W domu ostała się szmaciana świnka z "piszczykiem" w środku jeszcze po młodszym bracie. "piszczyk" już dawno został przez młodego zamordowany, ale waga świni pozostała. Stała sobie grzecznie świnka na półce i czekała na lepsze czasy. Nastały niestety gorsze.
Pewnego wieczoru na świni zawisło oko walecznego Simby. Po chwili zawisły również zęby. Z racji swojej wagi świnia zaliczyła lot przez pół pokoju. Na długo jej się ta ucieczka nie zdała. Simba dopadł uciekinierki i przytrzymał mocno pazurami, aby się nie wyrywała, przytrzymał również wagą swojego tyłka. Po długiej walce świni udało się wyrwać i zadekowała się bezczelnie za rowerem. Waleczny Simba i tam dorwał swoją ofiarę. Porwał ją w zębiszcze i umykając spod padającego roweru wybąbił głową w drzwi. Z chwili ogłuszenia wojownika skorzystała świnia wiejąc pod skrzynię. Nie na długo, została wydłubana i przyparta do muru. W ferworze walki rzuciła się bezczelnie na głowę Hanki, która natychmiast głośnym "ouiiii" dała znać obrońcy Simbie po czym zwiała do pańci na kolanko. Wyprowadzony tym bezczelnym atakiem z równowagi Simba postanowił dać świni nauczkę, i dopadłszy jej na środku pokoju z głośnym "aurrrrrrauuuuu" przydusił do podłogi, po czym urwał przeciwniczce rękę. Świnia okazało się ma mocnego ducha walki, i nawet bez ręki groziła Hance i kolankom, na co wielki obrońca pozwolić nie mógł. Dopadł świni i zagroziwszy "grrrruuuuarrrrr" (czyt. flaki wypruję) sponiewierał ją dokumentnie pozbawiając drugiej ręki i nóg. Świnia ostatkiem sił odczołgała się do kąta i tam oddała ducha. Zadowolony wojownik oblizał swojej duszce paszczę, po czym zaległ zmęczony na kanapie.
A pancia wzięła do ręki igłę z nitką, i naprawiwszy pokonaną, odstawiła na powrót na półeczkę