Aaa, to ja witam także.
Razem z Cyncią, moją koleżanką z klasy, zrzucamy 10kg w pół roku.
Pomysł żajebiście nierealny, no ale pomarzyć sobie można, nie?
Wczoraj zrobiłam sobie jednodniową głodówkę, strasznie było, ale już koło 22 nie było nic czuć, że NIC nie jadłam. Boże, ja żyję!
Dzisiaj za to jak zjadłam śniadanie to czułam że taaaak ożarta że szok.
Potem oczywiście zjadłam normalnie obiad, i baardzo lekką kolację o 17:30 i do tej pory jadę na gumie do żucia.
koło 19 miałam kryzys, bo brat wżerał przy mnie (!) prażynki paprykowe, ale dałam radę i jestem z siebie dumna.