Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Bez tytułu  (Przeczytany 4334 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

shihTzu1

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3053
Bez tytułu
« : 2008-10-30, 21:16 »
Jeśli chcesz to przeczytać - droga wolna. Jeśli jednak wolisz przeznaczyć tych kilka cennych minut swego życia na pożyteczniejsze sprawy, nie obrażę się ;)

Za wszelkie ewentualne literówki, błędy ortograficzne/gramatyczne, powtórzenia i brakujące/dodatkowe przecinki/spacje, itp. bardzo przepraszam.

Z dedykacją dla Ankęsa (Aankaa93).


                           
                             Epilog: Księżyc niczym krew     


Zawył wilk. Jego tęskny, lodowaty głos niczym sztylet przeciął mroźną ciszę nocy. Po chwili dołączył do niego drugi zew, potem trzeci. We wszystkich brzmiało jedno pragnienie, jedna tęsknota. Ofiara. Świeża krew.   
***
       
 Chłopak biegł ile sił w nogach; słyszał, że pogoń jest blisko. Już wiedział, iż nie umknie prześladowcom – wilki z łatwością odnajdą go po krwawym szlaku, który zostawiał za sobą. Mimo to, desperacko brnął dalej przez mroczny las, który zdawał się trwać w oczekiwaniu na najbliższe wydarzenia. Wyczuwał, że to, co się za chwilę wydarzy, może zaważyć na losach świata. Czekał.
  Drzewa rosły coraz rzadziej, las się przerzedzał. Wkrótce chłopak zobaczył rozległą polanę. W oddali majaczył też kształt, na którego widok szybciej zabiło mu serce. Most! Potykając się o kępy trawy ruszył w jego kierunku. Nagle spomiędzy drzew wyskoczył wilk, z łatwością dogonił zbiega i chwycił go zębami za skraj płaszcza. Zaskoczony młodzieniec krzyknął krótko i zachwiał się, szybko jednak odzyskał równowagę i zerwał srebrną zapinkę, która łączyła poły płaszcza. Wilk padł na ziemię i zaplątał się w szarozielony materiał.
  Chłopak dotarł do mostu; stare deski skrzypiały głośno pod jego ciężarem. Pokonał już połowę drogi, gdy na drugim brzegu zobaczył parę jarzących się, żółtych ślepi.                              
  Mają go.

Zatrzymał się gwałtownie. Za plecami słyszał krzyki żołnierzy, przed sobą widział dwa ogromne wilki. Miał miecz, ale, ranny i wyczerpany, nie powalczy zbyt długo. Zresztą, to by nie miało sensu.
  Był w pułapce.
-Nie dajcie mu uciec! – usłyszał znajomy, drwiący głos. – Proszę, proszę, kogo my tu mamy?
  Wysoki, odziany w czarny skórzany płaszcz dowódca żołnierzy uśmiechnął się przebiegle. Jego lewy policzek przecinała długa blizna w kształcie półksiężyca.
-Nasza zguba się znalazła. No, Evans, bądź grzecznym chłopcem i oddaj nam naszą własność.
Młodzieniec cofnął się o krok.
-No, spokojnie. Już nam nie uciekniesz. Nie masz dokąd! – mężczyzna wybuchnął chrapliwym śmiechem.
  Chłopak myślał gorączkowo. Nie może tu zginąć i stracić wszystkiego. Nie tutaj. Nie teraz. Myśl, myśl! Z przodu żołnierze, z tyłu wilki. Jedyna droga ucieczki prowadzi…
-Dalej, oddawaj kryształ! – warknął żołnierz. – Nie wymkniesz nam się, Evans, nie tym razem!
…w dół. Spojrzał w szybki nurt rzeki. Dzieliło go od niej kilka, kilkanaście metrów. Może…
Uśmiechnął się. W jego niezwykłych oczach – prawym, szmaragdowozielonym, i lewym, lśniącym czerwienią niczym rubin – błysnęły figlarne iskierki.

-Co ty.. Łapać go! – wrzasnął mężczyzna.
Za późno. Chłopak wziął głęboki oddech i skoczył.
   
                                           
                                            ***
           

Molly obudziła się gwałtownie. Z lasu dobiegały głośne krzyki i zawodzenie wilków.
„Pewnie znowu kogoś ścigają." – pomyślała. Przez chwilę wpatrywała się w okno, po czym wzruszyła ramionami i przekręciła się na drugi bok.
„Mam nadzieję, że nic mu nie będzie…” 
  Księżyc lśnił na nocnym niebie niczym krew.
 


