Dwa miesiące błąkała się po polach wokół miejscowości gdzie mieszkam. Nie dała sie złapać. Była głodna i kulała. Po dwóch miesiącach dała sobie założyć obrożę i przypiąć smycz. Zwierzak z gatunku wolnych i niezależych, lecz okupił to kontuzją/. Teraz jest na moim ogrodzie. Odżywiona, zbadana, zaszczepiona z książeczka zdrowia. Niestety mam już rotwalerkę, która raczej nie przepada za konkurencją na swym terenie. Husky musi, więc znaleźć nowy dom.
Do towarzystwa ma "kolegę”, który z Nią biegał po polach. Decyzja o złapaniu byłą przymusowa: kundelek był czymś podtruty i prawie zdychał. Tydzień leczenia i już jest OK, ale raczej wolności już im nie zwrócę.
Niestety w miejscowości gdzie mieszkam to częsty przypadek, gdy miastowi przy okazji wycieczki do ogrodu dendrologicznego pozbywają się pupila. Wszystkie znajdowane tu psiaki nie mają obroży. Wszystkie tak samo wyglądają: ze strachem w oczach rozpaczliwie biegają by odszukać pana, czy Panią, którzy kiedyś tulili, pieścili ....