Zgadzam sie z Fido, chichuachua są za delikatne.
Ja bym na twoim miejscu zastanowiła sie nad buldożkiem francuskim.
Nie wiem jakiego pieska czciałabyć kupić, jaki ma mieć charakter. Może jakiegoś małego teriera (welsha, cairna - mi bardzo podobaja się cairny, a charakterek mają bardzo fajny).
ja dziesiaj bayłam z Raptusem deugi raz na kroplówkach i mam dość. 4 godziny siedzenia prawie bez ruchu i wszystko mnie boli. Raptus już się troche przyzwyczaił i chyba troche lepiej się czuje, bo dzisiaj zjadł normalnie dwa posiłki i już nie jest taki smutny. Dzisiaj siedzieliśmy cały czas w gabinecie (wczoraj na zapleczu) i widzieliśmy wszystkich pacjentów, wiec tak bardzo nam się nie nudziło. Była też sunia na sterylizacji i najbardziej zaskoczyła mnie wetka, jak podczas operacji woła inną wetkę, zeby przyszła zobaczyć jak wyglada trzustka.
Była tez pani z huski, z którym prawie przy kazdej wizycie się spotykamy.
Najlepszy był malutki amstaff, znaleziony kilka dni temu. Był taki wesolutki i ufny, jeszcze nie wie, że w lecznicy nie spotka go nic przyjemnego.
Jutro dostaniemy już kroplówki do domu, może sobie poradzimy z kroplówkami i tak do piątku. Potem powtórzymy badania krwi i dopiero wtedy będzie wiadomo, czy to leczenie coś dało.
Zmieniliśmy też karme ze zwykłej na weterynaryjną i musimy zapomnieć o większości ulubionych przysmaków.