Ja nie nawidzę wszystkich owadów.
Uraz z dzieciństwa-Tato zawsze straszył mnie, że jak sie troche zbliżę do jakiegokolwiek owada, ten wleci mi do ucha, i przetnie bębenek uszny
.
Głupota głupotą, ale mała "córeczka musiała uwierzyć, i do dziś mam uraz.
Kiedyś taka historia-Stoję na środku podwórka, opalam sie na stojąco i nagle wylatuje z bratka(kwiatka-mój wujek nie umie latać
) mojej babci maluteńka pszczółka.
A na to bardzo mądra Madagaskar na całe gardło: MAAAAAMOOOOOOO!!!!!!!!! Na to mama z mojego pokoju przez okno: Nie krzycz!
A na to również bardzo mądra ja:GWAŁCĄ MNIEEEEE!!!!
Cała ulica sie zleciała, patrzą, mama leci oburzona, a ja po cichu sie tłumaczę:już zgwałciła
.
Mama sie pyta: Kto?
A ja: ona! i pokazuje palcem przed siebie na małą "gwałcicielkę"