właśnie przyszła z hamburgerami (w końcu nie ma czasu na zrobienie niczego)
całą dietę trafi szlag
to trzeba robić, tak jak robiłam ja, gdy jeszcze miałam siłę do odchudzania
Podczas gdy oni przygotowali na obiad coś niebywale kalorycznego, ja dobitnie, acz spokojnie oświadczyłam im,że jeśli nie będą mi robić tego co ja chcę/mogę zjesć, to nie będę jeść nic... i odwróciłam się zadem
i wyszłam na ponad godzinny spacer,żeby mnie nie kusiło
oczywiście potem było gadanie,że mi 'wali pod sufitem'
i że mam jeść to, co oni, ale trzeba wykazać się osiołkowatym
uporem i jeśli na obiad jest coś tłustego nie jeść nic... po pewnym czasie, nieustannie gderając , moja mama zaczęła w koncu gotować coś lżejszego, co mi z dietką nie kolidowało.
Tak wiec upór,upór,upór! A hamburgery sa ble