Nadgorliwe dzieci
u nas na wykładzie z geologii też są ciekawe teksty:
Pani doktor B: - Więc w dolinie Kościeliskiej jest wychodnia takich skał... Wiecie w którym miejscu?
studenci: O_o
dr B: - A wiecie gdzie jest bar HArnaś?
studenci: Taaak!
dr B: No to na przeciw baru... Swoją drogą zastanawiające, że wszyscy kojarza bar HArnaś, a nikt nie kojarzy wychodni wapieni numulitowych...
dr B: (opowiada jak kupowała przepiekny okaz cyrkonu w Holnadii): "I pomyślałam - wszystko jedno, moge nie jeśc przez miesiąc, ale cyrkon muszę mieć w kieszeni"
dr B: - Czyli mamy taką szumowinę niezakrzepłej magmy...
dr B: - Wietrzejąc uzyskujemy bardzo malownicze kształty...
dr B: - I mamy jakby zresetowany wiek tych skał metamorficznych...
dr B: - Możecie teraz popuścić wodze fantazji...
wszyscy studenci nagle rozmarzone miny i głupie uśmieszki
dr B: - Ale w granicach geologii!!
dr B: - A ja mam dobermana. Z czym się wam kojarzy doberman?
sala: - Z psem!
dr B: (ze śmiechem) - A dokładniej?
ja (również ze śmiechem - siedziąłam w pierwszym rzędzie) - Z dużym psem.
dr B: - No też. Ale z groźnym... a moja dobermanica jak widzi człowieka grubszego albo większego ode mnie (szczupła jest) to wskakuje w najciemniejszy kąt i trzęsie się ze strachu jak galareta...
dr B opowiada o ćwiczeniach terenowych: - W ubiegłym roku trafiliśmy na niezbyt dobrą pogodę, Gorąco było, 50 st w słońcu. A nam się w głowach kręciło jak na patelni...
dr B nadal opowiada o praktykach: - I każdy student zabiera ze soba młotek. Nie musi być geologiczny, wystarczy, że jest ostry i wazy minimum 3/4 kg.
pomruk zdziwienia na sali, dr B kontynuuje niezrazona: - Ale to jeszcze nie jest gwarancją sukcesu. Państwa kolega rok temu złamał trzykilowy młot, próbując pobrac próbkę skalną...