a przez 7 dni od obejrzenia czujesz oddech Sadako na karku...
Nio...
Noja koleżnka obejżała chyba z trzy dni przedemną, więc khem... no po tym jak jej skończyłsię czas mogłam czuć się bezpieczniej...
0 również???
Ni, tego ni... pewnie jest lepsze od "2"... Mam nadzieję... (Mam od tego tylko okładkę...
)
Z sieci: "...szkoda tylko, że data premiery znów się przesunęła, i to o miesiąc (coś koło 20 kwietnia)."
Ekhem... no więc, oglądałam Krąg pierwszą część - japoński, potem amerykański, potem drugą część japoński, potem dark łoter, potem klontwę - amerykańską, potem krąg dwójkę amerykański...
Opinie z sieci:
"film w porownaniu do amerykanskeij wersji sie umywa jest po prostu nudny" brzmi to uroczo...
"Zaczyna się ostatni tydzień naszego życia
euGeniusz
"Ringu" to japoński film z 1999 roku, pierwowzór amerykańskiego "The Ring" (który szczerze mówiąc jest o wiele gorszy od japońskiego pierwowzoru). Ale zanim wyjaśnię dlaczego właśnie ten film chciałbym polecić poznajmy treść tego dzieła.
[opis filmu]
Najlepszy efekt możemy osiągnąć jeżeli film obejrzymy w nocy przy zgaszonym świetle. Wtedy naprawdę poczujemy atmosferę tego filmu. Jeżeli natomiast pierwszy raz oglądamy film w kinie to niesamowity efekt daje samotny powrót do domu z drugiego końca Krakowa (oczywiście koło godziny 22.00 - niesamowite przeżycia gwarantowane - na własnej skórze wypróbowałem ten sposób).
Jednak powróćmy do tematu, czyli dlaczego należy właśnie ten film obejrzeć. Według mnie największym plusem tego filmu jest oryginalny i niezwykle ciekawy scenariusz, który uważam za jeden z najlepszych scenariuszy w latach 90. XX wieku. Może tylko scenariusz do filmu "Forest Gump" jest lepszy. Wychodząc z kina zadajemy sobie pytanie jak potoczyły się losy bohaterki i czy zrobienie kopii wystarczy aby ocalić swoje życie. Kolejnym plusem jest świetna gra japońskich aktorów (uważam, że grają o wiele lepiej od hollywoodzkich gwiazd, nie są po prostu tak sztuczni). Następnym atutem jest to, iż pomimo, że jest to horror nie leją tu się strugi krwi (a tak dzieje się we wszystkich amerykańskich horrorach), ten film po prostu oddziaływuje na naszą psychikę. Kolejny plus to brak efektów specjalnych. W dzisiejszym zwykłym filmie jest zbyt duża liczba takich efektów, a brak ich w "Ringu" dodaje temu filmowi uroku, i buduje atmosferę naturalności i zwyczajności (w pozytywnym rozumieniu tego słowa). Doskonale jest także budowane napięcie - dzieje się to na zasadzie stopniowania (czyli gradacji) napięcia.
Oczywiście nie możemy stwierdzić, że "Ringu" nie posiada żadnych minusów. Myślę, że jedynym jego minusem (paradoksalnie możemy to także uznać za plus) jest to, że historia do końca nie jest jasna. Dopiero po obejrzeniu filmu "Ringu" wiemy dlaczego ojciec zabił tą dziewczynkę i znamy jego motywy (i wtedy już nie uznajemy go za postać negatywną, bo znamy całą prawdą o tej dziewczynie i wiemy, że zabicie jej było jedynym wyjściem).
Reasumując, "Ringu" to świetny film, który oddziaływuje na ludzką psychikę, dlatego powinny go oglądać tylko osoby dojrzałem emocjonalnie. Musimy pamiętać ze jest to jeden z "najlepszych" (czyli najstraszniejszych) horrorów ostatniej dekady. Ten film pozostaje w pamięci, nie możemy o nim zapomnieć. Po obejrzeniu tego filmu jesteśmy nieco zmienieni, może chociaż przez chwilę patrzymy na otaczający nas świat z innej perspektywy. Pozostaje nam tylko 7 dni życia, chyba że zrobimy kopie i przedłużymy łańcuszek śmierci."
