:

http://21wdhy.czuwaj.net/materialy/techniki/przyrodoznawstwo/sroka.jpg

 ale ma jeszcze biały kołnierzyk na szyi, blisko skrzydeł, porusza się tak trochę podskakując.