Kostuś, współczuję...
Ja próbuję się jakoś na 'to' przygotować, mój ojciec choruje od około 10 lat i jest coraz gorzej, praktycznie nic już razem nie robimy, nigdzie nie wyjeżdżamy, relacje są, szczerze mówiąc - kiepskie. Widać, że jest przytłoczony sytuacja i nie radzi sobie ze wszystkim, próbuje to 'odreagować' na mnie, na mamie, sprawia wrażenie "obrażonego na cały świat". I nie wiem, czy drugiego przeszczepu doczeka, a jak doczeka - czy go przeżyje.
No i jeszcze babcia... Stwierdzono już u niej na pewno Alzheimera, ledwie poznaje, co się dzieje dookoła, woła dziadka, który nie żyje od trzydziestu lat, szpital nie chce jej przyjąć a ja się zastanawiam, w jakim kraju żyję, że za łóżko trzeba płacić jak za apartament w hotelu, i wiecznie mówią "nie ma miejsca".
Uf, to się namarudziłam... ;/