Prędzej, czy później zauważy się poziom wykwalifikowania instruktora. Jeśli się rozczarujemy nie pozostaje nam nic innego jak zmienić stadninę...
W jednej stadninie przed jazdą trzeba było podpisywać kartkę, że jeździ się na własne ryzyko i instruktor nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne "szkody". Okazało się, że konie są bardzo znarowione, płochliwe i kiepsko wyszkolone, a trener też nie był najlepszym nauczycielem (pozwalał jeździć bez toczków!).