Jak byłam mlotsza jezdzilam na oboz konny do Zabieńca..niedaleko Chęcin..ale przyzma , że nie było nic tam ciekawego..oprocz wytresowanych koni ktore ruszaja na zawolanie wlasciciela.. :? nic nie trzeba bylo umiec... :?
Ale obecnie co wakacje i ferie znimowe jezdze na oboz do Borków Wielkich ,okolice Olesna. Tam spelnily sie moje marzenia..wreszcie mialam kontakt z konmi 23 godz. na dobe.
Wspaniale..rodzinna atmosfera...20 koni..trzeba bylo sie nimi opiekowac. Poranne (4-6) tereny oraz popoludniowe...wlasnie zolly ...wiatr we wlosach...galop prze zpola i laki..prze zlasy..cudownie...
Juz sie nie umie doczekac bo na ferie tez jade do Borków. Steskniłam sie za kochaną klaczką Arandą na , której zawsze jeżdze. W tym obozie najlepsze jest to , że przez caly pobyt jestes w pelni odpowiedzialna za danego Konia. Na twojej glowie jest zeby go nakarmic,wyczyscic , osidlac...poglaskac
no..i....o.....4 rano wypuscic konie na padok..a potem od 4 do 7 czuwac przy koniach..zimno jak cholera a ty musisz siedziec na laweczce i wypatrywac czy jakiemus konisiowi nie zachcialo sie uciec..lub zrobic czegos szalonego. Dużo atrakcji oferuje taki oboż..np. konkurs na najpiekniejszego konia...plawienie koni..pokaz itp.
Najlepiej bylo kiedy zgubiły się klucze ze stajni i wachtowki gdzie znajdowal sie caly sprzet..mosielismy zmieniac sie w nocy i pilnowac stajni i sprzetu. Mimo to uwielbiam tamtejszych ludzi..zwierzeta...oraz cala ta wspaniala wies
no..ale sie rozpisalam..poprsotu moglabym pisac jeszcze duyzo wiecej gdyz tak bardzo kocham tamto miejsce!!
Pozdrowienia dla tamtejszych konikow w szczegolnosci dla Arandy!!