Hahhahaha przypomniały mi sie czasy jak mama ścieme waliła że niby dzwoni do mikołaja
raz w życiu znalazłam prezenty pod choinke
Podobno jak mój brat był mały to co roku znajdywał prezenty i mama musiała je do piwnicy chować
To były czasy...
Ja nie dziele sie opłatkiem z tymi powtworami (czyt. wujek, ciocia, brat i siostra cioteczna) bo oni zawsze komentuja mnie i moje zwierzęta... nie podoba im sie że np. Reks miał na święta chustkę na szyi zawiązaną... Mysia też ma ochydny ogon i powinnam ją dla kota oddać albo do piwnicy wypuścić. Ja jak zwykle spędze święta siedząc w innym pokoju niż potwory, mama, tata i babcia, będę siedzeć z Myszorem i szamac opłatek. Jak mój dziadek zył to zawsze dawał Kropce (krówsko
) opłatek, teraz ja daje swoim podopiecznym (zastanawiam sie jak rybkom dać
). Ogólnie lubiłam święta, ale od kiedy dziadek nie żyje one nie są już takie wesołe... zawsze były na wsi, teraz siedzimy u potworów bo mają dom jednorodzinny i tam sie wszyscy mieszczą.
phhh jemioły nie ma bo "to jest jakiś dziwny zwyczaj"
siana nie kładą bo nie w dywan nawbija (taaa a choinka to stoi żadnej igły nie ma w dywanie)
Ja czasem zazdroszcze takich rodzinnych świąt. Szczerze mówiąc zapowiedziałam mamie że jeżeli miałabym jechac znów na święta do potworów to wole przed kompem siedzieć... i nie wylewać łez w kącie
Wiem że zanudziłam i napisałam bez sensu