No wiec ja przeczytalam na pewnym forum fajna rozmowe w sklepie jezdzieckim:
Abyście mogli się pośmiać zamieszczę tu rozmowę usłyszaną w sklepie jeździeckim.
Przy ladzie stała kobieta.
- Poproszę katar.
- słucham? - nie zrozumiała sprzedawczyni.
- No katar.
- przepraszam ale nie rozumiem.
- pracuje pani w sklepie jeździeckim i nie wie pani co to katar jest?
- wiem, ale przykro mi nie sprzedajemy kataru. I raczej wątpie aby pani go w jakimkolwiek innym sklepie dostała.
- jakto nie sprzedajecie? Przecież jest na wystawie!
Kobiety podeszły do wystawy, klijentka wskazała o co chodzi.
A chodziło o... KANTAR.
P.S.Co do poprawnego pisania, to ode mnie tego nie wyegzekfujecie, bo mi sie klawiatura zepsula i nie mam polskich liter. A poza tym to ostatni dzien wakacji!!