Od kilku dni obserwuję spór ekologa i wegetarianina z myśliwymi
temat? - min. zabijanie lisów, a dokładnie małe zainteresowanie owym zabijaniem ze strony myśliwych
według pana ekologa, gdyby myśliwym zależało na zwierzynie drobnej, na zającu, kuropatwie, bażancie, głuszcu, cietrzewiu, to waliliby do lisa ile wlezie, a tak nie jest
myśliwi odbijają piłeczkę, ze zabijają obecnie 6 razy więcej lisów niż 40 lat temu ale nie daje to efektów, gdyż:
lisów jest kilka razy więcej niż 30-40 lat temu
odstrzał metodami myśliwskimi nic nie da, konieczna jest redukcja, a redukcja nie ma nic wspólnego z łowiectwem, redukcja to tępienie - trucie, gazowanie, topienie, zabijanie młodych, itp. powinni się tym więc zająć ekolodzy, gdyż chodzi tu o ochronę gatunkowa
oraz, ze lis to tylko wierzchołek góry lodowej, bo są jeszcze kruki, jastrzębie, myszołowy, itp. a żeby skutecznie ratować zwierzynę drobną konieczne jest kompleksowe tępienie - sorry, redukcja wszelkich drapieżników
poza tym, lisy najbardziej tępi się tam, gdzie poluje się na zwierzynę drobną, czyli na bażanty, kuropatwy i zające i tylko gwarancja owego pozyskania drobnej zmusi myśliwych do intensywnej redukcji lisa.