Mój pies mnie nienawidzi.
Bezpardonowo zafundowałam uwłaczające psiej godności tortury w lecznicy, a po przyjściu do domu dorzuciłam jeszcze kąpiel sklejonego krwią i ropą tyłka, zniewaga nie do wybaczenia. Gizmo posyła mi obecnie mściwe spojrzenia, chociaż to spojrzenie z lekka takie zamglone jest gdyż na odchodne dostał zastrzyk przeciwbólowy.
Nic nie zapowiadało takiego stanu rzeczy- wesolutki był jak zwykle, węchowo też nic nie przewidziałam, wglądu tam raczej nie miałam gdyż Gizmo "spódnicę" ma już bogato obsierścioną. Po prostu wczoraj zaczął mieć problemy z chodzeniem, trząsł się i osłabł. Początkowo myśleliśmy,że coś mu się stało na spacerze, ale potem zauważyliśmy guzka.
Co może być przyczyną takiego stanu rzeczy?
Przeczytałam gdzieś,że żywienie(Gizmek, kundel wybredny, żywi się głównie mięsem, czyli właściwie same miękkości pochłania), ale czy coś jeszcze?
I co aby zapobiegać temu cholerstwu?
Czy Wasze sierściuchy również miały/miewają problemy z zadkiem?