Witam
Rozpoczynam ten topic w ramach szerzenia wiedzy o przetrwaniu.
Jak myślicie... czy poradzilibyscie sobie w lesie w miescie, w razie jakiegos kataklizmu?
Macie uszykowane cokolwiek na wypadek braku pradu, powodzi wichury, zamieszek, ataku "terrorystycznego"?
Moim zdaniem gdyby Nowy Orlean wiedział co ma robić w czasie powodzi i po niej - nie byłoby tyle ofiar.
Moze zaczniemy, co uzywam gdy ide do lasu na jakiś czas i chcę być w miarę przygotowany na wszelkie ewentualności.
Na pewno ogromny worek foliowy z mocnego plastiku. Przede wszystkim mozna z niego zrobić namiot, kurtkę przeciwdeszczową, deszczownie, magazynowac suche gałęzie do ogniska, przechowywac prowiant, zbierać smieci, jedzenie. Ważne by był "nieszeleszczący" jeśli chceci np, zaczaić sie na jakąs zwierzynę z aparatem w czasie deszczu, lub gdy jest zimno (efekt szklarni).
Na pewno nóż. Najważniejsza jest nie cena a ostrość, i przydatność. Nie cudujemy z nozami z pakietami surwiwalowymi w rączce, gdyż zawsze te noże kończą tak samo - pęknięcie pomiędzy ostrzem a klingą.
Nóż musi trzymac sie mocno w dłoni nawet gdy jest mokry.
Przydałaby się do noza ostrzałka. Nigdy nie rzucamy nozem!!! Nie pozbawiamy sie broni ani najważniejszego narzedzia, więc jak chcemy sobie porzucać polecam grę Darts
Przydałaby sie odzierz termoaktywna, lub wełniana. Wełna jest niby lepsza bo trzyma ciepło nawet gdy jest mokra (tak z reszta powstaje filc) ale gdy sie opije wody moze utopić (skapanie się) - jest bardzo ciężka gdy jest wilgotna. Termoaktywna bielizna szybko wyschnie i tez daje uczucie ciepła.
Mozna używać kurtek z membramą jakiegoś X-teksu. mnie nie stać (bo dobry goretex to ok 700-800zł - a w czymś tak drogim nie będę łaził po krzakach. Więc kupiłem wodoodporną gunowaną kurtke - poncho. Deszcz zcieka a przez boczne dziury wydostaje się pot. Dodatkowo jak się kupi porzadne poncho można mieć z tego fajny namiot
Buty sa ważne ale też bez przesady. Niektórzy uzywają bucików z membramami itd. ale każda membrama w końcu przepuści. Ja używam innej metody - parę skarpetek na zmianę i tanie wojskowe buty. Posiadam takie same jak mieli w vietnamie amerykanie. Skarpety zmmienia się przynajmniej dwa razy dziennie. Zachowanie stóp w dobrym stanie to podstawa przetrwania. Przed założeniem buta po nocy sprawdzamy czy coś nie siedzi w butach, nie wędzimy butów ani nie opiekamy nad ogniem w celu wysuszenia - moze dojśc do zniekształcenia podeszwy, wkałdki, materiału, lub wyściółki co spowoduje ze buty zaczną obcierać - a w wilgotnym terenie kończy sie to najczęsciej gangreną.
Skarpety można używać jako rękawiczki.
Wbukłak na wodę - im większy tym lepszy. Niestety woda to najcięższa rzecz w każdym pakiecie przetrwania. Można ją pozyskiwac z ujec wody, ale w czasie kataklizmów czy po porstu z powodu zanieczyszczeń - nie jest często zdatna do picia. Można używać tabletki uzdatniające - ale po zakupie tego czegoś i sprobowaniu takiej wody - będziecie woleli nosic ze sobą nawet za ciężki plecak
niz polegac na tabletkach. Można uzyskiwac wode z deszczowni ( wykopujemy dziure w ziemi - przykrywamy w/w folią, pod spód pojemnik na wode, a na zewnątrz kamien by ta woda wyparowujaca z ziemi skraplała sie do tego pojemnika pod tym kamieniem), lub owijając liście drzew folią, lub zbierac rosę przy uzyciu skarpet obwiązanych na nogach - ale to są wszystko małe ilości.
Zródło wody dobrej to takie przy którym widac tropy dzikiej zwierzyny, nie ma padliny w okolicy lub w wodzie. jest roślinnośc wodna, może ryby.