Jeśli się podobało - dziękuję, jeśli nie - wińcie Ankęsa, to ona mnie do tego namówiła  :P

P.S. - przepraszam, że tak to wygląda, ale wklejone z Worda  :/
« Ostatnia zmiana: 2008-10-31, 18:56 autor shihTzu1 »
Zapisane
"Watashi ga ikudo mo motsure nagara
Hieyuku te de
Tsukuru suna no oshiro wo
Machibuseta nami ga sarau
Anata e..
Onegai dareka ga.."

ppx

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7246
  • 2 króliki i 1 pies
    • WWW
Odp: Bez tytułu
« Odpowiedź #1 : 2008-10-30, 21:35 »
Ciekawie się zapowiada. :)
Jak masz wenę to pokazuj jej efekty i się nie wstydź (?). xD
Zapisane
Podpis bez przekazu.

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Bez tytułu
« Odpowiedź #2 : 2008-10-31, 05:50 »
Jakoś litwrówek i błędów nie wyłapałam (chyba dlatego, że byłam skupiona na tekście, ale co tam ;P). Ogółem ciekawe i czekam na ciąg dalszy ;P
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

Odp: Bez tytułu
« Odpowiedz #2 : 2008-10-31, 05:50 »

aankaa93

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2169
Odp: Bez tytułu
« Odpowiedź #3 : 2008-10-31, 19:04 »
Aaaaaaaaaaaaaaa.....Dedykacja xO :*
Powiem tyle,BARDZO DOBRZE,że Cię namówiłam,żebyś pisała  :D .
Oczywiście c.d ma być niebawem .  :P
Zapisane

shihTzu1

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3053
Odp: Bez tytułu
« Odpowiedź #4 : 2008-11-02, 18:34 »
Dziękuję bardzo za pozytywne komentarze  :uklon:
 
 
Jak masz wenę to pokazuj jej efekty i się nie wstydź (?). xD
 

 oj tak, wstydzę się przeokrutnie... ale co zrobić, Anka ma dar przekonywania ;) Tak więc pojawił się cd. mam nadzieję, że się spodoba, chociaż w paru miejscach trochę kuleje xP
 
                                Część 1: Spotkanie
 
 
                                         
 Wstawał świt. Niebo na wschodzie mieniło się złotem i czerwienią. Światło odbijało się od śniegu zalegającego na szczytach gór i nadawało mu pomarańczowo-złoty odcień. Zimne, górskie powietrze pozostawiało w ustach słodkawy posmak.
   Niewielka, położona w górach wioska budziła się do życia, gdy Molly Albarn wracała do domu. Zwykle radosna i tryskająca energią, teraz szła ze spuszczoną głową, powoli powłócząc nogami.
 -Hej, Lolly! Czekaj! – rozległo się wołanie.
 Dziewczyna przystanęła. Dźwięk znienawidzonego przezwiska jeszcze bardziej pogorszył jej nastrój. Odwróciła się i zobaczyła swojego kuzyna, który biegł do niej wymachując rękami.
  No świetnie. Tylko jego tu brakowało. Czego ten wariat znowu chce?
 -Hej Lol, wszędzie cię szukałem! – chłopak był o głowę wyższy niż ona. Gęsta szopa rudych loczków jak zwykle trwała w nieładzie, spod niej patrzyły na świat bystre ciemnozielone oczy.
 -Ile razy ci mówiłam żebyś mnie tak nie nazywał?! – warknęła ze złością Molly.
 -Oho, jesteś dziś wyjątkowo nabuzowana. Nie podchodzę, bo jeszcze oplujesz mnie swoim jadem! – zachichotał. – No już, spokojnie, kuzynko kochana. – dziewczyna była bliska wybuchu, więc uznał, że bezpieczniej będzie się wycofać. – Coś się stało? Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłaś taka markotna.
 Molly westchnęła ciężko.
 -Pamiętasz Jaspera Cottona? Wczoraj wieczorem, kiedy odprowadzał konia do stajni, został zaatakowany przez wilki. Próbował się bronić, nawet zabił jednego z nich, ale i tak został ciężko ranny. Jego syn przybiegł do mnie w środku nocy i błagał o pomoc, ale… Siedziałam przy panu Cottonie prze pół nocy, ale… Nic, kompletnie nic nie mogłam zrobić! Zmarł… Niedawno… - głos jej się załamał, czarne oczy wypełniły się łzami.
 -Och… to dlatego. Przepraszam, nie wiedziałem… - chłopak wyraźnie się zmieszał. – Wiesz co? Czasem myślę, że to dla ciebie zbyt wielki obowiązek. Ktoś powinien ci pomóc. Może przyjmiesz uczennicę?
  Dziewczyna wzruszyła ciężko ramionami. Od dziecka przygotowywano ją do roli lekarki. Jej babcia, uzdrowicielka, zaopiekowała się nią i nauczyła leczyć wszelkie rany i choroby. Po śmierci starszej pani na zaledwie dziewiętnastoletnią Molly spadł obowiązek opieki lekarskiej nad wioską. Na początku miejscowi odnosili się w stosunku do niej dość nieufnie, z czasem jednak przekonali się o jej umiejętnościach i zaczęli szanować dziewczynę. Zresztą, nie mieli dużego wyboru – Molly była jedyną uzdrowicielką w okolicy, a poza tym słynęła ze swojej kąśliwości i ludzie mieli pewne, nie bezpodstawne zresztą, że może „przypadkiem” podać im herbatkę z naparstnicy zamiast miętowej.
 -Mniejsza z tym. Dlaczego mnie szukałeś, Jack? Jestem zmęczona i nie mam specjalnej ochoty na…
-No tak! – chłopak uderzył ręką w czoło. – Rybacy znaleźli kogoś w rzece!

