Z rekolekcji wróciłam... Tym razem nie było drogi krzyżowej tylko liturgia słowa, ksiądz gadał, gadał, gadał... No i znów mam wrażenie że to jest dla nieco młodszych dzieci... W zeszłym roku rekolekcje były fajniejsze.
Siedziałam z Olą, Anią, Karoliną, Anią z 5a i jeszcze jakimiś dziećmi z 3 klasy w 4 ławce, przed nami Monika, Angelika, W. i Dominika (wiecie, one mnie naprawdę wnerwiają...), a w szóstej ławce siedzieli ci z 6a (Marcin, Igor, Damian, Mateusz, Maciek i jeszcze jacyś inni). Moje koleżanki oczywiście od razu się śmieją, cały czas się na nich patrzą, odwracają się... I cały czas gadały, a w pewnym momencie W. się do mnie odwróciła i tak głośno: "Agatko, nie śpij, to kościół" i potem się od razu na szóstoklasistów patrzy, jakie to zrobiło na nich wrażenie (ale niestety oni nawet jej nie zauważyli... xD). A ja w ogóle nie spałam, a na pewno uważniej słuchałam niż ona, która cały czas z Dominiką gadała...
A jak śpiewaliśmy jakąś piosenkę, to ksiądz coś takiego: - Chłopcy z 6a też śpiewają! No, Maaaarcin... Śpiewajcie!
Noo i Marcin zaczął śpiewać, nieważne, że się śmiał cały czas...