O, lubie tego pana...
joke...
"Bliższa jest nam kultura amerykańska, bo przeciez wywodzi sie z naszej.
Wszystkie te zalety sa w amerykanskiej wersji. Ale amerykańska wersja ma jedną podstawową zaletę: jest bardzij zrozumiała dla Europejczyków! Kultura japońska jest bardzo odmienna od naszej, innaczej wyglada zycie, innaczej zachowują sie kobiety i mężczyzni, innaczej okazują strach (???).
Żałuje ze po 30 minutach musialam to wyłaczyć, bo szkoda mi było czasu, nie mogę powiedziec co jeszcze tam mnie irytowało."
Już wiemy czemu mnie i Pao bardziej podobała się wersja japońska...
"Ludzie lubią się bać. Prawda to stara i powszechnie znana. Będąc w odpowiednim nastroju sięgnęłam po film, który według zapowiedzi miał być "najstraszniejszym horrorem świata". Wybrałam podobno bardziej przerażającą, japońską wersję "Kręgu" i nic...
[opis filmu]
Miało być strasznie, a było strasznie nudno. Przez pierwsze czterdzieści minut nie działo się w zasadzie nic, a jeśli już coś, to w iście wschodnim tempie, gdzie nikt się nie spieszy. Zastanawiałam się nawet, czy nie wyłączyć, bo było późno, a film był średni. Drugie pół filmu to horror, jak horror, chociaż mi się wydaje, że można to bardziej podciągnąć pod thriller. Było kilka wbijających w fotel momentów, ale te budowane były bardziej przez muzykę, niż przez grę aktorów. Ta z kolei przypominała nawet ruchami postacie z anime. Ogólnie mam wątpliwości, co do logiki postaci. Wpadały one nie mając żadnych przesłanek wpadają na zaskakująca wnioski. Co było fajne, to japońskie dialogi, które można było usłyszeć w tle. Efekty specjalne były niespecjalne - żadna rewelacja.
Film robi wrażenie. Najbardziej podobał mi się koniec, ale twórcy nie wznieśli się na wyżyny sztuki filmowej. Średnio na jeża."
Pao, a propo japońskich dialogów... Czy ciebie też trafia załamanie nerwowe jak kobieta w japońskim filmie podnosi słuchawkę i mówi "mochi mochi" a sala się brachta... To jest przykre...
A skolei jak byłam na "2046" (to był poczatek filmu) ludzie ogladają. A kilku kolesi gdzieś w oddali się brechta co i raz a to z ruchów a to języka, przedrzeźnia... Pomyślałam sobie, skąd oni się tu wzieli? Przecież tacy (w stulu fanów jackassów) ludzie przeważnie nie zjawiają się ta takich filmach. Po kilku minutach sobie poszli. Więc raczej wyszli sobie z jakiegoś filmu i weszli do naszej sali, żeby zobaczyć co leci... I dobrze, że poszli...
"Po obejrzeniu obu wersji filmu - japońskiej i amerykańskiej - można znaleźć zarówno w jednej jak i w drugiej plusy i minusy.
Wersja japońska jest zdecydowanie bardziej symboliczna. W niej kolory, postaci itp. mają swoje znaczenie. W filmie niektóre wątki są niedopowiedziane, co zmusza widza do zastanowienia się nad filmem. Został on zrealizowany w sposób realistyczny, przez co jest trochę monotonny i miejscami nudny. Zawiera mało efektów specjalnych.
Wersja amerykańska jest nastawiona na przestraszenie odbiorcy. Mimo to w niewielu momentach można się przerazić. Fabuła jest troszkę naciągana, ale dzięki temu film ogląda się z zainteresowaniem. Błyskotliwość bohaterów jest nienaturalna. Trzeba jednak przyznać, że efekty specjalne są o niebo lepsze niż w wersji japońskiej.
Widzowie oczekują w horrorach przerażającej akcji trzymającej w napięciu. Wersja japońska stanowi miłą odmianę naprawdę godną obejrzenia. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich horroromaniaków."
