Dzieki, spytam sie.
Troche to kiepsko wyglada ale sobie jakos radzi. Na jednej nozce stoi, bokiem opiera sie o wapno i stara sie troszke sobie piorka na brzuszku ulozyc.
Z tym uszkodzeniem nerwu to, najprawdopodobniej doszlo przy zlamaniu To zlamanie mial otwarte. Wczoraj wetka stwierdzila, ze nawet ladni sie to goi i nie bylo zbyt duzego wycieku krwi. Bede walczyc.
Patrzylam dzisiaj po pokoju i praktycznie nie wiem gdzie moglo mu sie to stac. Jest najlepszym "lotnikiem" z posiadanych przeze mnie ptakow. Zahaczyc tez nie bardzo mial gdzie. Fifi przed nim ucieka, wiec wykluczam ugryzienie. W dziubniecie przez wspoltowarzyszy tez mi sie raczej nie chce wierzyc. Choc Kuki go kiedys skubnal w jeden przedni "palec". Jednak w tym przypadku to nie ta wysokosc... Z Ryzolem sie dobrze dogaduja, wiec tym bardziej go eliminuje. Jedyne co, to moze sie gonily i sie Timon nie wyrobil i uderzyl w cos
______________________________________________________
Aktualizacja 11-06-2004:
Wczoraj bylam na kontroli. Bandaza nie mial zakladanego, gdyz 3 dni temu zdziobal sobie opatrunek i mial nowy zalozony - przeze mnie. Wetka stwierdzila, ze nie ma co nadyrezac nozki. Ma tak jeszcze byc przez 2 tygodnie. Gdyby znow sciagnal sobie opatrunek - mam nowy znow zalozyc. I za 2 tygodnie do kontroli i byc moze /bardzo prawdopodobne/ zdjecie
Rana jest ladna, sucha
Do tego same dobre wiesci. Zaczyna pomalu sie podpierac na tej nozce. Nie trwa to na razie dlugo - max 30 sek, ale zawsze. Do tego zaczyna mu wracac czucie!!!!!!!!Wczesniej mial zgiente pazury i na takich sie opieral czy tez lezal. Teraz ladnie juz pazury rozklada. Zaczyna go powoli juz "nosic"... Siedzy przy drzwiczkach klatki z wyrazem: wypusc mnie... otworz... Ale jestem twarda i sie niedaje
Jeszcze troche i powinno byc ok...