Rzeszów - na plus.
"Ratośniówki" ul. Targowa 10.
Jak na razie najlepsza lecznica, w której byłam, choć na szczęście nie miałam poważnych problemów ze swoimi pupilami, więc nie mogę podać szczegółów, jak radzą sobie w ciężkich przypadkach.
Spodobali mi się, bo:
- lekarze (małżeństwo) to młodzi i sympatyczi ludzie, którzy zawsze mają czas dla pacjentów i ich włacicieli. Wizyta nie kończy z postawieniem diagnozy, można pogadać o każdym problemie. Dostępni pod komórką o każdej porze dnia i nocy,
- któryś z lekarzy robi specjalizację, ale zapomniałam z jakiej dziedziny (ortopedia, albo okulistyka...). Są lekarzami internistami.
- nie są drodzy. Przeżyłam nieomal szok, bo za odrobaczanie trzech kotów, leki dla dwóch i badanie całej gromady zapłaciłam jakieś 30 zł (podobna wizyta z dwoma kotami w innej lecznicy kosztowała mnie 80 zł),
- dają zniżki i na leczenie, i na karmy. Wystarczy pokazać się w lecznicy kilka razy i coś kupić i już zostaje się stałym klientem uprawnionym do zniżek,
- mają dobre karmy w ofercie, stale ofertę powiększają. Choć mnie interesują tylko kocie karmy, widzę, że oferta dla psów też jest coraz bogatsza. Każdy pracownik lecznicy (mam na myśli nie tylko lekarzy, ale i techników) ma dużą wiedzę nt. karm i można się wdac w długą dyskusję. Chętnie rozdają darmowe próbki karm, jeśli tylko przedstawiciel handlowy im zostawi.
- wiem od mojej koleżanki, że np. za obcięcie pazurków u małego pieska nic nie zapłaciła.
- kastrują bezdomne koty, które tylko uda im się odłowić. Jak twierdzi pani doktor: rozród trzeba kontrolować,
- szukają domków kotom podrzuconym, przyniesionym do uśpienia. Tak było np. z piątką rodzeństwa, które jakiś "odpowiedzialny"
właściciel przyniósł do uśpienia. Miały ok. 3 miesięcy. Wszystkie zostały w lecznicy i po kilku dniach już miały domki.
- widać, że naprawdę lubią zwierzęta, bo z moimi trutniami pani doktor "pogadała"
, jak ja w chwilach uniesienia, a gadam wtedy z kotami jak potłuczona.