c.d
Coś z chukiem zaczeło przerywać mój błogi spokuj. Powoli do mojego zaspanego jeszcze mózgu dochodził dźwięk telefonu. W mojej głowie gościły jeszcze strzępki snu. W duchu zaczełam przeklinac osobe wydzwaniającą o tej porze, ale chcąc nie chcąc powoli wygramoliłam się z łóżka i odebrałam słuchawke.
-Halo. - powiedziałam jednocześnie przeciągle ziewając.
-Dzwonie z posterunku policji. Mamy kilka podejrzanych i chcielibysmy aby pani rozpoznała winowajców. Czy może pani teraz przyjechac? Ta sprawa nie może czekać.
- Ależ oczywiście, juz jade.
Szybko wcisnełam jakieś ubranie i z kluczykami biegłam do samochodu. Posterunek policji był tylko 3 przecznice dalej więc zajeło mi to minutke i już byłam na miejscu. Odrazu ujrzałam przed posterunkiem samochód właścicieli skradzionego sprzętu. Pewnym zwawym krokiem ruszyłam do srodka. Nagle przypomniało mi się że nie wiem w której sali wszysc na mnie czekają. Nagle podszedł do mnie młody policjant odrazu prowadząc mnie do sali przesłuchań.
Gdy tylko weszłam ujrzałam dwójke policjantów i instruktorów od jazd konnych. Szybko przywitałam się i komendant przeszedł do sedna sprawy:
- Zaraz przejdziemy do drugiej sali, tam przez szybe rozpozna pani czy któryś ze złapanych podejrzanych jest jednym ze złodziei. Oni nie będą pani widzieć.
Po tym przeszliśmy do drugiej sali. Byłam tym bardzo przejeta, nigdy czegoś takiego nie robiłam a moje odwiedziny na komisariacie ograniczały się tylko do odwiedzin spowodowanych stłuczkami itp. Takie sytłacje zawsze oglądałam w kriminałach lub innych filmach sensacyjnych. Ustawiłam sie przed szybą i powoli zaczełam się przygladać podejrzanym typkom. Miałam jednak dziwne wrażenie że oni widzą mnie i gdy tylko zostaną wypuszczeni zasztyletują lub poćwiartuja mnie na kawałeczki i dadzą kotom do zjedzenia. Uważnie przygladałam się każdej twarzy z osobna. Gdy juz myslałam że jednak złodziejaszki dalej sa na wolności pewien osobnik przykuł mój wzrok. Przypatrzyłam się dokładnie i rozpoznałam w nim jednego z nich, bodajrze Toma.
- Jest! Jeden z nich tu jest. Drugi z lewej.
- Jest pani pewna??
-Tak, jestem w zupełności pewna.
- Może zna pani jego imie?
- Jeden zwracał się do niego Tom.
- Dziękujemy, może pani teraz jechac do domu a wskazanego podejrzanego teraz przesłuchamy i gdy tylko czegoś się dowiemy zostanie pani odrazu powiadomiona.
Jeszcze chwile wpatrywałam się w komendanta po czym wyszłam z sali i poszłam do samochodu. Wszyłam juz z posterunku gdy usłyszałam czyjes wołanie:
- Zuzia poczekaj!
Odwróciłam się i ujrzałam właścicieli stadniny bięgnących w moją strone.
- Jestes pewna że to jeden z nich?
- Tak.
- Och.. to dobrze, teraz dzięki tobie pewnie złapią wszystkich. Dziękujemy Ci za wszystko!
- Naprawde nie ma za co, byc może gdybym wtedy się tak nie wydzierała złapalibyśmy ich juz dawno.
-Bzdury! Gdyby nie ty wogóle byśmy ich nie złapali.
- Nie wiem... Będe już jechać, dowidzenia!
- Dowidzenia i jeszcze raz za wszytsko Ci dziękujemy!
Wsiadłam do samochodu, włożyłam kluczyk do stacyjki i już miałam odpalać gdy nagle ujrzałam jadący ulicą żółty samochód. Jedna myśl przebiegła mi przez głowe.. "To jest dla mnie jedyna szansa by dowiedziec się kto jest kierowca tego samochodu" i ruszyłam za nim...
c.d.n.