Witam,
Mamy troszkę problemów z przyswojeniem do siebie naszych ukochanych wiernych suczek Wiki (7-letni York) oraz Kaji (9-letni bokser) z małą kotką brytyjską Leosią (11 tygodni, plus, minus). Kotek jechał z nami aż z Krakowa, do Krosna na podkarpaciu, a trzy-godzinną podróż, w wygodnym transporterze zniósł z bezustannym miauczeniem
Ale nie o tym mowa. W domu nastąpiło niestety przymusowe poznanie, bo psy bez problemu wyczuły zwierzę w transporterze zanim schowaliśmy gdzieś kota do któregoś pokoju i nastąpiło poznanie. Przestraszony kotek prychnął, bokser warknął, a zazdrosny York płakał/piszczał do swojej ukochanej pani. Dziś jest już drugi dzień, raz czy dwa otworzyliśmy pokój kotka (ma tu póki nie pogodzi się z psami drapak, zamykaną kuwetę, łóżeczko, miski oraz dywanik do drapania przy drapaku i łóżku ^^) zeby zaczely sie poznawac. Z początku kot dumnie siedział na najwyższej półce drapaka, czując na sobie spojrzenie gapiącego się na niego boksera i yorka. Potem się obwąchały, kot prychnął, a pieski rzuciły się w pogoń, ale do niczego nie doszło, bo szybko je powstrzymaliśmy. York sam na sam z kotem jest w miarę spokojny, chociaż wyrywa się od czasu do czasu. Miał też takie dziwne kontrolowane zachowanie wobec kota. Próbował na niego wchodzić (mi jednoznacznie kojarzyło się to z pokryciem, a w końcu obie są dziewczynkami) - znaczy się York po prostu właził beztrosko na kotkę. Potem Wika spróbowała nawaet ugryźć delikatnie kotka w uszko, i na tym się skończyło ich bliskie spotkanie.
Co znaczy takie zachowanie??? Teraz kot ma otwarty pokój, Wika jest ze swoją panią w salonie, ja siedzę z miauczeniem i drapaniem kota pisząc ten temat, a bokserka już sobie chrapusia
Moje główne pytanie brzmi:
jak można przyspieszyć proces adaptacji kota z psami?, czy trzeba czegoś się wystrzegać, a coś zrobić? Proszę o odpowiedź kogoś z podobnymi doświadczeniami/weterynarza/hodowcy. Kotkę próbujemy na syczenie oduczyć krzycząc to stanowcze NIE o którym usłyszeliśmy w książce o kotkach. Psy jak zaczynają wygląać niebezpiecznie to też oczywiście "zostań, nie rusz, siad". Ale z zamykanym pokojem, oddaleniem się zwierząt i spaniem na innych piętrach nie przetrwamy długo. Zależy nam na tym, żeby zwierzęta się nie tylko zaakceptowały, ale i zaprzyjaźniły, jak niegdyś zrobił to York z bokserką, bawiąc się beztrosko na jej faflach kilka dni po przywiezieniu