Wodę staramy sie ugotować. Nie pijemy na zapas, a tym bardziej gdy długo nie pilismy - może to doprowadzić do choroby. Podręcznik SAS mówi: nie racjonujmy sobie wody - racjonujmy swój pot.
Gdy jest mało wody - starajmy się nie jeść za dużo, popijając na końcu.
Coś dla pozyskania ognia. Szkół jest dużo, od krzesiw, po zapałki sztormowe a kończąc na lupie. Metoda kazda jest dobra, najlepiej znać je wszystkie i mieć przy sobie materiały. Przyda się świeczka (może być ta z IKEI w tym aluminiowym) i stałe paliwo do podpalania grila. Pamiętajcie że to ze wiemy jak rozpalić ogień nie znaczy że to umiemy. Trzeba ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. To jest naprawde trudne dla poczatkujacych.
Ogień daje ciepło i pożywienie. Chroni przed drapieżnikami, komarami, i oczywiście sygnalizuje nasza obecność. Gdy nie chcemy być zauwazeni palimy tylko suche paliwo w specjalnych dołach obłozonych kamieniami - i tylko w NOCY. Gdy nie mamy dostępu do żródła witamin, można sprobowac jeśc surowe mięso - gotowanie zbija cenne witaminy. Dzięki jedzeniu surowych wątrób fok - eskimosi mogą żyć na kole podbiegunowym i nie umierać na szkorbut.
Gdy nie mamy broni można "utwardzić" naostrzony kij - jest na tyle silny że dawni koczownicy tak bronili sie nawet przed wilkami.
Przyda się parę lasek świetlików chemicznych, nitka, igła, metalowa puszka na to wszystko , która bedzie także garnkiem i pojemnikiem na wodę, kompas, linka piłka - do drewna, haczyk, linka pstrągowa (wytrzymuje dłużej kontakt z solą morską). Latarka - najlepiej wieczna (na małe dynamko) i najlepiej wodoodporna.
Przyda się też chusta ala arfatka. Ale musi być oryginalna (koszt ok 10-20dolarów dla znajomych którzy jada na nurkowanie do egiptu np. ) dlatego ze jest z wełny wielbłada, a nie z bawełny. To znaczy że tak jak sweter, bedzie zawsze dawać ciepło. Pozatym przydaje się do wielu rzeczy.
Jeślie chodzi o pożywienie - to ja polecam batony ze skleów sportowych, lub odrzywki. Baton ma dużo energii i białka. To samo odrzywka. Jeśłi chodzi o odrzywkę - to dobrze by była z serii gainer. To znaczy ze ma ok 70-80% węglowodanów a 20% białka. Odrzywki czysto białkowe nie nadają się jako główne pozywienie, gdyż bilnas energetyczny spalania białka nie bedzie dla nas na +
.
Do odrzywek jest potrzeba woda i cos do rozmieszania. Dają siłę, ale nie dają uczucia sytości. Ja wymyśliłem patent na cynamon. Mam ze soba zawsze parę lasek cynamonu, z których odłamuję kawałki tej przyprawy i ssam w czasie wędrówek - naprawde potrafi zabić na jakiś czas uczucie ssania w dołku.
Można kupić żywnośc odwodnioną - ale drogo kosztuje.
W lesie jest mnóstwo jedzenia - trzeba tylko wiedziec co jest jadalne. Najczęściej zbiera się jagody, orzechy, korzonki. Ale jest też dużo dzikich warzyw, ziół. Polować na zwierzynę nie polecam. Po pierwsze - w czasie "pokoju" to kłusownictwo. Po drugie trzeba doswiadczenia w rozpoznawaniu tropów, zachowań i upodobań zwierząt. Trzeba umiec budowac sidła i najczęsciej bilans energetyczny jest ujemny.
Można zbudować oscień i sprobowac zapolowac na ryby, ale to też nie zawsze działa - można użyc w/w husty jako sieci na małe rybki - rybki do 10cm mozna jeśc w całosci.
Latem ważne są napoje izotoniczne - ja mam takie w tabletkach mulsujacych. Dzięki czemu uzupełniam poziom elektrolitów w organizmie. Posiadając swój zestaw "suchych" żywności - mogę mieć jedna dużą butelke z wodą, a nie kilka mniejszych z gotowymi już "wywarami".
Pieczywo chrupkie jest tez dobre, ale nie pszenne - bo jest zbyt lekkie i nie syci tak dobrze jak np. wielozborzowe, lub żytnie.
cdn
Pożywienie.
Staram się mieć zawsze racje żywnosciowe na cały czas trwania wyprawy