Dopiero teraz poczytałem trochę ten temat i trafiłem na tą wypowiedź
Pao:
A wracając do "zabijania" własnego obiadu. nie tyle jest kłopot z tym, ze zwierzęta umierają (tak, teraz zjedza mnie dla odmiany fanatyczni wege ) bo tak czy inaczej tak sie dzieje (naturalna kolej rzeczy) ale o warunki ich hodowli, zycia i uboju. jesli bysmy polowali na swój obiad, to jedli byśmy zwierzęta, które miały zycie i na pewno zmniejszyło by się, jesli nie samo spożycie mięsa, to przynajmniej ilość mordowanych zwierząt nie wspominając o ilości zwierząt które zyja w tragicznych warunkach (chów przemysłowy to istny obóz koncentracyjny...) A to już by bardzo dużo dało.
Indianie mieli bardzo piękne podejście do tematu: "jeśli polujesz czyn to gdy musisz i oddaj zwierzęciu należny mu hołd" teraz taka postawa to margines. I to bardzo wąski. wiele zwierząt ginie i nawet część ich ciała nie jest wykorzystana (niesprzedane produkty, produkty zepsute, wyrzucone...) zatem nie dość, zę cierpiały, nie dość że nie miały życia to jeszcze nikt nie uszanował ich tragicznego istnienia.
Hmmm ... z jednej strony,racja - zabijane zwierzęta żyjące na wolności,zabijane dla mięsa są przynajmniej wolne i szczęśliwe ... ale myślę,że przejście na łowiectwo nie zmniejszy radykalnie hodowli przemysłowej.
Na innym forum myśliwy próbował mnie przekonać,że jeśli zaczniemy propagować zdrową i smaczną dziczyznę,to hodowla zwierząt spadnie,akceptacja dla łowiectwa wzrośnie i będzie ok ...
jak widać na przykładzie polowania, hodowla nie jest jedyną metodą zapewnienia mięsa. I jak już sobie też wcześniej wyjaśniliśmy większa ilość spożycia dziczyzny wymusza zmniejszenie popytu na zwierzęta hodowlane, a ponieważ popyt kreuje podaż - wymusza zmniejszenie ilości utrzymywanych w hodowlach zwierząt do stanu który uda się sprzedać.
...ale czy aby na pewno? - czy owej dziczyzny wystarczy dla większości społeczeństwa?,jak to by się odbiło na sytuacji zwierzęcych drapieżników,które już teraz mają " przechlapane "?,czy nasza presja nie stałaby się nie do zniesienia dla konkurencji? - kiedyś zabijaliśmy tylko tyle zwierząt,ile potrzebowaliśmy do przeżycia,do wykarmienia rodzin,teraz jest nas po prostu za dużo i myślę,ze hodowla jest nieunikniona ...
A jakie jest wasze zdanie? - czy promocja,propagowanie dziczyzny jako alternatywy dla mięsa pochodzącego z hodowli,zmniejszy znacząco udział mięsa zwierząt hodowlanych na rynku,w naszej diecie i czy wpłynie to jakoś na warunki życia i uboju zwierząt hodowlanych?.
Istnieje jeszcze kwestia cenowa,gdyż dziczyzna jest dużo droższa od mięsa pochodzącego z hodowli,pomimo tego,że w skupie ceny są niziutkie,to w sklepie są już wygórowane: " W makro comber z sarny 178,00zł za kg, łopatka z dzika 35,00zł." a pomimo tego,że w skupie jest tanio / dzik - 2 zł / to i myśliwi już mają dość,bo:
" ale nie żyję samą dziczyzną.Ile można tego zeżreć??? ".
Ja myślę,że żadna mięsna alternatywa nie zmniejszy cierpienia zwierząt hodowlanych i nie uspokoi naszego sumienia - dziczyzna to nie wyjście,bo wszystkie zwierzęta czują,cierpią - nieważne,czy w chlewie,oborze czy w lesie - jedyną alternatywą jest nie jedzenie mięsa w ogóle - tak,zwierzęta będą nadal zabijane,ale już nie dla nas,a po przejściu na dziczyznę zwierzęta w chlewach i w oborach,też będą ginęły.
Sorry,za wyciągnięcie tak starego cytatu ...