Dayyy... najpierw był chór chyba... przez całą podstawówkę z przerwami... (nawet jakieś solówki były, albo półsolówki
), dwa razy w szkolnym konkursie... raz sama... śpiewałam "Puszka okruszka" zastrachana ciamgałam pluszowego psa...
a potem mnie zaczepiali na korytarzu, kurcze byłam rozpoznawalana...
Drugi raz z koleżanką coś o jesieni... W gimnazjum jakieś wygłupy... hm... nie pamiętam, żeby coś było. W liceum taa... normalnie anglistyczne kółko teatralne nam się zrobiło i śpiewaliśmy kolendy dla uczzniów i dla nauczycieli emerytów, potem miało być dla myłych dzieci, a skończyło się dla licealistów... Śpiewanie i tańczenie do "Mydło lubi zabawę w chowanego pod wodą..." Boże, co za obciach... na szczęscie nie byłam sama...