"reżyser nieźle to sobie wymyślił
nie wiem jak wy ale ja skopiuję ten film (udostępniony mi przez koleżankę) i pokażę komuś dalej...
topielica wyłażąca z ekranu telewizora była bardziej przerażająca niż gdy zeszła jej skóra na twarzy w studni, jeśli ktoś jeszcze nie oglądał to polecam nie patrzeć na jej paznokcie gdy wyłazi"
"rezyser sobie tego nie wymyslil!!! film powstal na ...
... podstawie ksiazki koji suzuki
"
Z tym złazeniem skóry z twarzy, to potem został sam szkielecik, prawda? Coś mi się tak kojaży... a już nie bardzo pamiętam... To akurat jakoś nie było straszne... Szkieletów się bałam do 10 roku życia, chyba, wiec teraz...
Jakbym to dostała na kasecie i do w białym opakowaniu (Panasonic
) to penie też bym sie czuła zagrożona...
Na stronie ring 2 - amerykańskiego - ale mówią o wszystkich...
"Dark Water , Ring, totalne gnioty zero żadnego napięcia zero jadki
zero niczego dobrze że miałem popcorn w kinie...dajcie sobie siana jeżeli podniecają Was takie filmy..."
jak kolo liczy na jadkę, to ja się nie dziwię...
"Beznadzieja, totalna klapa, niewypał i jeszcze natepna część
Ej ludzie czy wy sie znacie na filmach przeciez jak sie ogląda The Ring to można puścić pawia, przecież to jest tak beznadziejny horror że nie da sie tego opisać, no i jeszcze 2 część nie no przesada. "piła" to jest dobry film, trzyma w napięciu i wogóle ale to ...szkoda słów. Nie nazwałbym tego filmu horrorem, jest nudny i można przy nim zasnąć."
Taa... i tu widzimy jak się ludzie znają... o mamo... Są dwa rodzaje horrorow... takie w których chodzi o krew, flaki i przemoc, jak piła i masakra piłą (NIE) mechaniczną... i na takie które mają przerazić, w stylu straszna muzyka + wyskakiwanie strasznych rzeczy z ninacka (nawet mają swoje nazwy, ale w tej chwili mi uciekło). Więc, nie no ta wypowiedź mnie zabiła... (Wogóle to podobno w Plie na końcu pokazuje się jakieś przesłanie... coś do myślenia... [nie bedę pisać o co chodzi bo zaspoileruje] ale wcześniej... flaaaki na potegę... więc chyba nie obejrzę...)
Dobra, miałam już tego nie robić, ale nie moge się powstrzmać, musze to wstawić: "a propos tlumaczenia tytulu
ja sie chcialbym dowiedziec czy polskie tlumaczenie tytulu jest trafne czy to jaki idiota tlumaczyl. czy kragjest odpowiednie?? bo gdzies czytalem ze to dzwonek w tym filmie zabija(dwonek w filmie) czyli "ring" - wyraz dzwiekonasladowczy au nas krag, czy tam jest w ogole jakis krag??
~marcin, 2005-03-31 19:12
Bieżący wątek wszystkie wątki poprzedni | następny
dobrze jest przetlumaczone
tu nie chodzi o ring dzwonka... tylko o KRĄG ktory widziala samara zanim kipła w studni
i przeciez haslo reklamowe jedynki to bylo: Zanim ujrzysz zobaczysz krąg :] ogladales w ogole ten ... ~Aniusia fanka N...
dobrze jest przetlumaczone bo samara zanim umarla widziala... krąg
kapujesz?? i przeciez haslo reklamowe to bylo: zanim umrzesz zobaczysz krag
pozdrowienia ~Aniusia fanka Noah
Polskie tłumaczenia powinno być "Łańcuszek św. Antoniego" takie znaczeie ma ring w potocznym japońskim. ~.*."
Ludzie po prostu nie wiedzą co ogladają... jak mają co kolwiek zrozumieć... jak myślą że to chodzi o odcisk kubka na stole...
Jedna osoba wiedziała o co chodzi... A tekst z dzwonekiem jest uroczy...