Ja mam weekend żarcia, bez ograniczeń.
A ja nie. Znam siebie i wiem, że gdybym pozwoliła sobie na taki jeden dzień, w skutku zrobił by się cały tydzień, a z odchudzania nici. Za miesiąc będę już na obozie. Faaajnie, ale nie chce być tam jedna gruba, a wiem że wszyscy co jadą to patyczaki same
MUSZĘ do obozu zgubić, no, 3-5 kg. Będe biegać wbrew sobie, ćwiczyc do zemdlenia [przenosnia
kiedys probowalam i idac do kuchni malo nie zemdlałam] i ograniczac jedzenie, oczywiście nie głodzic sie, ale procz obiadku normalnego jesc pieczywo dietetyczne i te pe. I pić dużo wody, chociaz po tym czuje sie nadęta jak balon. Bleee... Dzisiaj poszłam do miasta po jakies nowe bluzeczki. W sklepie wybrałam 3: jedna kolor taki jakby wypłowiały czarny - okazała się opięta jak skórka na kiełbasie; druga rozmiar L [!!!
] ta jedyna była dobra, ale mam taką samą tylko inny kolor; a trzecia najładniejsza wyglądała na mnie fatalnie
Jest mi smutno, bo mama tez twierdzi ze schudlam troszke, a teraz czuje sie jeszcze gorzej niż przed przymierzaniem bluzek
Dzisiaj bylo OK, nie zarlam za duzo, duzo lazilam, ale od jutra dorzucam porzadne cwiczenia, bo ostatnio sie w tej kwestii zapuscilam.
Ludzie, wytlumaczy mi ktos jak robi sie te brzuszki snosne, czy jakos tak? Bo to co ja zrozumialam to bez sensu troszke
Tzn. nie wiem o co w tym lata
Pozdro
Mc. Pulpi