Od urodzenia NIENAWIDZĘ bananów. W przedszkolu i w pierwszych klasach szkoły podstawowej to NIENAWIDZĘ było tak silne, że gdy poszułam nawet lekki zapach bananów, brało mnie na wymioty. I parę razy przez to niestety wyglądałam jak ludzik z emotikonki <żygi>... Do tej pory NIE ZNOSZĘ bananów. Ostatnio jechałam tramwajem z kuzynem. Wiedział,że nie lubię bananów, ale gdy zobaczył, że podchodzę do okna bo kobieta obok zaczęła jeść banana, to aż oczy wyleciały mu z orbit a szczęka upadła na ziemię i zaczął się ze mnie śmiać. A ja, blada jak ściana, stałam w oknie i wdychałam świeże powietrze. Następnego dnia już cała rodzina nabijała się z moich 'bananowych' wyczynów. Podobnie było, kiedy mama kupiła 'waniliowe' ciasto. Wszyscysię zajadali, klepali po brzuchu i mówili 'pyszne to waniliowe ciasto'. Tylko jakoś nikt oprócz mnie nie odkrył, że to NIE waniliowe, ale BANANOWE. Juz po pierwszym kęsie to odkryłam. N I E-NAWIDZĘ bananów, N I E-CIERPIĘ, N I E-TOLERUJĘ I N I E-LUBIĘ. To jest jedyna rzecz, której nigy N I E-ZNIOSĘ, mój czuły punkt. Dziękuję. to na tyle na temat tego żółtego, długiego czegoś czym zajadają się małpy w dżungli i ludzie. BLE!