moja mama jadła jakieś móżdżki ale dla ludzi mieszkających na wsi takie świerzynki po świniobiciu [zresztą nie wiem, z jakich zwierząt były te móżdżki] nie były niczym obrzydliwym, teraz to wszystko się pozmieniało, są inne stereotypy itp, panuje moda na coś innego i w ogóle sami rozumiecie, ja teraz nie zjadłabym czegoś obrzydliwego, ale np. kiedyś ś.p. dziadziuś jak byłam mała, to zawsze jak bił świnię to później jedliśmy razem świński ogon
z musztardą
i dobre było ... i nikt nie robił z tego sensacji [miałam może z 5 lat], ale teraz nie tknęłabym takiej rzeczy albo moja ciotka robi czarninę, heh wszyscy dorośli się nią zapychali [pomijając mojego tatę], a dzieci miały robione kartofelki z jajkami swojskimi sadzonymi i sałatą
ahhh pamięta się te czasy
a co do nieustraszonych, ostatnio były mózgi krowy [ i wtedy nam mama wspomniała o tym, że jadła mózg, ale czego, to nie pamiętam, smażony był chyba, czy coś, heh dla mnie to obrzydliwe, ale ona zachwalała
], a kiedyś jądra bawołu