podobno roślinki w dzisiejszych casach są drogie...
Na pewno nie tak drogie jak chemia zwana mięsem
ja nie mówiłem o miesozercach a o wszystkozercach a to róznica...
Ja nie miałam na myśli mięsożerców.
Ale wiesz, w sumie dla mnie naukowe gadanie (że przewód krótki, że siekacze, że mniej kwasy w żołądku, że nasi bliscy - goryle, szympansy to trawojady itp.) mnie nie obchodzą. Różni naukowcy mają różne zdanie, wciąż odkrywają coś nowego...... Mi nikt już nie zdoła wmówić, że bez mięsa się żyć nie da, bo mam już 9-letni staż jako wegetarianin, a 2-letni jako weganin i jak najbardziej ok.
Liczy się idelogia i własne sumienie. Ja wierzę, że to co robię nie jest złe (dobre to pojęcie względne), pozwala mi codziennie kłaść sie spać ze świadomością, że żadne zwierzę nie zginęło i nie cierpiało dla mnie.
Nikogo nie zamierzam przekonywać do swoich racji, ani potępiać mięsożerców, są ludzie którym nie przeszkadza, że na talerzu leży kawałek żywej istoty, której jedynym sensem życia było czekanie na śmierć w męczarniach (kiedyś widziałam transport do rzeźni i..... łzy w oczach krowy....), ja tego znieść nie mogłam i powiedziałam "nie".
Ale jest dla mnie hipokryzją napadanie na myśliwych, skoro samemu sie też zabija, tylko że przez pośredników. Myślisotwo to taka sama hodowla jak hodowanie trzody czy drobiu (przecież w sklepach można kupić pasztet z zająca itp), tyle że te pierwsze przynajmniej mają jakieś życie, bo zwierzęta hodowlane są trakowane gorzej niż rzecz. Gdyby ludzie zoabczyli co sie dzieje w fermach i rzęźniach, sklepy miesne by znankrutowały. Większość ludzi po pracy w takich placówkach przechodzi na wege-diete.....
Wybaczcie mi tę zmiane tematu, ale wszystko się ze sobą łączy. A wegetarianizm to nie jest tylko zaprzestanie jedzenia mięsa, to cała ideologia, która w człowieku rośnie i pozwala mu poznać świat z całkiem innej perspektywy.
A wracajac do tematu:
o zdziczałe psy chodzi mi oczywiście gdy są w pożądnym lesie, a nie gdziesgdzie kamieniem przeżuci się las...
No ja właśnie spotkałam te dwa osobniki w takim własnie lesie, wcześniej spotkałam dzika, ale na szczęście chyba mnie nie zauważył
w miejscu gdzie nie ma śmietnika i trza się martwic o siebie, pies który perzeżyje (a prawda jest ze może 3% przeżyje z tych odżutków co je ludzie zostawiają) musi byc silny i agresywny...
Silny tak, ale agresywny wcale nie. Strach i ucieczka najczęściej ratują zwierzakowi tyłek, nie uważasz? Myślisz, że długo pożyje pies, który bedzie zadzierał z każdym napotkanym osobnikiem? Myślisz, że pośród wilków to tylko agresja? Właśnie tam agresji jest najmniej - w stadzie najmniesza oznaka agresji jest wyciszana. Gdyby wszystkie wilki (psy) były "Strasznie agresywne i bardzo ambitne" powstał by chaos.
Groźne są watahy skladające się z kilku osobników (Nie wiem jak dzikie psy, ale chodzi mi o te bezdomne włóczące sie po wsiach), bo psy czują się wtedy silne i nie boją się ludzi. Ale pojedynczy pies zazwyczaj zwiewa. Przynajmniej ja mam takie doświadczenie. Bezdomny osamotniony pies nigdy mnie nie zaatakował.