Khem, khem... miał burak napisać i co? No dobra... już piszę, piszę...
No wiemc, jakiś czas temu byłam na amerykańskiej wersji... i... powiem... że w porówaniu z innymi odpowiednikami ringów, klątw, itp. wyszło to nawet, nawet... Nie, żeby jakaś rawelacja, ale nie załamałam się jak poprzednio... No to teraz napiszem dlaczego. Bo... nie jest to film który ma wystraszyć, w japońskiej wersji bardziej się odczuwało "wyskakiwanie zza karzaka", a ten był bardziej, faktycznie, stylizowany na film taki jak "Szósty zmysł"... Film wyszedł nawet... sympatyczny...
"Np. jak w Nippon jest manga i anime to w ameryce te ich dziadoskie komiksy i bajeczki dla dzieci, choćby odlotowe agentki, czy te wszystkie witche, batmany, hulki itp. W ogle nie można porównywać do mang i anime made in Kraj Kwitnącej Wiśni."
Ej, nie gloryfikuj... wiadomo, że amerykę kochają tylko amerykanie... i Bóg z nimi, ale i w Japonii nie wszystko jest idealne, np. poziom animacji, jeszcze niedawno tragiczny, no i niektóre mangi i anime są tak beznadziejne... (Ale niektóre za to super...
)