-Kolejny trup? Wczoraj w nocy słyszałam wycie wilków…
-Nie, nie! – przerwał jej. – Ten jest inny!
 
-Co ty…-Żyje!
-Żyje… - powtórzyła cicho.   
Wczoraj w nocy prosiłam…
-Chodź Lol, idziemy do twojego domu. Niedługo powinni tam dotrzeć. – Jack złapał kuzynkę za rękę i pociągnął ją za sobą.     

                                            ***

 Dworek Albarnów stał na skraju lasu, tuż przy północnych zboczach gór. Otaczał go ogród będący niegdyś powodem do dumy, teraz jednak zarósł i zdziczał. Przecinał go wartki strumień, który kilka kilometrów dalej wpadał do rzeki Bright. Jack wpadł do domu jak burza, Moll[/font]y biegła tuż za nim.-Jack, pomóż mi w… - zaczęła.
 -Słuchaj, wyjdę im na spotkanie, a ty przygotuj swoje cuda, Lolly.
 Molly pokręciła głową i zdjęła płaszcz. Mimochodem spo
jrzała w lustro. Policzki miała zaczerwienione od biegu, a kruczoczarne, długie loki, sterczały jej na wszystkie strony.
   Żywy… Odkąd rozpoczęły się te ataki ludzie boją się wychodzić z domów. Ta osoba… Nikt wcześniej nie przeżył…
 Z zamyślenia wyrwały ją krzyki dobiegające z zewnątrz. Jack wyciągnął rękę, aby otworzyć drzwi, ale w tym samym momencie do środka wbiegło dwóch rybaków. Jeden z nich niósł na plecach nieprzytomnego chłopca. Wydawał się niewiele starszy od Molly, złote kosmyki rozsypały się wokół jego bladej twarzy, pod oczami miał cienie.
 -Zanieście go na górę, zaraz tam przyjdę. – zleciła Molly. – Jack, zajmiesz się tym.
 -Tak jest, szefowo! – kuzyn zasalutował jej po żołniersku.                                                 
                                         ***             

  Kiedy Molly weszła do pokoju tajemniczy chłopak leżał już w łóżku.
 -Lolly, zobacz. – Jack wskazał na jego lewą rękę. Widniały na niej ślady po dotkliwym pogryzieniu, poszarpany rękaw koszuli nosił liczne ślady krwi. – Pewnie zaatakowały go wilki. Może dlatego…
 Urwał. Zdawało mu się, że ranny poruszył lekko palcami.
 -Budzi się. – powiedziała Molly.
 
Chłopak powoli otworzył oczy. Molly wstrzymała oddech – jego prawe oko było szmaragdowozielone, a lewe rubinowe.
Zapisane
"Watashi ga ikudo mo motsure nagara
Hieyuku te de
Tsukuru suna no oshiro wo
Machibuseta nami ga sarau
Anata e..
Onegai dareka ga.."

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Bez tytułu
« Odpowiedź #5 : 2008-11-03, 06:02 »
Trochę krótkie, ale fajne, fajne, fajne.
Pozostaje mi czekać na CD. :)
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.142 sekund z 24 zapytaniami.