Siedzimy w schronisku ..... Jesteśmy smutni, czasem chorzy i nie wierzymy, że ktoś nas stąd zabierze... Kiedyś mieliśmy domy, ale nas już nie chciano, bo nie jesteśmy malutkimi puchatymi kuleczkami i mamy już teraz po kilka lat. Jesteśmy w Łodzi, ale mówią, że nas dowiozą, gdzie tylko nas ktoś będzie chciał pokochać
Powiedzieli, ze jesteśmy wysterylizowani.
Ta bura to ja, mam 3,5 roku. Wyobraźcie sobie, że mieszkam tu już 2 LATA !!! Jestem smutna i zrezygnowana
( Jak tylko sie ktoś mną zainteresuje, to jestem szczęsliwa jak kociak... ale nikt mnie nie chce, bo jestem taka bura, łaciata... takie się nie podobają
Mam numer 271. Mam takie spokojne, mądre, zielonkawe oczy. Czemu nikt mnie nie chce pokochać?
Ta biała ma numer 265. Kiedyś miała dom, ale jej pani nie zyje:-(. Teraz jest to kilka kilogramów pełzającego futra, pięknego futra... Boi się własnego cienia:-( Może ktoś się nad nią ulituje i wreszcie odzyska wiarę w ludzi?
W schronisku jest nam bardzo źle, tesknimy za domem, chudniemy, w końcu na coś zachorujemy i umrzemy w tej klatce
Kiedyś mieliśmy swe spokojne domy, była ciepła kanapa, a teraz mamy zimną klatke i nikogo, komu na nas zależy:-( Jesteśmy zamknięci i nieszcześliwi... jak nas ktoś nie adoptuje, to pewno umrzemy już tu, a bedzie to dłuuuugie umieranie .....
Ludzie, którzy nam pomagają, odpowiedzą na wszelkie pytania mailem
nika@incar.com.pl lub pod nr tel. (501) 74 74 44
Jeśli jesteś z Łodzi, to przyjedź po nas do Schroniska dla Zwierząt na ul. Marmurowej 4. Czekamy tam my i prawie 120 innych kotów...... Pamiętaj o naszych numerkach, bo nie znajdą tam nas wśród tego tłumu niekochanych kotów...
Tu są zdjęcia i opisy nasze oraz innych towarzyszy niedoli:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=25238&postdays=0&postorder=asc&start=0