Znowuu.. Eh. Rozpoczynam kuracje odchudzającą. Pf. Przeprowadzam się w wakacje, i po prostu musze, chcę się stać innym człowiekiem, o innych nawykach, innym image'u. Nie chcę być już tą puszystą blondynką z 1c, chcę być szczupła- będę szczupła. Wczoraj i przedwczoraj 20ileś km na rowerze codziennie, jem- jabłka, pomarańcze, czasem banany na uzupełnienie energii
, na obiad drób, mały kawałek, ryż.. i warzywa, i wode pije. Dietka od przedwczoraj. Ciekawe jak pójdzie. Żołądek mi się skurczył już, i czuję się, jakbym nie potrzebowała jedzenia. Wychodze z 65.. <grubas;/>, i chcę dojsć do 55, mniej mi nie trzeba, zresztą, przy 169-170 głupio by to wyglądało..
I wszystko było by dobrze, gdyby nie cholerna babska przypadłość, która mi nieco komplikuje sprawy, bo ja się ostatnio przy tym tym ruszać nie umiem..