Od paru dni pytam myśliwych:
czy odstrzał ptaków ma bezpośredni wpływ na wielkość szkód wyrządzanych przez ptaki na polach?
nie dostałem odpowiedzi
pytam:
Teoretycznie, mamy taką sytuację; pola, stado gęsi, czynią szkody - co mogą zrobić myśliwi?
strzelać
ile tych gęsi zabiją?, 100 czy więcej sztuk? / zakładam, że to polowanie w więcej niż jedną strzelbę /
oki, zabiją te ptaki, spłoszą je i pojadą do domu, co dalej?
może będą koczować przy tych polach do momentu, aż gęsi się wyniosą?.
nie dostałem odpowiedzi
w końcu, jeden z drugim piszą, że nie odpowiedzą, gdyż nie odpowiadają na pytania takich " nawiedzonych ", jak ja i że oni nie wtrącają się w to, co ja robię, więc i mi nic do łowiectwa i do tego, co oni robią, w imię litery prawa
jednocześnie myśliwi podkreślają, że nie tylko oni mnie nie lubią, ale także przyrodnicy, którzy wywalili mnie ze swojego forum za niechęć do myśliwych i za sympatię dla lisa, którego przyrodnicy i ornitolodzy uważają za największe zagrożenie dla bioróżnorodności w Polsce, a administrator owego forum pisał, że każdy prawdziwy ornitolog wie, ze do lisa trzeba walić wszędzie i ile wlezie - zresztą, pan xśiński z leśnego forum uważa podobnie.
- znaczenie lisa jako "reduktora" zwierzyny drobnej - spada. Bo drobna sie konczy.
I to jest problem do naprawienia przez myśliwych i LP i rolników... to jest to o czym cały czas piszę... nie tędy droga by wibijać "nadwyżki" lisa... trzeba przywrócić warunki dla zwierzyny drobnej, którą on się żywi w NORMALNYCH warunkach....
To nie wiesz, jak wygląda " przywracanie " warunków dla zwierzyny drobnej przez myśliwych?
według myśliwych i twórców, tzw. planów introdukcji zająca, przed wypuszczeniem zajęcy trzeba przygotować łowisko, czyli pozbyć się lisów, tchórzy, kun a najlepiej także kruków, wron, srok, itp.
tak właśnie wygląda pomoc dla drobnej zwierzyny, a polega ona na tępieniu wszelkiej maści " predatorów " i na czekaniu, aż zajęcy i kuropatw w magiczny sposób przybędzie.
Przypomnę jeszcze, co swego czasu pisał prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć, ongiś szef Zielonych 2000 i guru dla wielu przyrodników i ekologów:
– Jest pan przyrodnikiem i ekologiem, ale nie walczy z myśliwymi, nawet radzi ubierać się w skóry i futra gatunków pospolitych.
– Sam chodzę w skórzanej odzieży. Myślistwo musi odgrywać ważną rolę zastępowania regulującego wpływu dziś wypartych dużych drapieżników. To ważne, gdyż jeśli jest za dużo lisów, odbija się to na innych gatunkach, np. kuropatwach, zającach. Zaburzająca ekologiczną równowagę działalność człowieka poczyniła spore szkody w biosferze. Radykalni przeciwnicy futer w latach 70. włamali się do ferm z norkami amerykańskimi i wypuścili obce Europie zwierzęta, które teraz rozmnażają się u nas na wolności i wyniszczają rodzimą faunę. Podobnie jak norka amerykańska rozprzestrzeniają się w naszym środowisku naturalnym jenoty przywleczone z Dalekiego Wschodu, a także amerykańskiego pochodzenia szopy pracze, niszczące gniazda lęgowe wielu ptaków.
– Czy człowiek, zgodnie biblijną maksymą: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”, może zapanować nad tym zamieszaniem w naturze?
– Powinien. Od czasu do czasu mamy nadmiar jeleni i dzików. Jeśli nie będziemy regulować tych populacji, skutki zobaczymy nie tylko w uprawach i zmianach dzikich ekosystemów. Żadne młode drzewko nie wyrośnie, gdy jest zbyt dużo jeleni, co widać na wyspie Rhum na Hebrydach u wybrzeży Szkocji. Tam zresztą same jelenie skarlały do wielkości saren po wyjedzeniu dostępnego pokarmu.
http://przyroda.osiedle.net.pl/teksty/wywiad_z_Tomialojciem.htmskoro takie poglądy ma ekologiczny autorytet, to jak się tu dziwić myśliwym?.