Mam nadzieje, że owy reportaż będzie przestrogą dla wielu młodych forumowiczów.
- Agnieszko! Wyjdź z psem!
- Dobrze mamuś, już idę! Toffiś chodź do panci!
Zapinam smycz do obroży mojego psa i wychodzę z domu. Chwilkę zastanawiam się gdzie pójdziemy tym razem i już wiem- idziemy na łąkęobok Wydziału Uniwersytetu Adama Mickiewicza na Różanym Potoku. Po drodze mijam Gimnazjum i Liceum nr 13 Obok śmietnika znajdującego się naprzeciwko szkoły stoi grupka młodzieży. Trzy osoby palą „skręty”, a dwóch chłopców rozmawia, żywo przy tym gestykulując. Dochodzą mnie strzępki rozmowy:
- 20 zł i ani grosza mniej!
- … za głupie LSD.
- Może i głupie, ale ty kupisz je ode mnie i za 30. Jesteś tak zaćpany, że kupisz to za każdą cenę. Po prostu sam wiesz, że tego potrzebujesz.
- no i teraz już wiem. Potwierdzają się plotki krążące wokół tej szkoły. Kwitnie tu rynek narkotykowy. Przechodzę obok miejsca handlu i mam wrażenie, że wszyscy mnie obserwują. Mam rację. Widzę zbliżającego się w moją stronę dealera:
- Ej, lalunia, może chcesz troszkę „elki”?
- trochę zestresowana spoglądam na handlującego chłopaka. Ma może z 16 lat, czyli jest o rok starszy ode mnie.
- Nie, dzięki. – i pewnym krokiem oddalam się od narkotykowego rynku. Przechodzę przez ulicę. Po chwili przez tory i już jestem na łące. Spuszczam Toffiego ze smyczy i mówię:
- No biegaj mały, biegaj. Mamy teraz chwilkę spokoju.
- a sama wkładam smycz do kieszeni i oddaję się rozmyślaniom. Idę tak powoli może z 15 minut. Nagle do rzeczywistości przywraca mnie szczekanie mojego psa. Zwracam wzrok w kierunku, z którego dochodzi hałas. I staję zdezorientowana. Widzę kilkoro młodych ludzi, chyba gimnazjalistów i być może licealistów. Obok nich stoi dziewczyna, może w moim wieku i rzuca Toffiemu patyk. Podchodzę do grupy i słyszę:
- To Twój psiak? Cudny! – mówi dziewczyna i dodaje – Jestem Olka.
- rozmawiam chwilkę Olą i spoglądam na siedzących. Jedni palą haszysz, a dwoje z nich wstrzykuje sobie coś w żyłę. Zaczynam sięgać. Co będzie, jeśli się na mnie rzucą i będą chcieli pieniędzy albo zabiorą mi komórkę? Olka widząc strach w moich oczach mówi:
- Aga, no co Ty. Przecież oni są bezbronni jak małe dzieci.
- Jak to? Przecież to ćpuny!
- Ćpuny, masz rację. I dlatego są bezbronni. Trafiłaś na moment, kiedy akurat sobie „ładują”, więc jest już z nimi lepiej. Ale przed chwilką, kiedy byli „ na głodzie”, mogłaś im wszystko powiedzieć, wszystko zrobić.
- A ja słyszałam, że narkomani są jak zwierzęta- rzucają się na ludzi, zdolni do wszystkiego, żeby tylko mieć kasę na działkę.
- Bzdury! Narkomani to najbardziej bezbronne istoty jakie znam. Mają bardzo nieodporną psychikę. Narkoman pozwoli Ci się skrzywdzić za chociażby odrobinkę heroiny. Widzisz te dwie dziewczyny? – mówi Olka i wskazuje na dwie leżące na trawie nastolatki – to moje koleżanki. Alicja ma 15 lat, a Zuzka 16. Obie to stare ćpunki. Zaczęły LSD, potem kombinowały z „haszem”, a teraz jadą na „herze”. Są prostytutkami.
- Zatkało mnie. Przecież to okropne! Dwie tak młode dziewczyny są zniewolone przez narkotyk, gotowe zrobić wszystko, aby wstrzyknąć w przedramię niecałe pół grama heroiny. Obok nich na trawie siedzi chłopak. Cały się trzęsie, krzyczy, drapie się po całym ciele.
- A temu co jest? – pytam Olki.
- Głód. – odpowiada ona.
Pogadałam z nią jeszcze chwilkę i razem rzucałyśmy Toffisiowi patyk. Później się z nią pożegnałam i ruszyłam w drogę powrotną. Znowu przechodziłam koło „Trzynastki”. Dealer nadal tam był. Popatrzyłam na niego i powiedziałam sobie: „ Nigdy w życiu!”, a po chwili zobaczyłam jak podchodzi do dwóch, może 13- letnich dziewczynek…