Byla raz na Paluchu i to mi wystarczylo. Bardzo chcialam zaadoptowac jakiegos psiaka, nie zalezalo mi na rasie ani pieknym psie, chcialam jakiemus psiakowi dac poprostu dom i szanse na szczesliwa starosc.
Smrod jaki tam panowal, wszedzie pelno odchodow, psy szalaly w boksach chac aby je zabrac, ale niestety o jakiegobym sie nie spyta ten nie byl do adopcji, niezaleznie z jakiego boksu to na odpowiedz o kazdego psa slyszalam, ze pies jest w kwarantannie, to byl dla mnie szok, odnioslam wrazenie, ze kazdy tam pies przebywa na kwarantannie i zaden nie jest do adopcji, potem juz sie dopytywalam wyrywkowo o kazdego mimo, ze na boksach nie bylo informacji o kwarantannie odpowiedz byla zawsze taka sama "KWARANTANNA". Tuz przy bramie byl boks z kilkoma rottkami, byla tam Kora ktora zajmowala sie Pani Ela, dowiedzielismy sie, ze sunia owszem jest do adopcji, poszlismy z nia nawet na spacer, ale balam sie wziac do siebie Kore, dlaczego ?? Moj maz zajmowal sie szkoelniem rottkow, zawsze miel psy tej rasy badz mixy tej rasy, wszystkie byly kochane, Kora byla pieknym rottkiem z lekkim siodlem, alenam to nie przeszkadzalo. jeden fakt ktory zawazyl na tym, ze jednak jej nie zaadoptowalismy byl takie, ze Kora byla zabrana z interwencji, wlasciciel trzymal ja na drucie w koszmarnych warunkach, Kora maila jeszcze blizny na karku po tym drucie i na probe poglaskania jej po glowie i karku reagowala ostrzezeniem i klapaniem pyskiem. Nie jestem smarkaczem razem z mezem, oczekiwalismy dziecka i wzielismy pod uwage, ze dziecko gdy dorosnie napewno nieraz bedzie chcialo lapac psa za kark, nie chcielismy by doszlo kiedys do tragedii, taki pies potrzebuje spokoju wiec nie wzielismy jej, ale do dzis o niej pamietami i maz spomina Kore z lekka nutka zalu, ze nie moglibysmy jej sprawic takich warunkow na jakie ten pies zaslugiwal. Na szczescie niedawno dowiedzialam sie od wolontariuszki z Palucha, ze Kora znalazla swoj domek
No ale to nie temat o Korze z o Paluchu, warunki jakie tam panowaly poprostu mna zmrozil, nie moglam potem spac a jak jeszcze tluly mi sie mysli po glwoie, ze przeciez jezeli kazdy pies tam jest na kwarantannie to ile z nich znajduje swoje nowe domy ??
Niedawno tez dalam domek tymczasowy dla jednego psa z Palucha bo mial jechac na drugi koniec Polski do domu, pies byl niedawno kastrowany, rana wygladala paskudnie, zaropiala i czerwona wygladalo to paskudnie, zaraz chwycilam za rivanol i zaczelam temu psu ta rane przemywac i okladac, na nastepny dzien wszystko wygladalo o nieo lepiej, jak mozna wykastrowac psa i pozwolic na takie gojenie sie rany ?? Nie wiem jakimi nicmi byla szyta rana, ale chyba rozpuszczalnymi bo czesc szwow jeszcze wystawala z rany co bylo napewno niekomfotowe dla psa, ale ja weterynarzem nie jestem wiec moglam jedynie poprzemywac to wszystko, w dodatku kurcze, czy trzeba rozpruc calego "siusiaka" psa zeby go wykastrowac ?? Dla tego psa wyrazna ulga bylo przemycie tej rany, nie wyobrazam sobie jak ta rana goilaby sie dalej w takim stanie.
Maz ktory od urodzenia mieszka w wawie ( bo ja jestem naplywowa) powiedzial mi, ze na Paluchu bylo juz kilka skanadali, dlatego uwazam ze to co sie tam dzieje i jest tutaj opisane jest trafione w dziesiatke.