Wszytsko poszlo dobrze, dzis Bafi miał powtórzony zabieg... Opowiadałam juz na temacie goldenki ze za pierwszym razem Bafi dstal narkoze ale nie zasnąl jeszcze dostatecznie gleboko , przenieśliśmy go na stół operacyjny a Bafi ostakiem sił zacząl sie miotać, wyszarpywać. W sumie 4 osoby toczyły walke z 40-kilogramowym psem który był w totalnym amoku
.... na szcześćie dzis już bylo spokojniej . Ale to i tak dla niego ogromy stres. Po zabiegu jak nam każą wziąśc psa to az mi sie serce ściska jak widze Bafuśka z jeszcze związanymi łapami, z językiem na wierzchu i krawaymi zaciekami pod oczkami
Przez jakiś czas miałam do siebie orgomny żal że naraziłam go na takie coś...ale tłumacze sobie że tak trzeba bylo postapić. Mam tylko nadzieje ze po tych zabiegach już wszystko będzie naprawde w porzątku
.