Jako, ze moj kotek zostal wykastrowany rowno tydzien temu, wiec napisze jak bylo w moim przypadku. Od wtorku wieczorem kot nic juz nie jadl i nie pil, w srode rano zostal odwieziony do weta. Odebralam go o 18 juz wybudzonego, dostal zastrzyk przeciwbolowy i do domciu. Przez pierwsza godzine lezal tylko, bo mial jeszcze niewladne lapki, potem powoli zaczal sie czolgac po domu, a wieczorem juz jako tako chodzil i zjadl tez kolacje (suche). Na noc kocury rozdzielilam, bo za bardzo sie tlukly. Rano kot juz byl OK, wspinal sie na firanki i skakal po meblach, jadl normalnie. Zadnej rany, wygolonego futerka, ani szwow na wierzchu nie bylo. Szwy mial wewnetrzne rozpuszczalne, wiec odchodzi zdejmowanie ich. Aha, zabieg 80 zl.