Krew się lasuje jak te brednie się czyta...
lisa tępić bo zjada zającowate...
ale jednocześnie łowiectwo zającowatym wręcz pomaga, bo są wzrosty populacji..
Pytanie zasadnicze.. o wydolność i sprawność umysłową osoby takie rzeczy piszącej.
Po pierwsze - na ogół populacji mają wpływ wszystkie czynniki środowiskowe..
Więc lis - zabijając zającowate też "stymuluje do większego rozrodu" jak myśliwi.
(Dla zająca to chyba bez różnicy czy go kto kropnie czy zeżre w krzakach)
Secundo myśliwy tak samo jak lis zmniejsza ilość zajęcy na łowisku.
Sprawność umysłowa takiego pomyślunku powieściopisarskiego poraża gdy zaznacza że nie ma wpływu polowanie jesienne na populację w roku następnym..lis jednak tak... ja nie ogarniam.
Oczywiście cały ten bełkot ładnie ubrany w cyferki i słodkie pierdzenie naukowego "slangu"..
Problem w tym że są jeszcze ludzie czytający ze zrozumieniem... tego panowie "profesóry" nie biorą pod uwagę.
A na koniec. Może dlatego po eksterminacji - zającowate mają więcej potomstwa, bo jest mniejsza konkurencja o pożywienie i teren..
I znów .. okazuje się że nie lis czy myśliwy winny..
A małe poszatkowane lasy, źle uprawiane przez LP i zerowe nadwyżki pożywienia..
Zamiast dbać o pierwotność lasów, lepiej walić głupa .. albo lisa...
Reasumując.. ta cała profesórska brać zamiast prosto z mostu napisać że:
"Lisa trzeba strzelać, kruka też bo to jest łatwiejsze niż dbanie o bioróżnorodność pożywienia dla zającowatych i innych gatunków łownych, i łatwiejsze niż przywracanie naturze przestrzeni do życia"... gdyby któryś z nich miał jaja i tak napisałby to byłoby przynajmniej fair wobec innych i wobec zwierząt. Jednak to są małe zakłamane gryzonie, które kryją się za śmietnikiem i słodko popierdują swoimi racjami wziętymi z kosmosu.
Żadnej chęci współpracy. Żadnej logicznej argumentacji. Można polować przy zachowaniu jakiś standardów. Przecież wiedza ekologiczna zmieniła się diametralnie od czasów gdy prawo łowieckie ustanowiono. Jednak po co.. są według nich na uprzywilejowanej pozycji nie do ruszenia..
więc po co kompromisy.. po co zmieniać cokolwiek.
Problem w tym że nawet jakby udało im się wszystkie lisy krukowate wybić.. to zające kuropatwy, bażanty są i tak będą na czerwonej liście.
Bo problemem jest beznadziejne siedlisko, beznadziejne łańcuchy troficzne i rozmieszczenie terytoriów danych populacji.
Nie pojmują że łowiectwo to nie produkcja mięsna, a dbanie o NATURALNE powiązania między gatunkami. Nie o wydumane teoryjki że "jak człowiek cośtam cośtam, to trzeba lisa strzelać".. to nie jest myślistwo to jest mięsarstwo..dodatkowo bajkowo roszczeniowe..
Czy PZŁ przy wydawaniu pozwoleń na strzelanie do kaczek w tym roku weźmie pod uwagę wiosenne mikropowodzie i deszczową zimną pogodę. Mnóstwo ptaków wodnych straciło lęgi i już do nich nie przystąpiło w tym roku.. jednak tak jak pisałem wcześniej..
to są zmienne, których w tamtym wieku nie uwzględniano to po co teraz...