Ataki padaczkowe bywają naprawd różne. Hanka najpierw sztywniała - zaczynało się od skurczu mięśni w tylnych łapach, co zmuszało ją do siadu - musiało jej to sprawiać ból, bo popiskiwała. Potem zaczynała powoli tracić świadomość wyprężając ciało (odchylanie głowy w tył i sztywnienie przednich łap) aż do przewrotki - najczęściej na bok. Mogą wystąpić drżenia mięśni, ale nie koniecznie. U Hanki najczęściej ich nie było. Kończyło się na wysztywnieniu i utracie świadomości. Ataki trwały od kilku do kilkunastu minut.
To była padaczka nabyta - po nerwowej odmianie nosówki.
W tej chwili ataki ustały - ostatni jakieś dwa - trzy lata temu.